Modlitwa przed surfowaniem po Internecie

Stronę najlepiej przeglądać w GoogleChrome

Wszechmocny i wieczny Boże, Który stworzyłeś nas na Twoje podobieństwo i poleciłeś nam szukać, przede wszystkim tego, co dobre, prawdziwe i piękne, szczególnie w Boskiej Osobie Twojego Jednorodzonego Syna, Pana naszego Jezusa Chrystusa, pomóż nam, błagamy Ciebie, przez wstawiennictwo Św. Izydora, biskupa i doktora, abyśmy podczas naszych wędrówek po internecie kierowali nasze ręce i oczy tylko na to, co podoba się Tobie i traktowali z miłością i cierpliwością wszystkie te osoby, które spotkamy przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Św. Izydorze módl się za nami!

Przetłumacz tą stronę na swój język ojczysty

Translate this page into your native language. Traduisez cette page dans votre langue maternelle. 将本页面翻译成您的母语. Übersetzen Sie diese Seite in Ihre Muttersprache. Vertaal deze pagina in uw moedertaal. Переведите эту страницу на свой родной язык.

Translate this page into your native language

APEL DO LUDZKOŚCI – CZAS SIĘ WYPEŁNIA - ZWRÓĆCIE SWOJE SERCA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO!

APEL DO LUDZKOŚCI – CZAS SIĘ WYPEŁNIA - ZWRÓĆCIE SWOJE SERCA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO - NAWRÓĆCIE SIĘ CZASU JUŻ NIE MA – NADCHODZI SPRAWIEDLIWOŚĆ BOŻA!

MIŁOSIERDZIE BOŻE

Pan Jezus powiedział do Św. Siostry Faustyny: „Nie znajdzie ludzkość spokoju dopóki nie zwróci się z ufnością do Miłosierdzia Mojego”. W Imię Wielkiego Miłosierdzia Pana Jezusa, który okazał Swoje Największe Miłosierdzie na Krzyżu Swoim dla ludzkości – prosimy Braci i Siostry Chrześcijan i innych: ZWRÓĆCIE SIĘ DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO, ZWRÓĆCIE SIĘ DO CHRYSTUSA MIŁOSIERNEGO – ON PRZEBACZY WSZYSTKIE NAJWIĘKSZE GRZECHY. JEGO NAJWIĘKSZE MIŁOSIERDZIE W PRZEBACZENIU NAJWIEKSZYCH GRZECHÓW!!!. Papież Polak nasz rodak wołał: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi, otwórzcie serca Chrystusowi, zwróćcie się do Niego, Który z miłości podjął tak Wielką Mękę krzyżową by odkupić świat, by zgładzić nasze grzechy”. Pan Jezus Chrystus w chwili konania przyjął wszystkie grzechy świata od początku do końca na Siebie, cierpiał okropne męki. Chrystus z Krzyża Boleści zawołał do Swojego Ojca: „Boże Mój Boże Czemuś Mnie Opuścił” – bo Świętość Wielka Boga Ojca odwracała się od grzechów, które miał na sobie Jego Syn i stąd Chrystus zawołał: „Eli, Eli Lama Sabachtani.”

Czas jest bardzo krótki. Powiedziane było z Nieba, bardzo mocno w pewnym objawieniu: „Miłość i Miłosierdzie, Miłosierdzie Wyższe ponad Sprawiedliwość, Sprawiedliwość wszystko złe zgładzi a Miłosierdziem będą zamknięte bramy piekła.”

Wielka stygmatyczka XX wieku Therese Neumann Niemka z Bawarii z miejscowości Konnersreuth miała stygmaty męki Pana Jezusa. Żyła 45 lat tylko przyjmując Komunię Świętą, miała dany dar od Ducha Świętego - Proroctwa. Wielka stygmatyczka, wielka Święta jeszcze niekanonizowana. Dwóch Kapłanów Polaków po uwolnieniu z obozu koncentracyjnego w Niemczech dotarło w łachmanach obozowych do Teresy Neumann do Konnersreuth. Nie mówili, że są Kapłanami tylko, że Polakami. Pytali o Polskę. Teresa Neumann zapatrzyła się w dal, w Niebo i odezwała się do jednego z Kapłanów: „Księże Biskupie (to był Biskup Klepacz) Wasz naród nie zginie, bo po waszej ziemi chodzi Matka Boża”. Teresa Neumann, wielka Stygmatyczka, wielka Święta przed Bogiem przepowiedziała całkowitą zagładę swemu narodowi. Ocaleje tylko 5 dusz niemieckich, które się schronią pod ramionami Krzyża. Nad gruzami Berlina będzie szumiała puszcza i bory jak przed wiekami. Berlin jak upadnie więcej się nie podniesie. Pewni ludzie z Lublińca byli u Teresy Neumann osobiście, ponieważ Lubliniec przed wojną był po stronie niemieckiej, więc kończyli szkoły w języku niemieckim. Przywieźli do Polski proroctwa i zdjęcie.

Nie bójmy się inwazji niemieckiej i tego, co w Brukseli dzieje się przeciwko Polsce, bo Polska nie zginie według Teresy Neumann i danego Jej Proroctwa. Bo po Naszej ziemi jest tyle Sanktuariów Maryjnych i bywa Maryja – odwiedza Polską ziemię – Gietrzwałd i (Jabłonie) wiele innych miejsc.

