wtorek, 6 listopada 2012

OSTRZEŻENIE Z ZAŚWIATÓW - ostatnia szansa cz.2

PIEKŁO - KRÓLESTWEM SZATANA 

13. XI. 1978 r. 

Synu Mój, weź pióro i pisz! 

Mówiłem ci o przerażających rzeczywistościach, o przerażającym oszustwie dokonanym przez szatana ze szkodą dla ludzi, lecz powiedzieć należy dokładniej, ze szkodą dla całej ludzkości. Następstwa tego wyrazić nie można słowami ludzkimi, bo człowiek jest za mały, by mógł zro­zumieć ale dość wielki, aby to znieść. Nieświadomość jest jakby obłokiem rodzącym ciemność a ciemność jest jakby mgłą przeszkadzającą w widze­niu rzeczy. 

Królestwo szatana na ziemi jest królestwem ciemności czyli zupełnego zamglenia wszystkiego tak, że nie widzi się co szatan od tysięcy lat, a zwła­szcza w tych ostatnich stuleciach czyni dla zniszczenia Kościoła i całej ludzkości. Nie widzi się tego co czyni, by szkodzić Królestwu Bożemu w swym szalonym, prawdziwie szalonym złudzeniu, by zniszczyć zarazem i Mnie, Boże Słowo Przedwieczne, które stało się Ciałem. 

Królestwo ciemności nie jest przedwieczne ani wiekuiste. Zrodziło się i powstało w przeciwieństwie do Królestwa Bożego z inicjatywy Lucyfera, za którym poszedł Belzebub, Szatan i liczne zastępy aniołów. 

Niedorzeczna myśl tych buntowników, ich niedorzeczna wola, w któ­rej się zamrozili polegała na tym, że współzawodniczyć chcieli z Bogiem, uważając się nie tylko za równych ale wprost wyższych od Niego. Dlate­go buntują się w dalszym ciągu i już tego powstrzymać nie mogą. Nigdy też nie będą mogli pojąć i uwierzyć w Tajemnicę Wcielenia Przedwiecz­nego Słowa Bożego. 

By Przedwieczny Syn Boży mógł przyjąć naturę ludzką, niższą od ich natury jest dla nich rzeczą tak absurdalną, że nigdy tego nie przyjmą. Stąd nienawiść bezgraniczna i bunt wywołujący wielką bitwę i straszną szczelinę, jaką tworzy życie w ciemnościach piekła. 

Stąd również nieukojona i nie wyczerpana nienawiść rodząca za­zdrość i zawiść przeciwko naturze ludzkiej. 

Te potwory bez miłości, niezdolne nawet wyobrazić sobie miłości, nigdy nie będą potrafiły ukochać ludzkie stworzenie, toteż otaczają ludzi pochlebstwami, kłamstwami i bezczelnością tylko po to, by potem bar­dziej jeszcze udręczyć, bo te potworne stworzenia, chociaż obdarzone darami naturalnymi jak rozum, wola i inne, nigdy nie będą mogły ich używać dla dobra, lecz jedynie dla zła. 

Zimne w swych planach zniszczenia, odczuwają sadystyczną potrzebę coraz bardziej zagłębiać się w nieprawościach, myślą tylko nieubłaganie źle, chcą zła i je dokonują.

14

Aktualnie nasilają się w ciemnościach spiski i ataki, które dokonują przez swoich wspólników i przez swój kościół — masonerię. Chcą wywołać na ziemi bitwę, jakiej jeszcze nie było, chyba w tym konflikcie dokonanym na niebie dla oczu ludzkich niewidocznym. To jednak było rzeczywiste i doprowadziło do rozdziału Aniołów Światłości od tych w ciemności wraz ze stworzeniem wiekuistego piekła. 

Jest to miejsce kary przystosowane dla tego, kto ze zwykłej złośliwości wyrzekł się światła dla ciemności, królestwa szczęścia dla miejsca najstraszliwszej nienawiści i nieugaszonej rozpaczy. Jest to szaleństwo naprawdę nieosiągalne i nie dające się przewyższyć. 

„Królestwo ciemności" rządzone jest przez trzech jako hierarchiczne. Jest to królestwo nienawiści i nieprawości, a kieruje się najwstrętniejszymi namiętnościami. Jest to królestwo okropności, których nie spotka się w żadnym innym miejscu wszechświata i słowami ludzkimi nie da się opisać. Podwładnymi tego królestwa są ci aniołowie, którzy wraz z Lucyfe­rem, Belzebubem i Szatanem dokonali wielkiego buntu. 

Królestwo to jednak ciągle wzrasta, powiększają je wszyscy ludzie, którzy na plan zbawienia mową „nie" mówiąc „tak" na diabelski plan piekła. Ludzie, którzy umierają w grzechu śmiertelnym pozostają w nim na wieki. Aniołowie i ludzie przynoszą do piekła również swoje dary naturalne, a im one są większe, tym większa będzie kara. Ponieważ Bóg, Nieskończona Sprawiedliwość płaci każdemu w miarę jego zasług, toteż i w piekle cierpi się stosownie do otrzymanych na ziemi darów. 

Kto więc na ziemi miał los szczególnego umiłowania przez Boga wraz z drogocennymi darami łaski i miłości, kto miał szczęście otrzymać wzniosłe posłannictwo Kapłana Bożego z godnością i władzą jakich nie posiada żaden anioł nawet najwznioślejszy... ten, gdy się potępi zostanie otoczony tak przerażającym ogniem, że tego nigdy żaden język ludzki nie będzie zdolny wyrazić. 

Moi bierni konsekrowani, w grzechu zakorzenieni i dwu pożądliwościach, gdybyście wiedzieli co was czeka i co zawisło nad waszą głową nie wzgardzilibyście wtedy najostrzejszą i najdłuższą pokutą! 

Nawróćcie się zanim nie będzie za późno... To Sam Jezus zwraca się do was z tym wezwaniem! Klęknijcie przede Mną Ukrzyżowanym i proście o miłosierdzie i przebaczenie! 

Teraz dosyć Mój Synu, błogosławię cię a zarazem wszystkich, którzy są ci drodzy, tych wszystkich, którzy widzą i modlą się o zbawienie Moich konsekrowanych. 

Slowa Pana Jezusa skierowane do ks. prałata Don Ottavio Michelini (frag­ment z książki pt. „Szatan istnieje naprawdę").

15

SWĄD SZATANA 

W dniu 29 czerwca 1972 r. w święto Apostołów Piotra i Pawła, a jedno­cześnie w dziewiątą rocznicę swej koronacji — Ojciec św. Paweł VI wygłosił wobec kardynałów, korpusu dyplomatycznego oraz licznie zgromadzonych wiernych w bazylice św. Piotra — homilie, która dziwnym zbiegiem okolicz­ności nie została opublikowana w języku niemieckim przez „Osservatore Romano". Prawdopodobnie wpłynął na to fakt, że treść homili daleka była od poprzednich, ale i dziś jeszcze pielęgnowanej przez wielu nastrojów op­tymistycznych. Według „Courier de Romo" z dnia l września 1972 r. podaje­my poniżej wyjątki z tego kazania. Jak wyżej wymienione pismo zauważa - Papież przemawiając był głęboko poruszony. 

Odnosimy wrażenie, że przez jakąś szczelinę, wdarł się do Kościoła Bożego swąd (dym) szatana. Jest nim zwątpienie, niepewność, zakwes­tionowanie, niepokój, niezadowolenie, roztrząsanie. Brak zaufania do Kościoła. Natomiast darzy się zaufaniem pierwszego lepszego świeckiego „proroka" wypowiadającego się przy pomocy prasy lub przemawiającego w jakimkolwiek ruchu społecznym i żąda się od niego formułek dla praw­dziwego życia! Nie myśli się przy tym, że my te formuły już posiadamy! Naszą świadomość opanowało zwątpienie. Ono wtargnęło poprzez okno, które wolno tylko dla światła otworzyć! Krytyka i zwątpienie spowodo­wała wiedza, której celem powinno być ukazanie prawdy. Wiedza nie powinna nas oddalać od Boga, lecz uczyć nas jak Go szukać, by móc Go lepiej chwalić. Uczeni stawiają sobie najboleśniejsze pytania, opuścili gło­wy, w końcu oświadczyli: „Ja nie wiem nic, my nie wiemy nic, my nie możemy wiedzieć". Nauka staje się źródłem zamieszania, a nawet absur­dalnych sprzeczności. Uwielbia się postęp, ażeby go zaraz przez dziwacz­ne i radykalne rewolucje zniszczyć, by zaprzeczyć osiągnięciom i wrócić do prymitywu pomimo, że niedawno tak bardzo chwalono postęp o no­woczesnym świecie. 

Również i w Kościele panuje klimat niepewności. Należało sądzić, że po Soborze słońce zajaśnieje nad Kościołem, zamiast słońca mamy chmu­ry, burze, ciemności, szukanie, niepewność. Mówimy o ekumenizmie a co­dziennie coraz bardziej rozdzielamy się. Tworzymy przepaście zamiast je zasypywać! Jak mogło to nastąpić? Sądzimy, że spowodowała to nie­przyjazna noc. Jej imię jest szatan, ta tajemnicza istota o której wzmian­kuje św. Piotr w swoim liście (l P 5,8-9). Jak często mówi Chrystus w Ewangelii o tym nieprzyjacielu ludzi! My wierzymy w coś (albo kogoś) poza naturalnego, co przyszło na świat, ażeby go zawikłać, zniszczyć owoce ekumenicznego Soboru, zahamować radość Kościoła, który urze­czywistnił swoje pełne samouświadomienie. Dlatego chcemy dziś bardziej

16

niż kiedykolwiek w obecnym położeniu wykonać, przez Boga św. Piot­rowi powierzone zadanie umacniać braci w wierze". 

Przekład z niemieckiego czasopisma „Der Fele Oktober 1972 r. 

DIABEŁ - OPĘTANIE - EGZORCYZM 

Wywiad Agencji Urzędu Prasowego Arcybiskupstwa Kolonii z Arcy­biskupem Kolonii Kardynałem Józefem Hóffnerem 
A.P.A.K. = Agencja Prasowa Arcybiskupstwa Kolonii 
K.J. K = Kardynał Józef Hóffner Arcyb. Kolonii 
A.P.A.K.: W lecie 1976 r. mocno wzburzyła umysły tragiczna śmierć studentki pedagogiki Anneliese Michel z Klengenbergu. To jest niesłychane — mówiono, aby w 20 wieku wierzono jeszcze w diabła i opętanie. Współwinni śmierci młodej studentki mają być kapłani, którzy odmawiali nad nią egzorcyzmy. Egzórcyzm — tak mówią — powinien zostać zakazany ustawowo. Co wasza Eminencja sądzi o tej sprawie? 
K.J.H. (Odpowiedź): Musimy rozróżnić dwa pytania: 
1. Czy są złe duchy, korę nazywamy diabłami? 
2. Czy te złe duchy mogą uzyskać wpływ na człowieka?
A.P.A.K.: Zacznijmy pytaniem czy diabeł istnieje? Papież Paweł VI powiedział na audiencji generalnej 15 listopada 1972 r. „My wiemy, że istnieje naprawdę ta ciemna siejąca zamieszanie istota"... 

Monachijski dziennikarz Hannes Burg powiedział w związku z tym 26 lipca 1976 r. w zachodnio niemieckim radiu: O takich gadkach dzisiejszej katolickiej teologii już dawno przebrzmiałych i absurdalnych można się tylko z tego uśmiechnąć. 

K.J.H.: Nie zwracam uwagi na aroganckie słowa Hannesa Burgera. Po­wiem tylko, że to jest fałsz przypisywać dzisiejszej teologii katoli­ckiej, że zaprzecza ona istnieniu złych duchów. Profesorowie: Karol Rahner i Herbert Vorgrimler nazywają: „pozaludzkie złe moce i potęgi i ich działalność na świecie — prawdą wiary". 

1. (Cały słownik teologiczny, wydany przez Karola Rahner a i Herberta Vorgrimlera 7-dmę wydanie, Freiburg in Breisgan 1968, str. 49). 

Profesor Leon Scheffczyk z uniwersytetu monachijskiego wyjaśnia że: „Szatan przy oznajmieniu (przy opętanych) Jezusa wystąpił jako przeciw­nik dzieła zbawienia". 

2. Leon Scheffczyk: Wiara chrześcijańska i nauka o demonach, w mona­chijskim czasopiśmie teologicznym, rocznik 26 (7975 r.) str. 392.

17

„Wielorakie moce — pisze także prof. Henryk Schiller (uniwersytet w Bonn), które przecież rozwijają tylko jedną szatańską moc, spotykamy jako uosobienie pewnego rodzaju istotę mocy (potęgi). 

3. Henryk Schiller: Moce i Potęgi w Nowym Testamencie (Quaest. disp.3) Freiburg im Ereisgan 1958 str. 63. 

U Józefa Ratzingera (uniwersytet Regensburg) czytamy: „Egzorcyzm nad zaślepionym przez demony światem, należy nierozdzielnie do ducho­wej drogi (posłannictwa) Jezusa i do centralnego punktu Jego własnego jak też Jego uczniów posłannictwa? 