Bracia i Siostry Na Miłosierdzie Boże na Mękę Jezusa Chrystusa opamiętajcie się w tym, co robicie, zwróćcie swoje serca ku Bogu, nawróćcie się, wróćcie do Kościoła Katolickiego zacznijcie świadomie przyjmować Sakramenty Święte. Zbliżcie się do Pana Jezusa Chrystusa On nikogo nie odrzuci jest, Samą Miłością i Miłosierdziem, a Miłość Kocha Wszystkich niezależnie od tego, jakimi są i kim są. Możecie być innego wyznania, innej wiary, innych przekonań. Bóg Was nie odrzuci, przyjmie Was wszystkich, wybaczy Wam wszystkie grzechy, pociągnie Was do Swojego Miłosierdzia i przez to Zbawicie Swoje Dusze i swoich bliskich. Nawróćcie się, bo czas jest krótki i bardzo krótki – kończy się czas. Bóg niedługo wymierzy Swoją Wielką Sprawiedliwość dla Całego Świata w postaci Wielkich Trzech Dni Ciemności – ten czas się zbliża. Było powiedziane w wielki objawieniu w Polsce: Oj Grudzień, Grudzień, Grudzień, aby się nigdy na świat nie narodził.


Najświętsza Maryja Panna Królowa Pokoju

Rozważaj Moją Mękę Duchową! - Pan Jezus!

ROZWAŻAJ MOJĄ MĘKĘ DUCHOWĄ! - PAN JEZUS!




!!! 3 DNI CIEMNOŚCI !!!

!!! 3 DNI CIEMNOŚCI!!!



Pan Nasz Jezus Chrystus Król Nadchodzi!!!

Prawdziwe Życie W Bogu -V.Ryden

PROROCTWA SIĘ WYPEŁNIAJĄ!!!

PROROCTWA SIĘ WYPEŁNIAJĄ 2 !!!

Pokutuj marny świecie Król Twój Wielki i Wspaniały Jezus Chrystus nadchodzi!

Pokutuj marny świecie Król Twój Wielki i Wspaniały Jezus Chrystus nadchodzi!



Zapowiedź Tryumfu Niepokalanej Dziewicy Maryi i Kościoła!

Jest Nadzieja Niepokalana Dziewica Maryja już NADCHODZI!



ŁOWCA DUSZSUSHJÄGER - THE SOUL HUNTER - CHASSEUR DE SUSH - SUSH HUNTER - DUITS HONTER - ЮЩАЯ ОВЧИНА -サッシュハンター-猎杀


PETYCJA o ustanowienie 5 Dogmatu Maryi jako Współodkupicielce, Pośredniczce i Orędowniczce

PETYCJA Do Jego Świątobliwości Papieża .......................... O Papieską Definicję Prawdy o Maryi Współodkupicielce, Pośredniczce i Orędowniczce
Ojcze Święty, Z synowską miłością zwracamy się do Waszej Świątobliwości jako do naszego Ojca i Namiestnika Chrystusowego, z pokorną prośbą o uroczystą proklamację stałej nauki Kościoła dotyczącej współudziału Maryi w dziele odkupienia ludzkości, jako chrześcijańskiego dogmatu. Przekonani jesteśmy, że taka formalna proklamacja ukaże w całej pełni prawdę o Maryi, Córce Ojca, Matce Syna, Oblubienicy Ducha świętego i Matce Kościoła. W naszych modlitwach gorąco błagamy, aby Duch Święty skłonił Ciebie, Ojcze Święty, do uroczystej proklamacji o Maryi Współodkupicielce, Pośredniczce wszystkich łask i Orędowniczce Ludu Bożego.
Z najgłębszym szacunkiem i oddaniem,
Imię i nazwisko, adres: ……………………………………………………………………………………………………………………….
Adres pocztowy Papieża:
Jego Świątobliwość Papież
p/a Segrataria di Stato
Palazzo Apostolico Vaticano
00120 Città del Vaticano
franciscus@vatican.va

Wpisz tutaj swój adres email a będziesz otrzymywał/a nowe wpisy z orędziami bezpośrednio na Twoją skrzynkę pocztową

JESTEM KTÓRA JESTEM W TRÓJCY śWIETEJ!

JESTEM KTÓRA JESTEM W TRÓJCY śWIETEJ!
MARYJA SERCE TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ!

JEZU UFAM TOBIE

JEZU UFAM TOBIE

NMP Wpółodkupicielka Świata

NMP Wpółodkupicielka Świata
Najświętsza Maryja Panna z Medjugorie

!!! JESTEM KTÓRY JESTEM !!! JAM Α i Ω !!! JAM KRÓL KRÓLÓW !!! PAN PANÓW !!!

!!! NAWRACAJCIE SIĘ I WIERZCIE W EWANGELIĘ !!! PAN SPRAWIEDLIWY JEST WE DRZWIACH !!!

Widziałem Nowy Świat

Almolonga miasto cudów

Wola Boża! Nie zmarnuj swojego czasu!

MEDALION ZBAWIENIA CZASÓW OSTATECZNYCH

MEDALION ZBAWIENIA CZASÓW OSTATECZNYCH - POD NAZWĄ MARYJA WSPÓŁODKUPICIELKA I POŚREDNICZKA WSZYSTKICH ŁASK

KLIKNIJ TUTAJ I POBIERZ PDF - 1 ŹRÓDŁO

KLIKNIJ TUTAJ I POBIERZ PDF - 2 ŹRÓDŁO

Jeden z wizjonerów z USA miał wizje i polecenie Matki Bożej wykonania i rozprowadzenia dużego medalionu pod nazwą: Maryja Współodkupicielka i Pośredniczka Wszystkich Łask.

W imieniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła Świętego bp Maria Miguet z Francji dnia 15 VI 1992 r. udzielił na ten wielki dar Boży imprimatur. Medalion zawiera w sobie różne znaki, obrazy. Każdy szczegół mam swoje znaczenie. Matka Boża wyjaśnia bogatą treść w nim zawartą: „Moje dziecko, powierzam ci ten dar od Trójcy Przenajświętszej, byś go rozdał całemu światu. Wszystkie te obrazowe ujęcia mają szczególne znaczenie. Mają one promieniować na te końcowe czasu”. „Na stronie, gdzie są tylko obrazy: Trójca Święta – Bóg Ojciec, Bóg Syn, i Bóg Duch Święty. Zauważcie, moje dzieci, że Duch Święty zechciał być przedstawiony w dwóch postaciach: jako Gołębica i jako Człowiek. Pamiętajcie, że wy wszyscy zostaliście stworzeni na Jego obraz po to, by wam przybliżyć zrozumienie prawdziwego Ducha Naszego Boga i Jego Prawd. W kształcie trójkąt jeden punkt zawsze prowadzi do drugiego. Widzicie więc, moje dzieci, że jedna Osoba nie może pochodzić od drugiej ani być bez drugiej.

Wieczność – nigdy się nie kończąca tożsamość Boga – jest uwidoczniona w kształcie tych trzech kręgów.

Ja stoję ponad środkiem tych kręgów, a dlatego że zawsze będę całkowicie uległa i posłuszna Boskiej Woli i Planowi Boga. Boskie Postacie naszego Pana w Najświętszym Sakramencie noszą Znak Pokoju Chrystusa – Pax – oraz obraz Najświętszego Serca Jezusa i Mojego Niepokalanego Serca. Jest to jedna z tych Prawd Bożych, która wkrótce zostanie sprecyzowana jako dogmat, a którą wszyscy powinni poznać, zrozumieć i uwierzyć w to, że J nie mogę być oddzielona od Mojego Syna, jako Pośredniczka i Współodkupicielka. Całkiem blisko Serca lub środka Trójcy znajduje się Lilia, symbol Mojego Opiekuna, Wielkiego Świętego Józefa, którego mam zawsze przed Sobą.

Na drugiej stronie (z napisem): Ponad wszystkim jest Trójca (trójkąt, Krzyż, Gołębica). Dwaj Aniołowie trzymają uniesiony welon, który symbolizuje odwracanie Sprawiedliwości Bożej, a z drugiej strony zsyłanie wszystkich łask i darów Bożych na wszystkie dusze w niebie, na ziemi i na dusze cierpiące w Czyśćcu. Moje dziecko, gdyby nie było Wolą Bożą, abym powstrzymywała Rękę Sprawiedliwości Bożej, to cała ludzkość już wiele lat temu byłaby zginęła. Rosnący księżyc (półksiężyc) symbolizuje Moją Moc. Ten Aniołek niżej, po Mojej prawej stronie, wyraża wzywanie wszystkich do poznania Mojego Syna i tego wszystkiego, co Ja od Niego otrzymałam. Ma ci to przypomnieć, jak wielki jest zasięg mojego udziału w zbawieniu dusz. Bóg tego wielkiego zasięgu pragnął i zezwolił na niego.

Promienie Światła spływają z Moich Rąk na Niebo, na ziemię i dalej do dusz w Czyśćcu. Moje dzieci, Święta Matka Kościoła wkrótce ujawni, że wszystkie łaski, które wypływają z Boga, przechodzą przez Moje Niepokalane Serce. Ja jestem

Pośredniczką wszystkich Łask.

Monstrancja wskazuje na to, że życie na ziemi nie mogłoby trwać bez fizycznej obecności Boga.

Ta księga – to Biblia, która symbolizuje wszystkie nauki i przykłady Naszego Pan. Ci ludzie klęczący przed Nim (w Monstrancji) reprezentują trzy rzeczy:

że Święta Matka Kościoła będzie zawsze,

że zawsze są ci, co Wolę Bożą stawiają na pierwszym miejscu i ponad wszystko,

że wszyscy muszą całkowicie powrócić do Boga.

Dół Medalionu ukazuje dusze w Czyśćcu. To powinno wam przypominać wasze niedoskonałości oraz potrzebę pokuty za wszystkie grzechy, zanim wejdziecie do Królestwa Boga. Pamiętajcie, że dusza musi być oczyszczona i czysta. A przede wszystkim zachowuje w waszych serca i umysłach te liczne i wielkie dary, udzielane wam tak hojnie przez Mojego Syna, Pana Naszego. Napis ma być w brzmieniu: Od Boga przez Maryję przychodzi zbawienie – jest to wielki dar dla wszystkich.

Mój synu, wykonasz te Medaliony, aby je rozprowadzić, masz błagać Naszego Pana, żeby je pobłogosławił. A ja błogosławię ten Medalion, który wam wszystkim, Moje dzieci, dałam w Imię Trójcy Przenajświętszej. Amen.

Wszyscy, którzy będą rozważać tajemnice zawarte w tym Medalionie, którzy będą trwać w stanie łaski i nie będą żywić złych uczuć ani urazy do kogokolwiek, którzy będą przyjmować naszego Pana w Eucharystii Świętej co najmniej raz w tygodniu, a do spowiedzi będą chodzić co dwa tygodnie i będą odmawiać trzy Chwała Ojcu w intencji Ojca Świętego, będą mogli czerpać radość z obietnic naszej Pani. Ten Medalion można nosić na sobie lub w kieszeni.

Obietnice Matki Bożej:

1. Po odmówieniu Różańca, trzymając w ręku ten Medalion, mów modlitwę fatimską „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy…”, a Ja jako Pośredniczka wszystkich Łask i Współodkupicielka, wyproszę uwolnienie duszy kapłana z Czyśćca.

2. Nie dopuszczę do tego, by ten, kto nosi ten Medalion, został wprowadzony w błąd przez fałszywych proroków i ich orędzia.

3. W czasie pokusy, jeśli noszący ten Medalion zwróci się do Mnie i wezwie Mnie na pomoc, jako Pośredniczkę wszystkich Łask i Współodkupicielkę, przybędę razem ze Św. Michałem, by go bronić w tej próbie.