4. Joseph Ratzinger: Abschied vom Teufel 7, in: Passauer Bistumeblat nr 10 z 11 marca 1973 r. (Passawski organ diecezjalny). 

Mogę przytoczyć jeszcze licznych teologów, także ewangelickich. Niech jednak wystarczy tych kilka przykładów. 

A.P.A.K.: Karol Rahner i Herbert Yorglimler mówią, że istnienie złych duchów jest prawdą wiary, którą wyznaje kościół, a która wy­nika z Pisma świętego, bo mówi ono wyraźnie o diabłach jako mających własną osobowość, a nie jako tylko symbolu, który przedstawia zło. Czy Eminencja może bliżej opisać co oni tu wyrażają? 

K.J.R.: Czwarty Sobór powszechny w Lateramie wyjaśnił to w roku 1215 jasno i dobitnie: — „Bóg stworzył w swej wszechmocnej sile na początku czasów w ten sam sposób obydwa porządki stworzenia z niczego: duchowy i cielesny, tzn. świat aniołów i świat ziemski, a dopiero potem człowieka, który w pewnym stopniu obejmuje (łączy w sobie) obydwa światy, ponieważ składa się z ciała i z ducha (duszy). 

Diabeł i inne złe duchy zostały według swej natury stworzone przez Boga dobrymi. Złymi jednak (duchami) stali się sami przez siebie, z własnej winy (6 Dentzinger — Schonmetzer 800). 

Ten ważny tekst zawiera trzy wypowiedzi: 

1. Bóg stworzył wszystko z niczego: Aniołów, świat i ludzi. 

2. Także złe duchy zostały stworzone jako istoty dobre tzn. jako anioło­wie. To nie jest żadna zła struktura bytu, żadna kosmiczna istota mocy. 

3. Te duchy, te istoty przez swój bunt przeciwko Bogu stały się złymi duchami. 

To co ogłosił czwarty Sobór Laterański jest prastarą katolicką nauką wia­ry. W roku 561 ogłosił Sobór w Braga: Kto twierdzi, że diabeł nie został na początku stworzony jako dobry Anioł przez Boga i według swej natury nie jest dziełem Bożym, kto twierdzi, że wynurzył się on z ciemności i nie ma

18



żadnego Stworzyciela, lecz sam ze siebie jest substancją złego... niech bę­dzie wyklęty. 

Kto wierzy, że diabeł...działa ze swej własnej mocy gromy, pioruny, burze i susze, ten niech będzie wyklęty" (7 Dzieło cyt. str. 457 — 458). 

Dopiero co poucza nas Drugi Sobór Watykański: „że w Jezusie Chry­stusie wyrwał nas Bóg z niewoli grzechu i szatana". Działalność Kościoła prowadzi do usunięcia wpływu diabła z życia ludzkiego. A.P.A.K.: Profesor Herbert Haag twierdzi, że to jest niebiblijne trzymać się mocno wiary, że szatan istnieje. Papież Paweł VI w swej mowie z 15 listopada 1972 r. przeprowadził wtedy pseudoegzegezę i zacytował miejs­ce Pisma św. o szatanie, na co nie mógłby pozwolić sobie student pierw­szego semestru. 

Kiedy Kongregacja Wiary w czerwcu 1975 r. wydała dokument „Chrześ­cijańskiej Wiary i nauki o demonach" powiedział prof. Haag: „Jeszcze raz Rzym nie przemówił w duchu czasu". K.J.H. — Zarzut mocnego trzymania się wiary w istnienie szatana jakoby 

był niebiblijny odrzucili zdecydowanie znani teologowie: Prof. J. Ratzinger pisze: „Niejako egzegeta, niejako wykładowca Pisma św. żegna Haag diabła, lecz jako człowiek dzisiejszego czasu, który ist­nienie diabła uważa za niemożliwe. (Prof. Haag decyzją Kongregacji d/s wiary został pozbawiony prawa wykładania teologii na uniwersytecie teologicznym w Niemczech). 

Autorytet, według którego wygłasza on swą opinię pochodzi więc z jego własnego światopoglądu, a nie jako wykładowcy Biblii. Joseph Ratzinger, Abshied von Teufels, in Passauer Bistumeblat nr 10, 11 marzec 1973 r. 

W nauce Pana Jezusa jest szatan wielkim przeciwnikiem, który jed­nak nie ma żadnej mocy nad Jezusem (J 14,30) ponieważ Jezus złamał jego moc. Władca tego świata został już osądzony (J 16,11). Z pewnością szatan znajduje się w punkcie centralnym nauki Pana Jezusa, a walka z mocami należy do Jego zadania — posłannictwa. Dlatego w Piśmie Św. czytamy: „Kto grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od początku. Syn Boży objawił się po to aby zniszczyć dzieła diabła (/ / 3,8) 

A.P.A.K. — Prof. Haag twierdzi, że można by na wszystkich miejscach Nowego Testamentu, w których występuje szatan albo diabeł tak samo napisać: grzech albo zło. 

K.J.H. — Tu nie zachodzi ten wypadek. W Piśmie świętym czytamy: „Diabeł grzeszy od początku (l J 3,8). Zamiast tego możemy powiedzieć: zło grzeszy od początku, ponieważ grzeszyć może tylko coś co przedstawia jakąś osobowość, istota obdarzona rozumem i duchem, ale nie zło (pojęcie zła)".

19

A.P.A.K. — Prof. Haag twierdzi, że w Piśmie świętym wymieniony jest diabeł jako bezosobowa figura, jako coś co nic nie znaczy. Mówi on, że w sensie ówczesnej żydowskiej formy myślenia ukazuje się diabeł w Nowym Testamencie jako eksponent, uosobienie zła. Jezus i Apostołowie, nie mogliby się ina­czej wyrażać, tylko stosownie do pojęć świata ich otaczają­cego. 