4. Wszystkim kapłanom, którzy będą Mnie czcić jako Pośredniczkę wszystkich Łask i Współodkupicielkę, udzielę rozeznania potrzeb wszystkich dusz, które do nich przyjdą do spowiedzi.

5. Wszystkim spowiednikom udzielę rozeznania potrzeb osób, którymi kierują dla ich zbawienia.

6. Nigdy nie dozna przeszkody w przyjmowaniu naszego Pana w Świętym Sakramencie Ołtarza.

7. Udzielę twojemu Aniołowi Stróżowi, by ci przypominał wszystkie wyznane grzechy, a także grzechy, które jeszcze wymagają żalu i pokuty.

8. Otrzymasz szczególną łaskę odwagi do bronienia Prawdy z całej siły.

9. Otrzymasz szczególną łaskę odwagi do obronienia słabego człowieka z całej siły.

10. Za każdym razem, kiedy będziesz rozważać tajemnice zawarte w tym Świętym Medalionie, uzyskasz ode Mnie wzrost miłości do Pana Jezusa ukrytego w Świętej Eucharystii.

11. Za każdym razem, kiedy będziesz rozważać tajemnice zawarte w tym Świętym Medalionie, uzyskasz ode Mnie odwagę do bronienia Pana Jezusa ukrytego w Najświętszej Eucharystii.

12. W czasie (fizycznego) niebezpieczeństwa przyślę Moich Aniołów, by cię bronili i kierowali.

13. Przeżegnaj się pięć razy tym Świętym Medalionem, a otrzymasz ode Mnie pomnożenie miłości do pięciu Ran Chrystusa.

14. Za każdym razem, gdy ktoś weźmie udział w tym nabożeństwie, otrzyma ode Mnie nawrócenie duszy.

15. Przez to nabożeństwo pod tytułem Pośredniczki Wszystkich Łask i Współodkupicielki, odmienię najbardziej zatwardziałe serce.

16. Udzielę ci łaski postu, pokuty i ofiary w wysokim stopniu, który tak bardzo podoba się Panu Jezusowi.

17. Dostarczę ci sposobności do uzyskania każdej łaski, celem osiągnięcie przez ciebie najwyższego stopnia świętości.

18. Za każdym razem, kiedy jestem wzywana przez ten Medalion pod tytułem Pośredniczki Wszystkich Łask i Współodkupicielki, zostanie posłany przy boku wzywającego jeszcze jeden Anioł, żeby oświecał i pocieszał.

19. Za każdym razem, kiedy rozważa się tajemnice wiary i nadziei w tym Medalionie, zostaje dane rozważającemu większe zrozumienie Woli Bożej.

20. Tym, którzy będą rozważać artykuły wiary, których symbole są w Medalionie, uproszę u Boga Ducha Świętego szczególną łaskę wiary.

21. Ci, którzy będą rozważać miłość Najświętszego Serca reprezentowaną przez Eucharystię Świętą i zjednoczenie z Moim Niepokalanym Sercem, jak to wyraża symbol na Medalionie, uzyskają dla jeszcze jednej osoby skrócenie cierpień w Czyśćcu.

22. Całując Medalion trzy razy dziennie po trzykrotnym znaku Krzyża Świętego, otrzymasz od Trójcy Świętej szczególną łaskę pokory, która będzie dawana w odstępach dziewięciu dni i w każdym Świętym Dniu.

23. Modląc się przed Świętą Eucharystią i rozważając cierpienia dusz w Czyśćcu, jak to przedstawia Medalion, złagodzisz cierpienia wszystkich dusz w Czyśćcu.

24. Modląc się przed Świętą Eucharystią i rozważając symbole odkupienia człowieka, po odmówieniu jeszcze Wierzę w Boga, uwolnisz duszę od Otchłani.

25. Przy tym Medalionie będzie Wielki Anioł, by walczyć ze złym duchem i bronić dusz.

26. Każdemu, kto będzie Mnie prosił pod tytułem Pośredniczki Wszystkich Łask i Współodkupicielki o łaskę Męczeństwa, będzie mu ta łaska dana.

27. Nie umrze w osamotnieniu ani bez pociechy Kościoła.

28. Ogień nie zniszczy twojego domu.

29. Dobroczynność i miłosierdzie staną się twoją wielką miłością na tym świecie i twoim sposobem życia.


Szukaj na tym blogu

POGOTOWIE DUCHOWE POSŁUGI KAPŁANÓW 24H

POGOTOWIE DUCHOWE POSŁUGI KAPŁANÓW 24H
POGOTOWIE DUCHOWE POSŁUGI KAPŁANÓW 24H W POLSCE I ZAGRANICĄ

!RÓŻANIEC RODZICÓW DLA RATOWANIA DZIECI!

!RÓŻANIEC RODZICÓW DLA RATOWANIA DZIECI!
JEŚLI NIE JEST CI OBOJĘTNY LOS NASZYCH DZIECI KONIECZNIE ZAPISZ SIE DO RÓŻY RÓŻAŃCOWEJ I WALCZ O NIE RÓŻAŃCEM!!!

środa, 28 marca 2012


Świadectwo Agnieszki podczas rekolekcji w jakich uczestniczył "Lech Stanisław"

Bóg jest Zwycięzcą!!! Ja jestem świadkiem Jego Wielkiej Miłości do każdego człowieka, nie ważne jaką wybieramy drogę, gdzie się zagubimy - Bóg zawsze jest obok nas - pozwala nam upaść, potknąć się, popełnić gaf i zawsze będziemy Jego dziećmi, zawsze nas kocha mocno:)
Moje świadectwo:
Mam 33 lata, byłam w okultyzmie przez 11 lat i miałam bardzo mocno namacalny i świadomy kontakt z demonami. Zajmowałam się rozkładaniem kart tarota, feng-shui i różnych amuletów "przynoszących szczęście”, robiłam rytuały manipulacji na ludziach, rytuały miłosne i wylewanie wosku, bym tylko była szczęśliwa, zajmowałam się magią i miałam "dar jasnowidzenia". Tak bardzo chciałam pomagać ludziom rozwiązywać ich problemy i im pomagać - lecz zostałam narzędziem w rękach złego, który umiejętnie mnie lepił i pokazywał, że mogę się w tym spełniać i przynosić ulgę w cierpieniu innym. Oczywiście, mogę też w taki sposób sobie jakoś dorobić, chociaż to nie było dla mnie istotne, ja chciałam pomagać. Wiedzę pozyskiwałam sama, wchłaniała się we mnie bardzo szybko, przychodziła zwłaszcza przez sny, w które zaczęłam wierzyć i przez wróżby, horoskopy, fazy księżyca. Trafiały mi cały czas do ręki książki, gazety i różne inne czasopisma, które mówiły jak posługiwać się różnymi narzędziami potrzebnymi do "pomocy ludziom". Najlepszym podejściem mnie samej było to, że wewnątrz czułam się bardzo mocno pogubiona, odepchnięta od wszystkich, nie zrozumiana i dziwnie osamotniona. Czułam, że nikt mnie nie rozumie, nie umie pokochać i dostrzec mnie samą w środku - więc pojawił się "przyjaciel" - i to bardzo szybko - był to tarot! Pogłębiałam tą wiedzę, interpretując każdą z kart, obserwując obrazki i starając się czytać je w jakiś sposób. Wiedza była tajemna i fascynująca (tak myślałam wtedy dla mnie), chciałam ją tylko dla siebie, by wiedzieć i nic więcej. Wydawało mi się, że to nie jest złe - wiedzieć. Uczyłam się z dnia na dzień pomału(a w taki sposób byłam lepiona przez demony, by one mogły się mną posługiwać i wygłuszać moją ludzką delikatność, kobiecą wrażliwość i subtelność). Każdy kto próbował się do mnie zbliżyć lub w jakiś sposób odsunąć o tych rzeczy - spotykał go dotyk demonów lub wielki strach - demony czuwały! A moja mama ciągle się modliła powierzając mnie i mojego ojca alkoholika w ręce Boga. Mama wiedziała, że to co się dzieje to działanie diabła, bo jej matki siostra, a moja ciocia - też tym się parała. Kiedy się o tym dowiedziałam od mamy pomyślałam, że to jest dziedziczne iż moja ciotka oddała mi umierając swój "dar". Kilka razy w nocy, mama zauważyła, że dłużej u mnie się w pokoju świeci światło. Wchodząc do pokoju zapytała się czemu siedzę jeszcze, a kiedy zobaczyła na stole rozłożone karty od razu się przeraziła i powiedziała, żebym zostawiała to wszystko. Opowiedziała mi historię z moją ciotką, która miała ciężką śmierć i przez te karty nie mogła spokojnie odejść do Pana. Ja tego nie mogłam zrozumieć i szczerze się nie wgłębiałam. Każdej nocy siedziałam i przyglądałam się tym kartom uważnie, dotykając je i zastanawiając. Po jakimś czasie pojawiała się na mojej drodze przeurocza dziewczyna, troszkę ode mnie starsza, zaprzyjaźniłam się z nią. Miała śliczne jasne oczy, kiedy patrzyłam w nie - widziałam anioła, czułam się przy niej kochana i bezpieczna. Ona tak swobodnie wyrażała swoja miłość wobec ludzi, wobec mojej mamy. Bardzo często mówiła do niej, jaka jest piękna i ma dobre serce, przytulając ją swobodnie - nie rozumiałam tego, troszkę również zazdrościłam takiej postawy, której ja nie mogłam przełamać w sobie. Mówiła mi o Bogu, czytała Biblię i pytała czy rozumiem... wtedy słyszałam co czyta, ale wewnątrz czułam jakąś dziwną blokadę, jakby serce zamknięte za wielkimi drzwiami. Żyłam w grzechu, który oddzielał mnie od słyszenia słów Boga. Nieznajoma nie miała gdzie mieszkać, bo nie pochodziła z mojej miejscowości, więc zaproponowałam jej zamieszkać u mnie w domu (był duży, a ja byłam sama z mamą, to było tuż po śmierci taty). Teraz wiem, że to był anioł od samego Boga posłany do mnie, wysłuchane były modlitwy mojej mamy. Tylko, że mama nie była w stanie tego tak odczytać, miała do mnie pretensje, że nie zapytałam jej o zdanie i zaproponowałam jej zamieszkanie. Nie widziałam w tym wszystkim problemu - dom był duży, a moje rodzeństwo już wyjechało za pracą do innej miejscowości, więc dom był pusty. Ja, natomiast byłam szczęśliwa, bo dzięki tej dziewczynie usłyszałam pierwszy raz jak ktoś modlił się darem języków. Owa znajoma powiedziała mi wówczas, że to jest modlitwa do Boga Ojca z wewnątrz serca, jak modlitwa aniołów do Ojca Niebieskiego. W tej dziewczynie było coś innego niż w osobach, które poznawałam - miała piękne bijące bielą, lśniące oczy. Od niej bił jasny blask, była miła i bardzo życzliwa, tylko że ja czułam się troszkę smutna patrząc na nią - bo nie mogłam być tak czysta i piękna duchowo jak ona, nie mogłam taka być swobodna w mowie i w rozmowie z otoczeniem. Coś dziwnego mnie