K.J.H. — (Odpowiedź): W czasie życia Jezusa Chrystusa wiara w Anio­łów i demonów była powszechnie wyznawana. Wynika to choćby stąd, że Sadeceusze twierdzili, że nie ma ani zmartwychwstania , ani aniołów ani duchów (Dz Ap 23,8). Musimy także zwrócić uwagę, że Pismo św. w Sta­rym Testamencie mocno zwlaczało rozszerzone na świecie wróżby i czary. W Księdze Powtórzonego Prawa jest napisane: „Nie znajdzie się pośród ciebie nikt ktoby przeprowadzał przez ogień swego syna lub córkę, za­prawiał wróżby, przepowiednie, magię i czary. Nikt, ktoby uprawiał za­klęcia, pytał duchów, wywoływał umarłych; obrzydliwy jest bowiem dla Jahwe każdy, kto to czyni (Pwt 18,10-12). Wydaje mi się, że to ostrzeżenie Starego Testamentu dotyczy także niektórych uświadomionych obywate­li 20 wieku, którzy ulegają wielu zabobonom... 
P.A.A.K. — Czy złe duchy mogą wywierać wpływ na człowieka? 
K.J.H. — Pismo święte Nowego Testamentu potwierdza to pytanie, ponieważ mówi o wielu opętanych, których Pan Jezus uwolnił od złego ducha. 

Prof. Karol Eshner i Herbert Yorgrimaler piszą, że wpływu demonów nie można poznać tak zwyczajnie, poznaje się je tam, gdzie występują nad­zwyczajne zjawiska. Wiele zjawisk przypisywanych złemu duchowi moż­na wytłumaczyć w sposób naturalny. 

Także prof. Henryk Schiler mówi, że moce demoniczne mogą opanować ludzi i świat, niektórych ludzi aby przez to i przez nich okazać swoją moc. Moce te miałyby sprzymierzeńca we mnie samym, w wypadku gdybym kierował się miłością własną, egoizmem, niechęcią, czy złością do Boga i bliźniego. Właśnie w naszych dniach nie możemy wyzbyć się uczucia, że bieg świata i nasza historia nie rozwijają się we właściwym kierunku. (Henryk Schiler: Beslnung aufdas Neus Testament, tom H, Freiburg w woj. Ereisgau, 1964, str. 146, 148, 157). 

Między niebem i ziemią jest wiele rzeczy o których ci komentatorzy nie mają żadnego pojęcia. 

(Źródło: Kardynał Jósef Koffner: Diabeł, Opętanie, Egzorcyzm w Offerten Zeitung in Theologisches nr. W, October 1976, 29 rocznik. Wyd. Josef Kral D - 8423 Abensberg).

20

CO TO JEST OPĘTANIE 

Ojciec Arnold Renz SDS 

Dowody istnienia szatana. Mamy na to wypowiedzi Chrystusa w Piś­mie świętym, wypowiedzi nauki Kościoła, wypowiedzi papieża jako za­stępcy Chrystusa. Wypowiedzi te są jednoznaczne. Diabeł istnieje. 

Działanie diabła. 

Diabeł posiada wielką moc nie tylko przez swój wewnętrzny wpływ na ludzi, przez kuszenie do grzechu i do odejścia od Boga, lecz także aż do opanowania pojedynczych ludzi przez opętanie. Jeżeli takie opętanie, przez naukę (psychologia, parapsychologia) nie mogło być potwierdzone, to równocześnie także nie może być odrzucone, pomimo, że to wychodzi poza jej kompetencje, to jednak musi jego istnienie być przyjęte. 

Pomijając wypowiedzi nauki Kościoła i Pisma świętego, przemawiają za tym doświadczenia Świętych (Jan od Krzyża, św. Teresy od Jezusa, św. Jana Yianey, Ojca Pio i innych świętych). 

Historia Kościoła mówi o wielkiej liczbie opętanych, których tu nie będziemy wyliczać. W tym, czy w danym wypadku zaistniał fakt opętania trzeba być ostrożnym, bo są także choroby psychiczne, które w niektó­rych wypadkach są bardzo podobne, do opętania. Opętanie poznajemy po różnych jego symptomach. Pierwszym z nich jest i jednym z najważ­niejszych reakcja osoby opętanej na egzorcyzm (egzorcismus probativus). Ale nawet- w tym wypadku jest możliwe, że demony się kurczą, milczą i nie dają znać o sobie, nie reagują. Jeżeli nie reagują, to nie jest jeszcze dowód, że ich nie ma. Jeżeli jednak odpowiednio reagują, to przemawia to za opętaniem. — Ważnym znakiem jest zachowanie się osoby podej­rzanej o opętanie wobec poświęconych przedmiotów, relikwii, wody świę­conej, medalików itp. W tym wypadku nie może ta osoba przedtem wie­dzieć o tych poświęconych rzeczach. Rozróżnianie wody poświęconej od zwykłej mówi o obecności demonów. Niektóre osoby mają zdolność roz­różniać wodę poświęconą od zwykłej, ale nie reagują ze wściekłym odep­chnięciem. W wypadku opętanej ta reakcja jest zawsze wściekła, odpy­chająca, której nie można wytłumaczyć w naturalny sposób. 

Dalszym znakiem są skutki egzorcyzmu. Wymienię tu jeden wypadek: Chłopców z Illfurt. (Proboszcz P. Sutter: „Satana Macht und Wirken" Noc i działanie szatana. Wydawnictwo Zygfryd Hacker D — 8031 Gróbenzell 7 wydanie 1975 r. str. 12 — 122: Opętanie dzieci z Illfurt. Por. także: Cor-rado Balducci Priester, Magier, Psychopathen. Kapłani, magowie, psycho­paci str. 65-88, wyd. Paul Pattloch Yerlag D-8750 Aschaffenburg 1976). Te demony zostały wypędzone. Obydwaj chłopcy po wypędzeniu, po egzorcyźmie, który ciągnął się ponad dwa lata, byli zupełnie normalni.

21


Czy niepowodzenie egzorcyzmu jest znakiem pozytywnym? 

a) Jeżeli nie chodzi o prawdziwe opętanie, nie będzie też i skutku. Wypa­dki takie mogą być jeszcze gorsze. 

b) Są wypadki opętania, które mają szczególne zadanie, np. oczyszczenie danej osoby, która trwa w grzechu, albo jest karą za grzeszne życie. Wypadek ten występuje szczególnie wtedy, jeżeli ktoś zapisze się diab­łu. Wypadki takie trwają bardzo długo i wymagają pełnego trudu, wysiłku, poświęcenia się egzorcysty, nie są jednak beznadziejne, szcze­gólnie jeżeli dana osoba wykazuje dobrą wolę. (Magda u Ojca Rodewyka) (Ojciec Adolf Rodewyk S.J.: „Damonische Desessenbeit heute" — Opętanie diabelskie dzisiaj. Wypadek Magda Paul Pattloch Yerlag D - 8750 Aschaffenburg). 

c) Szczególnego rodzaju opętanie, jest opętanie tak zwane opętanie wynagrodzenia. Osoby takie spotyka to nie z osobistego przewinienia. Mogą one np. być przeklęte. 

Nie można tego zaprzeczyć: Błogosławieństwo i przekleństwo mogą być równie skuteczne. Pozostanie to przy tym w większości wypadków tajem­nicą dlaczego w jednym wypadku przekleństwo na kogoś działa, a w in­nym nie. 

Jeżeli niektórzy zgadzają się cierpieć za innych, może się to także zdarzyć w formie opętania. Opętanie jest strasznym cierpieniem. Historia wskazuje, że opętani, którzy tak wiele przeszli cierpień, nie dożywają starości (Chłopcy z Illfurtu). Są opętani, którzy cierpią za ludzi, za Kościół, albo za pewne grupy ludzi, np. za kapłanów. 

d) Jeżeli np. pomyślimy o Wolfie z Rippertschwand albo o wypadku w Atloting, możemy wtedy myśleć, że wypadki te mają szczególne znaczenie dla Kościoła, nie tylko przez cierpienie tych osób, lecz także przez ich wypowiedzi. Może się to także odnosić do wypadku opisa­nym w tej książce: „Mahnung aus dem Jenseits" — „Ostrzeżenie z za­światów"; tak samo dobrze do wypadku w Klingenbergu. 

Wypowiedzi tych opętanych, powinny być świadectwem i pomocą dla Kościoła właśnie w jego dzisiejszych ciężkich, kryzysowych czasach. Takie wypadki opętania opierają się egzorcyzmowi, dopóki jego zadanie (opętanie — wypowiedzi osoby opętanej) nie zostanie przekazane tak jak chce tego Niebo. W wypadku z Klingenbergu cierpienie osoby opętanej doszło do zenitu i końca po przeżyciu konania Chrystusa na krzyżu, śmierci z głodu i pragnienia. Tą śmiercią umarła studentka Anneliese Michel. Nasza książka (Ostrzeżenie z zaświatów) tak mówi o wypadku Klingenberg: Bóg doświadczył tą rodzinę i wszystkich związanych z opę­taną bardzo ciężko. Zabrał tą cierpiącą osobę, jej duszę do siebie,

22

aby zostało już zakończone to ciężkie jej życie i aby mogła dostać się do wiecznej szczęśliwości". 

Demony potwierdziły w „Ostrzeżeniu z zaświatów": „Chociaż nie przyjęto jej natychmiast do wiecznej szczęśliwości, to poszła jednak wysoko w górę, doszła daleko w górę (10 czerwca 1977 r.) Śmierć Anneliese była dopusz­czeniem Bożym, a nie błędem, winą egzorcyzmu. 

Czym jest właściwie opętanie? 

Przy opętaniu bierze diabeł nie tylko duszę człowieka w posiadanie, jak to dzieje się przez grzech śmiertelny, lecz bierze on w posiadanie ciało i duchowe zdolności, tak, że osoba opętana nie może już wolno roz­porządzać swym własnym ciałem, swym rozumem i siłą woli. 

Jeden albo więcej diabłów ma moc nad daną osobą. Opętana osoba nie może się efektywnie przeciwko temu oprzeć, co demony chcą przez nią zrobić. Może przy tym wszystkim mieć wewnętrzne rozeznanie i wolę przeciwstawiać się przeciwko wszystkiemu złemu, do którego zmuszają ją demony. W takim wypadku osoba ta nie ponosi żadnej winy. Jeszcze mniej może być mowa o winie jeżeli podczas tzw. kryzysu (kiedy diabeł efektywnie działa przez nią, w niej) osoba ta przede wszystkim nic nie wie, także później (po przejściu kryzysu, dojściu do świadomości). Tak np. chłopcy z Illfurtu, którzy przez cały czas opętania nic nie wiedzie­li (co mówili, czynili). Przede wszystkim przy opętaniu wynagradzającym zachodzi tzw. jasne, (świadome) opętanie tzn, że osoba opętana wie cał­kiem albo częściowo wszystko co mówi i co czyni. Ma miejsce szczególnie ciężkie cierpienie, które przeżywa w pełmej świadomości. 

Przyczyny opętania 

Można to krótko streścić. Przyczyną może być popełnienie jakiegoś ciężkiego grzechu, który otwiera szatanowi drzwi. Może także być to, że ta osoba zapisała się szatanowi swą krwią (wypadek opisany u św. Teresy z Avilla, względnie u Jana od Krzyża, z pewną zakonnicą), albo osoba taka miała do czynienia z okultystycznymi praktykami (wywoływanie duchów) albo też osoba ta została przeklęta, albo, że Pan Bóg miał szczególny zamiar względem niej aby była ofiarą wynagradzającą (za grzechy świata). 

Opętanie i nauka 

Opętanie i szatan należą do rzędu rzeczy nadprzyrodzonych. Nauka świecka nie jest kompetentna w tych zagadnieniach, nie ma dostępu do rzeczy nadprzyrodzonych, lecz zajmuje się tylko zjawiskami zewnętrzny­mi. Jeżeli wypowiada coś o szatanie i opętaniu, przekracza swoje

23

kompetencje i jest niewiarygodną. Dotyczy to także psychologów, para­psychologów jak też lekarzy. 

Roztropnie jest i poleca się to stale, aby szukać u osób podejrzanych o opętanie czy nie jest to tylko objaw jakichś przyczyn naturalnych np. choroby psychicznej itp., ale roztropność wymaga też aby być otwartym na możliwość opętania. Dokładne badanie wypadku musi wykazać przyczyny stanu tej osoby. Medyczna opieka bez skutku, może być wskazów­ką opętania. Jeżeli nauka jest bezsilna, to musi stać otworem droga dla egzorcyzmu, dla pomocy Kościoła jak Mu Chrystus sam rozkazał: „Wy­pędzajcie czartów". Uzdrawiajcie chorych, wypędzajcie złe duchy. 

Czy opętanie jest chorobą? 

Opętanie nie jest zasadniczo żadną chorobą, może być jednak z cho­robą pomieszane (mieć z nią związek). Choroby opętanych pochodzą z wpływu demonów i nie mogą zostać zwalczone przez medycynę. 

Co to jest egzorcyzm? 

Egzorcyzm jest pomocą Kościoła, który stara się wypędzić diabła przez modlitwy, czytanie z Pisma świętego, zaklęcia, rozkazy w Imię Jezusa, Najśw. Maryi Panny, Aniołów i Świętych. Przy pomocy i użyciu wody święconej, błogosławieństw, znaku krzyża św., przykładaiu stuły, wkładaniu rąk. Błędnie myśli, kto sądzi, że demon opuści za jednorazo­wym egzorcyzmem, na jeden rozkaz, osobę opętaną. Jest to ciężka walka egzorcysty z demonem (demonami). Stale i wciąż mówią demony egzor­cyście: „Jeszcze nie musimy... także i tu ostatnie słowo należy do Boga. 