blokowało i nie mogłam tego zrozumieć do końca. Jak obcowałam z tą osobą cieszyła mnie radość, ona nie pozwalała by ktoś mnie krzywdził, ranił słowami, wyśmiewał i nie pozwalała bym się bała - czułam, że otaczała mnie jakby wielka jasność, światło, coś niezwykłego - jak była obok mnie. Ona mówiła mi o życiu Jezusa, a ja jej wtedy o kartach. Widziała we mnie dobro, ale myślę, że nie była w stanie mnie wtedy przekonać bym zrezygnowała z kart (to był mój bożek, nawet nieświadomy). Dała mi coś od siebie, dała mi wtedy możliwość zobaczenia Jezusa i Jego miłość do mnie (teraz to wiem, że poznałam ją po to, bo Bóg czuwał cały czas mimo tych dróg które wybierałam). Poprosiłam ją którejś nocy, by spała obok mnie na łóżku i wtedy przyśniło mi się coś niezwykłego, a zarazem wydawało mi się bardzo realne i czyste: moje ciało lśniło od góry do dołu jasnością i ona nagle jakby w tym śnie położyła się na moje ciało i powiedziała tak: "Nie bój się Ja jestem obok ciebie" gdzie widziałam jak otacza mnie jasność wokół całego ciała (teraz wiem, że to był posłaniec anielski od Boga pod postacią tej dziewczyny, która szła drogami Bożymi). Przyszła do mnie, bo Pan Bóg chciał przekazać że chroni mnie, tylko że ja nie rozumiałam do końca tego. Mój proces Uwalniania mnie przez Pana Boga z rąk szatana trwał w okresie czterech lat, zaczął się od 29-32 lat. Udało się Bóg Zwyciężył! A ja powierzam się starannie cały czas mimo ataków, lęków i podszeptów złego ducha, który manipulował mną już nie tak natarczywie, ale potem dział bardzo delikatnie i czasem niewyczuwalnie dla zmylenia mnie każdego dnia i pod różnymi postaciami: posługiwał się ludźmi oddalonymi od Boga, podszeptami, które pojawiały się jak myśli moje, dręczeniem, lękami, że jestem do niczego, że nikt mnie nie rozumie i nie pokocha. Czułam obecność zmarłych dusz bardzo demonicznych, wisielców, samobójców, sprowadzał mnie do czyśćca, gdzie słyszałam wołające dusze o pomoc, ściągał mnie do otchłani piekielnej, czułam jak spadam i nikt nie jest w stanie mnie uratować. Objawiał mi się bardzo fizycznie i dręczył mnie pod postacią fizyczną, seksualną, przychodził przez najbliższe mi osoby i dotykał miejsc bardzo bolesnych dla mnie, ranił cały czas moje serce - już pokancerowane. Zastraszał przez lęk i strach we mnie, przychodził w snach, przenosił mnie w przeszłość różnych miejsca, zwłaszcza do przeszłości mego miasta, zdarzeń z różnymi ludźmi, dręczył mnie demoniczną obecnością mojego ojca zmarłego, bólami głowy, zwłaszcza z tyłu (jakby ktoś mi rozcinał czaszkę), pobudzał we mnie nienawiść z brakiem przebaczenia, nie miłowaniem, myśleniem o sobie, rozgrzebywaniem różnych ran, wypominaniem i powracaniem ciągle do tego samego tematu, do tych samych ran które w sobie lepiłam, nie chcąc przebaczyć, różnych sytuacji i zdarzeń w moim życiu powstałych przez różne osoby. Niemożności w zaufaniu dla ludzi, a zwłaszcza dla Boga. Kiedy poczułam, że się duszę tymi kartami (jakby ktoś mi zaciskał pętlę na szyi) tym wszystkim czym się zajmowałam - wtedy poprosiłam moją przyjaciółkę o pomoc, bo sam nie byłam w stanie nic zmienić, a czułam że ten czas i żaden inny. Czułam, że jakby ona mi nie pomogła się tego pozbyć, zapewne bym oszalała albo zrobiła sobie w nieludzki sposób krzywdę (bo od Boga byłam bardzo oddalona - człowiek żyjący w grzechu jest jakby wygłuszony na swoje ruchy myślowe, jest narzędziem w rękach szatana). Przyjaciółka poszła ze mną nad Wisłę, aby wyrzucić to wszystko do rzeki a szczególnie karty i dużą ilość książek nagromadzonych przez wiele lat. Potem zabrała mnie do kościoła na spowiedź. Kapłan u którego spowiadałam się zapytał czy mam Biblię (akurat nie posiadałam) więc dał mi swoja już poświęconą i powiedział, że teraz dopiero zacznie się najgorsze - walka duchowa o moją duszę człowieczą. I bym za każdym razem w momencie udręczenia uciekała do czytania i modlitwy psalmami, nie byłam gotowa i świadoma na to, co mnie czekało po powrocie do domu. Szatan w nocy nie dawał mi spać, powiem szczerze próbował różnych swoich sztuczek i udawało mu się ale prawie wiedziałam, że teraz diabła rozwścieczyłam - zrywaniem łańcucha przez niego na mojej szyi założonego. Mimo tej trudnej i okrutnej walki oddawałam się w ufności pod prowadzenie Boga i Jezusa. Czasem nawet nie rozumiałam, nie potrafiłam zrozumieć bliskość z Bogiem i tym co mnie cały czas dotykało od demonów. Nie miałam nikogo kto by mi tłumaczył, dlaczego to wszystko tak się dzieje, każdy mówił do mnie bym trzymała się Jezusa. Było to dla mnie trudne, czasem we łzach i w bólu wołałam do Boga o ratunek i przepraszałam Go za wszystko, ale to co przychodziło w wielkim lęku nie pozwalało uśmierzać mojego cierpienia i lęk przed każdą nocą był okrutny. Spałam przy zapalonym świetle i przy włączonym radiu, by tylko nie wsłuchiwać się w ciszę, która mnie zabijała i przerażała mocno. Chodziłam do spowiedzi bardzo często i do komunii - wtedy czułam spokój, ale jak wychodziłam z domu Bożego (Kościoła) - walka znów się zaczynała od nowa, nie potrafiłam zrozumieć dlaczego tak jest?! O co w tym chodzi?!

Moja dobra znajoma zaprowadziła mnie na modlitwy do swojego kolegi świeckiego, który modlił się nad osobami z różnymi zniewoleniami i dręczeniami. Jeździłam do niego dość długo, Pan Bóg działał przez modlitwy, posługiwał się tym młodym człowiekiem. Ustawały dręczenia, ale z czasem znów nachodziły, ja już byłam zdesperowana i uciekałam od miejsc gdzie były sprawdzone, jakbym bała się spotkań z tymi ludźmi, bo diabeł cały czas zniekształcał we mnie mój obraz widzenia co dobre; przez lęki we mnie. Taka była wytężona walka złego ducha, który się rozkręcał w działaniu i szkodzeniu dla mojej słabej człowieczej osoby - walczącej jakoś po ludzku, ile sił było jeszcze we mnie. Kiedy byłam dręczona szłam także cały czas do kościoła, bo nigdzie indziej nie mogły ustać ataki jak tylko w bliskości z Jezusem (tak czułam) - wiedziałam, że jedynie Bóg może mi pomóc. Bo to co się działo we mnie duchowo, nie było rozpoznawane na zewnątrz, walczyłam ze złem, które próbowało mnie z powrotem spętać, tak to odczuwałam widząc - ale to nie ja walczyłam tylko Bóg do którego się zwróciłam o wsparcie, mój anioł Stróż (tak myślę).
Najgorszym atakiem było jak byłam w kościele, stojąc w ławce, czekając na mszę świętą nagle we wewnątrz odczuwałam, usłyszałam w myślach, że mam wyjść z kościoła, ale cały czas się buntowałam - jakbym wiedziałam, że to nie głos Boga, bo przyszedł lęk. Stałam twardo, ale już trzymałam się ławki mocno, jak msza się rozpoczęła - nie byłam w stanie wytrzymać dziwnych odczuć w głowie, jakby mnie wyrywało i ogłuszało to co odbywało się podczas mszy świętej. Okrutny dopadł mnie ból głowy i nie dobrze mi się zaczęło robić. Wyleciałam w końcu z kościoła i widziałam jak patrzą na mnie ludzie – to było straszne, ale nie moje tylko działanie szatańskie bym myślała, że oszalałam i to jest choroba psychiczna (szatan, to specjalista od sztuczek w kłamstwie, działa w szybki i zdecydowany sposób na człowieka). Już wiedziałam gdzie mam pójść - egzorcysta przyszedł mi na myśl. Trafiłam do niego i sprecyzowałam, że potrzebuję modlitwy i pomocy od Boga, że nie jestem chora, ale zniewolona i bardzo dręczona przez demony, które nie dają mi spokoju. Myślę, że większa ta świadomość odczuwania tego działania złego ducha była spowodowana modlitwą kapłana do którego trafiłam po wyrzuceniu tych rzeczy, myślę że on się modlił gorąco o mnie i powierzał opiece Najwyższego. Oddawałam też siebie w intencji pod opiekę Ojca Pio, prosiłam by uczył mnie walki z szatanem i nie opuszczał mnie, by czuwał obok(wtedy czułam, że zasypiałam) ale także Bóg miał przygotowanych ludzi w opiece do mnie, nie szukałam, sami pojawiali się wtedy kiedy z duszy wyrywał się krzyk o pomoc. Teraz wiem, że nie umiałam zaufać Bogu do końca - bałam się chodzenia po wodzie, ale tak po ludzku. Najczęściej pojawiały się wtedy już dręczenia i były bardzo uciążliwe i męczące, demon stawiał mi na drodze ludzi, z dala od Boga, albo byli "wierzącym" czasem zaprzeczało to, jakby wizerunkowi tego o czym ci wszyscy mówili zwłaszcza o Bogu. Nie czułam w tych sytuacjach uwiarygodnienia szczególnie w ich zachowaniach, bo ciągle zamiast miłości i wiary czystej były ich dobra materialne i chęć posiadania, wygodnictwo. A ja nadal szukałam dróg do Boga, ciągle te znajomości się zmieniały, ja ciągle tkwiłam szukając tej jedynej miłości, prawdy i wolności do której pragnęło gdzieś głęboko we mnie moje serce. Nie chciałam żyć w ciemnościach - gdzie diabeł cały czas mnie zrzucał do otchłani piekielnej. Czasami miałam dość tego procesu, upadałam po ludzku, nie myśląc że nie jestem sama, bo mam Jego - Jezusa. On nie pozwalał mi upadać - podnosił mnie, a Bóg posługiwał się posłańcami z nieba Swoimi, których stawiał mi na drodze. Ludzie, którzy przynosili mi wiadomości od Boga i oni prowadzili mnie do Niego, do jego dróg, do zrozumienia i zaufania, do nowego życia, które dla mnie wciąż było obce i odległe, nieznane. Po jakiś czasie dowiedziałam się że akurat na Służewcu jest wspólnota dla osób po okultyzmie, bardzo szybko odnalazłam mail do właściwego kapłana, który prowadził tą grupę modlitewną pod wezwaniem "Michała Archanioła" (wiedziałam, że to anioł z który prowadzi walkę duchową dobra - ze złem). Kontaktując się z nim, umówiłam się na spotkanie osobiste. Nie rozumiałam wielu rzeczy, ale myśl o uwolnieniu mnie z tego co przytłaczało mnie w środku była przeogromna o wyzwoleniu ( teraz myślę, że byłam prowadzona przez Anioły). Przed rozmową naszą została odmówiona modlitwa i prośba o prowadzenie Boże. Rozmowa z tym kapłanem przebiegała w większości tak jak egzorcyzm, pytania były o tym jak w to wszystko weszłam, jak to się