Widziałam kościół św. Piotra (w Rzymie) 

Widzenie czcigodnej Siostry Augustianki Anny Katarzyny Emmerich opowiedziane pewnemu pielgrzymowi w latach 1819—1820. 

„Widziałam niezmierzoną liczbę ludzi zatrudnionych przy burzeniu kościoła św. Piotra. Widziałam także innych, którzy go znowu budowali, (odbudowywali). Ciągły się linie robotników pomocniczych przez cały świat, a ja dziwowałam się nad tym związkiem (jaki on ma z tą sprawą). Zrywający zrywali całe kawały muru, a było między nimi szczególnie wiele należących do sekt i odszczepieńców. Jakby według przepisu i regu­ły ci ludzie burzyli, (ktoś nimi kierował). Jedni ubrani byli na biało, odziani w fartuchy otoczone niebieską oblamówką z kieszeniami, mieli za pasem kielnie murarskie. Inni ubrani byli różnie. Byli przy tym wielcy i znaczni ludzie w mundurach, którzy jednak nie pracowali, tylko znaczyli kielnią na murach, gdzie i w jaki sposób robotnicy mają burzyć. Niekiedy, kiedy

24

zaraz nie wiedzieli jak powinni burzyć, zbliżali się do jednego ze swoich, aby być pewnym, ten miał wielką księgę, w której był jakoby opisany cały budynek, w jaki sposób go burzyć. 

Następnie dokładnie oznaczali jakieś miejsce murarską kielnią i pręd­ko te miejsca były burzone. Ludzie ci rwali mury, cegły, całkiem spo­kojnie i bezpiecznie, a wszystko szło przy tym zastrachane, ciche i wy­czekujące. 

Widziałam modlącego się papieża. Był on otoczony fałszywymi przyjaciółmi, którzy często czynili coś przeciwnego aniżeli on zarzą­dził. (Uwaga tłumacza: Tak było w Watykanie począwszy od papieża Jana XXIII, tak bylo za czasów pontyfikatu Pawia VI i dokąd tak będzie?, że tak bylo mówią o tym najnowsze objawienia w Bayside (Nowy Jork) i bar­dzo wiele innych...). 

Oby i obecny papież nie był ofiarą tych „przyjaciół"... (Jan Paweł i i H-gi). 

Widziałam pewnego małego czarnego światowego człowieka w pełnej działalności przeciwko Kościołowi: 

Podczas gdy jedna strona była burzona, z drugiej strony była znów od­budowywana, ale bez entuzjazmu i większego zaangażowania. Widziałam wielu duchownych, a jeden szedł nie pozwalając sobie przeszkadzać — właśnie między tymi burzącymi i rozkazał wstrzymanie i odbudowę. 

Innych kapłanów widziałam leniwie odmawiających ich brewiarz i w międzyczasie przynoszących kamyczek (do odbudowy), który nieśli pod płaszczem jako wielki „rarytas", albo podawali go innym. Zdawało się, że nie mają oni wszyscy żadnego zaufania, żadnej ochoty, żadnego polecenia i nie wiedzieli wcale o co tu chodzi!!! 

Przedstawiało się to nędznie, bardzo nędznie! (tu jest mowa o tzw. posoborowym „odnowieniu" czy „odnowie" (Liturgia, teologia Ud.)... 

Od początku sierpnia aż do końca października 1820 r. trwałam w nieustających prośbach, modłach za Ojca św. z powodu tego widzenia które opisałam i opisuję dalej: — Widzę nowych męczenników, nie w chwili obecnej, lecz w przyszłości... Widzę, że już idą naprzód... Wi­działam — mówiła dalej — ludzi, którzy stale burzyli wielki kościół i widziałam przy nich obrzydliwego potwora, zwierzę, które wyszło z mo­rza. Miał on Ogon jak ryba, a łapy jak lew i wiele głów, które znajdowały się dookoła jednej wielkiej głowy na wzór korony. Miał wielki czerwony pysk. Zwierzę było pocentkowane jak tygrys, a z burzącymi kościół był na poufałej stopie. Leżał on często między nimi, podczas gdy oni praco­wali, chodzili także często do jaskini, w której się niekiedy ukrywał. 

Podczas tego widziałam tu i ówdzie na całym świecie wielu dobrych

25


ludzi, męczonych, a szczególnie duchownych, zamykanych i uciskanych i miałam odczucie, że kiedyś będą oni nowymi męczennikami. 

Kiedy kościół był już w dużym stopniu zburzony, tak, że pozostało już tylko prezbiterium z ołtarzem, widziałam tych burzących, razem z po­tworem pchającym się do kościoła... ale znaleźli tu (w kościele) wielką piękną Niewiastę, Panią. Zdawało się, że była w błogosławionym stanie, ponieważ szła Ona powoli, na ten Jej widok, nieprzyjaciele bardzo się przerazili, a potwór nie mógł uczynić ani jednego kroku naprzód... Wy-ciąnął on swoją głowę ze złością za tą Niewiastą jakoby chciał Ją pożreć. Niewiasta jednak odwróciła się i upadła na swoje oblicze. Widziałam więc teraz tego potwora jak uciekał znowu do morza, a nieprzyjaciele biegali tu i tam zmieszani. Nastąpił wśród nich chaos, ponieważ dookoła kościoła przybliżały się z daleka wielkie kręgi (Odbudowujących) obroń­ców itd (kręgi na ziemi i także u góry w Niebie). 

Dziesiątego sierpnia mówi: — „Widzę Ojca Świętego w wielkim ucis­ku. Mieszka on w innym pałacu i dopuszcza do siebie tylko niektórych, zaufanych... Gdyby zła partia... znała swoją siłę to by już uderzyła... Obawiam się, że Ojciec św. przed swym końcem, będzie musiał wycierpieć jeszcze większe uciski... 

Widzę tylni- czarny Kościół jak rośnie, jak rośnie i wywiera zły wpływ na charaktery. Zagrożenie dla Ojca św. i Kościoła jest tak wielkie, że trzeba błagać Boga dzień i noc... Polecono mi modlić się wiele za Kościół i papieża... Zostałam tej nocy zaprowadzona do Rzymu, gdzie ukryty jest jeszcze Ojciec św., który jest w wielkim ucisku. Aby ujść złym posądze­niom zamieszkał osobno... Jest on bardzo smutny, słaby, wyczerpany, wyczerpany troską i modlitwą. Ukrył się on przede wszystkim dlatego, ponieważ może zaufać tylko niewielkiej liczbie ludzi... Jest jednak przy nim stary, skromny, bardzo pobożny kapłan, który jest jego przyjacielem, którego jako tak prostego nie uważano, żeby go usu­wać od papieża, jako człowieka nic nie znaczącego.:. Mąż ten jednak posiadał wiele łask Bożych. Widzi on i spostrzega wiele rzeczy i wiernie donosi o tym Ojcu Świętemu... W ten sposób jest on ostrzeżony, przed tym człowiekiem, który dotychczas wszystko robił (w Watykanie), a teraz nic już nie będzie robił... Papież jest tak słaby, że o własnych siłach nie może już iść. 

Pierwszego października: Kościół — biadała ona — jest w wielkim niebezpieczeństwie, muszę na rozkaz z góry, prosić każdego, który do mnie przychodzi — o Ojcze nasz w intencji Kościoła, papieża. Trzeba błagać Boga, aby papież nie opuszczał Rzymu, bo przez to opuszczenie powstałaby wielka szkoda. Trzeba błagać Boga, aby otrzymał On Ducha

26


Świętego (Ducha mocy...) (Ta przepowiednia odnosi się zarówno do pontyfikatu papieża Pawia VI jak i papieża Jana Pawia II). 

Czwartego października: Dzisiaj w nocy widziałam św. Franciszka niosącego papieża i Kościół... 

Później widziałam Kościół św. Piotra niesiony przez pewnego małego mężczyzną na barkach, który ma w twarzy coś żydowskiego. Wydawało się to całkiem niebezpieczne

Maryja stała na północnej stronie kościoła i rozciągała chroniący swój płaszcz. (Może tu mowa o Kościele w Polsce?). 

Mały mężczyzna zdawał się załamywać. Powinni mu pomagać w nie­sieniu (dźwiganiu) tych dwunastu, których widzę stale jako nowych kap­łanów, ale przychodzili oni troszkę za powoli. Zdawał się on już upadać, w końcu oni jednak przyszli i postąpili pod ten kościół, pomogło nieść także wielu Aniołów. 

Pozostała już tylko podłoga i tylna część (kościoła) wszystko inne było zburzone przez tajną sektę i sługi kościoła. Zanieśli oni kościół na inne miejsce i zdawało się, jakby więcej pałaców jak pochyla się pole kłosów podczas żniwa. 

Kiedy widziałam kościół św. Piotra w jego zburzonym stanie i tak wielu duchownych pracujących przy dziele zburzenia, chociaż czynił to jeden przed drugim skrycie, odczułam z tego powodu taki smutek, że gwałtownie zawołałam do Jezusa, aby się ulitował!!! 

I zobaczyłam mego Niebieskiego Oblubieńca, jako młodzieńca i dłu­go On ze mną rozmawiał. Powiedział mi między innymi, co oznacza to przemienienie, przetransportowanie Kościoła, że on pozornie całkiem upadnie, że jednak z tych co go przenosili zostanie on znowu w spokoju podniesiony, odrodzony. Jeżeli pozostanie choćby jeden prawdziwy kato­lik może Kościół znowu zwyciężyć, ponieważ został on założony nie z ro­zumu i rady ludzi (nie z mądrości ludzkiej). 

Pokazał On mi, że nigdy nie brakowało modlących się i cierpiących za Kościół. Zostało mi także pokazane, że wtedy nie będzie chrześcijan w starym sensie (jak pierwsi chrześcijanie?). Zostałam bardzo zasmucona przez ten obraz. 

Siódmego października: Kiedy szłam z Franciszką i pewnym świętym przez Rzym, widzieliśmy wielki pałac od dołu do góry w płomieniach. Byłam bardzo zasmucona, że mieszkańcy mogliby spłonąć, bo nikt nie gasił; kiedyśmy się jednak zbliżyli, ogień się zagasił, a dom był czarny i opalony. Szliśmy przez wiele wspaniałych sal i doszliśmy do papieża. Siedział on w ciemności i spał w wielkim krześle, był on bardzo chory i nieprzytomny, nie mógł wcale chodzić.

27


Widzę Kościół całkiem samotny, całkiem opuszczony! Wygląda on jakby wszyscy uciekli. Dookoła niego wszystko jest w walce. Wszędzie widziałam wielką biedę i nienawiść, zdradę i rozgoryczenie, niepokój, bezsilność i całkowitą ślepotę. 

10 października: Widziałam Kościół św. Piotra, który zburzony był aż do prezbiterium i wielkiego ołtarza. 

Św. Michał zstąpił opasany i uzbrojony, do Kościoła i bronił swym mieczem wstępu wielu złym pasterzom, którzy chcieli się do niego wed­rzeć. Cała przednia część kościoła była już rozebrana, a pozostało tylko Tabernakulum z Przenajświętszym Sakramentem. Wtedy spostrzegłam Majestatyczną Panią. Wznosiła się Ona ponad wielkim placem przed Kościołem. Jej szeroki płaszcz spoczywał spięty na ramionach i unosiła się cicho w górę. I wreszcie stanęła na kopule i rozciągała szeroko swój płaszcz nad całą przestrzenią Kościoła, który to płaszcz promieniował, świecił jak złoto. Ci co burzyli kościół właśnie cośkolwiek spoczęli, a gdy chcieli się znowu zabrać do pracy, nie mogli, nie mogli w żaden sposób zbliżyć się tam, gdzie Ona osłaniała kościół swym płaszczem!!! (Od tłumacza: Kościół zwycięży przez Maryję, ale dopiero wtedy, kiedy spełni życzenia Jej Niepokalanego Serca: Codzienny Różaniec wynagra­dzający, Komunia św. wynagradzająca Jej ofiarowana, ofiarowanie czynno­ści dnia, modlitwy, w intencji nawrócenia grzeszników i jako wynagrodzenie Bogu i Maryi). 

Z drugiej zaś strony powstała teraz niezmierna praca budujących. Przyszło wielu silnych młodych ludzi, duchownych i świeckich, przy­szły kobiety i dzieci. Przyszli także całkiem starzy, ułomni, zapomniani mężczyźni, a budynek (kościół) został znowu postawiony. 

Teraz zobaczyłam nowego papieża zbliżającego się z procesją, był on o wiele młodszy i surowszy (bardziej rygorystyczny, energiczny, od-ważny, nieustraszony) jak poprzedni papież, (papieże). Przyjęto go z wiel­ką uroczystością. Zdawało się, że chce on Kościół poświęcić, ale usłyszą-łam głos, że nie potrzebuje on nowego poświęcenia, ponieważ pozostał Najświętszy Sakrament. Powinna być podwójna wielka uroczystość; Pow­szechny Jubileusz i odbudowa (odnowa) prawdziwa Kościoła. 

Przedtem aniżeli papież zaczął tę uroczystość przygotował już swych ludzi, którzy usunęli całkiem bez sprzeciwu wielką ilość znacznych i mniej znacznych duchownych. (Od tłumacza: Z Watykanu i diecezji — modernistów i zlaicyzowanych biskupów, kardynałów i kapłanów). 

I widziałam, że opuścili oni zebrania, (gminę) ze złością i szemraniem. I wziął (papież) do swej służby całkiem innych ludzi, duchownych i świec­kich. Wtedy zaczęła się wielka uroczystość w Kościele św. Piotra.

28

30 grudnia: Znowu widziałam Kościół św. Piotra z jego wysoką kopułą. Na niej stał św. Michał w krwawo czerwonej sukni, z wielką bojową chorągwią w ręce. Na ziemi trwała wielka wojna. Zieloni i nie­biescy walczyli przeciwko białym, a biali, którzy mieli nad sobą czer­wony miecz zdawali się całkiem ginąć. Wszyscy jednak nie wiedzieli dlaczego walczą. 

Kościół był całkiem krwawy — czerwony jak Anioł (św. Michał) i zo­stało mi powiedziane, że zostanie on obmyty krwią. Im dłużej trwała wojna (walka, tym bardziej bladła krwawo czerwona barwa z Kościoła i stawał się on coraz bardziej przeźroczysty). Anioł (św. Michał) zstąpił na ziemię i przystąpił do tych białych walczących i widziałam go wielokrot­nie przed wszystkimi walczącymi. 

Wtedy wstąpiła w nich cudowna dzielność, nie wiedzieli oni skąd im się to wzięło. On wstąpił pomiędzy nieprzyjaciół i pobił ich i uciekli na wszystkie strony. Ponad zwycięskimi białymi zniknął teraz ten płomien­ny miecz (krwawy miecz). Podczas walki przechodziły do nich stale wiel­kie gromady przeciwników, a raz nawet cały wielki tłum. 

Nad walczącymi ukazały się w przestworzu Zastępy Świętych, któ­rzy wskazywali i rękami oznaczali, wskazywali (gdzie i jak walczyć). Byli oni różni, ale wszyscy jednego ducha. Kiedy Anioł (św. Michał) zstąpił z dachu Kościoła, zobaczyłam nad nim (Kościołem) na niebie wielki jaśniejący Krzyż, na którym wisiał Zbawiciel, z którego Ran wychodziły wiązki świecących promieni rozszerzające się nad światem. 

Rany były czerwone jak jaśniejące, promieniujące bramy ze słonecz-no żółtym środkiem. Nie miał on cierniowej korony, ale ze wszystkich Jego Ran Głowy wychodziły promienie na wszystkie strony świata. 

Promienie z rąk, boku i stóp wychodziły w kolorach tęczy i dzieliły się pięknie, tak, że większa ilość złączonych, szła na wsie, miasta, domy, przez cały świat. Widziałam je tu i tam, daleko i blisko, padające na różnych pracujących i wciągały (wsysały) dusze, które dotknęły się jed­nej z tych kolorów (z tych promieni) do Ran Pana. 

Promienie padające z Rany Boku, spadały na stojący na dole Koś­ciół w bardzo obfitym, szerokim strumieniu. Kościół cały jaśniał od tego, a przez ten wpływ promieni, widziałam większość dusz wchodzą­cych do Pana (przychodzących do Pana). 

Widziałam także czerwone świecące Serce, unoszące się na niebie, z którego szła wielka wiązka, jak droga, promieni do Rany Boku i od którego rozszerzała się inna wiązka promieni nad Kościołem i wielu oko­licami. — A promienie te wciągały wiele dusz, które przez Serce i przez tą wiązkę promieni wchodziły do Boku Jezusa. — Zostało mi powiedziane,

29

że Maryja jest tym Sercem. Kiedy walka skończyła się na ziemi, koś­ciół i Anioł, który zniknął, stały się białe i świecące. Także krzyż zniknął, a zamiast niego stała na kościele biała, wysoka, jaśniejąca Pani i rozciągała swój złoty jaśniejący płaszcz szeroko nad nim. Na placu przed kościołem tłumy ludzi w pokorze jednały się ze sobą. Następo­wało pojednanie. Widziałam biskupów i pasterzy (kaplanów) zbliża­jących się i wymieniających swe księgi, a sekty, uznały Kościół przez jego cudowne zwycięstwo, przez światło objawienia, które same wi­działy jak na nie świeciły. Kiedy widziałam to zjednoczenie (Kościołów) doznałam głębokiego odczucia (wzruszenia), że zbliża się Królestwo Boże. Odczułam światło i wyższe życie w naturze i świętą ruchliwość (ożywienie) we wszystkich ludziach, jak w czasie bliskim Narodze­nia Chrystusa Pana, i odczułam zbliżanie się Królestwa Bożego, tak, że byłam zmuszona biec mu naprzeciw i do wydania radosnych okrzy­ków!". 

Z ŻYCIA OPĘTANEJ 

Młodość 

Na życzenie wydawcy napisała opętana życiorys. Pomimo, że ta kobieta wobec jej zdrowia i wielkiej odległości jej wioski od miejsca wyższych szkół, mogła skończyć tylko szkołę podstawową — odzna­cza się jednak nieprzeciętną inteligencją, szybkim refleksem i dobrą pamięcią. 

Z jej napisanego na maszynie życiorysu bierzemy co następuje: (Dla dyskrecji opuściliśmy nazwy miejscowości, a z powodu braku miejsca, skracamy jej wypowiedzi). 

Moi rodzice mieszkali w małym wiejskim dworku. Miejscowość jest bardzo odległa od miasta. Urodziłam się w roku 1937 i to w niedzielę w uroczystość Najśw. Maryi Panny Szkaplerznej (16 lipca), w którą to uroczystość są zawsze przyjmowane dzieci do Bractwa Matki Boskiej Szkaplerznej (szczególne poświęcenie się Matce Bożej). 

We wtorek (l 7 VII) zostałam ochrzczona. Według wypowiedzi ma­tki, jako osesek krzyczałam niewiarygodnie, spałam bardzo mało lub wcale. 

Z tego powodu matka miała wiele kłopotów i trosk. Robiło to wra­żenie jakby coś tam z jelitami nie było w porządku. Jednak, nie to było przyczyną tego niepokojącego, niespokojnego mego zachowania, a jeże­li coś tam z tego było, to tylko w małym stopniu.

30