zaczęło - to było dla mnie ciężkie do wytłumaczenia. Byłam bardzo chaotyczna(tak mi powiedział ten kapłan) nie potrafiłam pozbierać wszystkiego do całości. Oczywiście, kapłan musiał rozeznać czy nie będę szkodzić innym osobom w tej wspólnocie, przy uczestnictwie. To było dla mnie zrozumiałe, wiedziałam dlaczego i już nie pytałam (bo to, co objawiało się we mnie cały czas było dla innych może dziwne i nie do zrozumienia po ludzku, duchowego życie w wewnątrz). Uradowało mnie to, jak zostałam zaproszona na te spotkania, oczywiście po pierwszym spotkaniu i powrotu do domu, miałam ataki szatańskie, tak silne, że noc moja nie była przyjemna. Dręczenie było przeogromne i lęk wielki (to było zastraszenie mnie przez szatana, bym tam więcej nie poszła) wtedy wiedziałam, że Pan Bóg działa by mnie uwolnić - więc już miałam odpowiedź, będę chodziła, mimo tego co się dzieje potem ze mną. Moja jeszcze jakaś wewnętrzna siła i chęć do uzyskania Prawdy o wszystkim była wielka, a Boża miłość i walka o moją duszę i wyzwolenie była wytrwała we mnie i w Bogu. Pewnego dnia, jak miałam natarczywe dręczenie i wielki ból głowy, gdzie wszystko powodowało bym popełniła samobójstwo (myśli we mnie pojawiały się były bardzo natarczywie) powodowały, że ja jako sam człowiek nie byłam w stanie je znieść i walczyć. Szybko ubrałam się i z myślą i sercem na ramieniu biegłam do kościoła (cały czas na Służewcu, tam czułam się bezpieczna) z daleka przy ogrodzeniu kościółka zobaczyła kogoś ubranego na biało, pomyślałam że już mam nawet omamy. Podchodząc bliżej zobaczyłam tego kapłana z grupy "Michała Archanioła", uśmiechnęłam się miło i powiedziałam do niego, że spadł mi jak z nieba, nie mówiąc do końca o co chodzi. Nie byłam w stanie powiedzieć co się ze mną dzieje, dlaczego tu jestem, w godzinach gdzie kościółek od środka był zamknięty. Same bycie pod kościołem było dla mnie bliskością obok Jezusa. Ojciec uśmiechnął się i powiedział, że miał wysłać mi zaproszenie mailowe na modlitwę wstawienniczą z grupą nade mną. Teraz widzę jak wielkie było działanie Boga, słyszał mnie za każdym razem kiedy upadałam i zło ciągnęło mnie prawie po bruku. Miłość Ojca i opieka była wielka cały czas mimo, że ja nie odczuwałam i nie widziałam. Zawsze posyłał na moją drogę swoje anioły pod ludzką postacią modląc się w mojej intencji, aby one niosły mi wiadomości o Jego miłości do mnie. W końcu pojawiłam się na ich spotkaniu, na koniec zostały te osoby które miały uczestniczyć w modlitwie do Boga o moje uwolnienie. Mój kapłan poinformował mnie, ze mogę albo usiąść na krześle albo uklęknąć po środku, by wszyscy byli wokół mojej osoby. Pierwsze co pomyślałam, to że nie mogę siedzieć, bo jak mam prosić Boga o uwolnienie w takiej pozycji. Tą modlitwę będę pamiętać, bo to co odczułam i jak było silne działanie walki Boga a i działania szatana, który trzymał mnie mocno w swych łapach, przez brak przebaczeń w sercu głęboko. Kiedy wszyscy zaczęli się modlić moje ciało zaczęło drzeć i było mi bardzo gorąco, potem mój głos spowolniał i nie byłam w stanie normalnie wypowiadać słów, język mi się łamał, ciało drętwiało i lewa strona mego ciała jakby zamierała, tak odczuwałam. Oni się cały czas modlili nie przestając, a ja mówiłam z przerażeniem do tego kapłana, że język mi drętwieje i nie umiem wypowiadać słów i jest mi ciężko. Kapłan nie opuszczał mnie będąc obok i mówił bym ile sił w sobie mówiła do Boga i prosiła go o ratunek. Diabeł trzymał mnie mocno, pokazywał moją nagość, wstyd (tak jak w pierwsi ludzie, po zjedzeniu owocu z zakazanego drzewa, schowali się przed Bogiem, taką ja czułam nagość przed tymi ludźmi). Od razu, poczułam się głupio, że tyle złego zostało odkryte przed obcymi dla mnie ludźmi (to nie były myśli moje, lecz demona, który chciał mnie odsunąć od tej grupy, bo działanie Boże było silne, by mnie Uwolnić, ale ja tego w tamtym czasie nie rozumiałam). Nikomu o tym nie mówiłam, czułam się źle i rzeczywiście przestałam chodzić na ich spotkania. Po jakimś czasie czytając książkę o rozeznaniu duchowym, dowiedziałam się z niej że diabeł używa wielu sztuczek, by nas zatrzymać przy sobie - zwłaszcza oskarża, ocenia, wmawia wiele złych rzeczy o nas samych, po to byśmy tylko uwierzyli i nie próbowali iść dalej drogą do Boga, byśmy się nie odrodzili na nowo, byśmy byli ślepi i głusi na słowo Boże. Wówczas jesteśmy dobrymi narzędziami w rękach szatana. Każda moja spowiedź zawsze była cudowna, bo rozmawiałam jakby językiem serca i bliskości, nie z kapłanem w konfesjonale ale z samym Bogiem, czułam się jak dziecko prowadzone do Ojca który wybacza i tłumaczy mi wszystko jak co wygląda kiedy grzechem oddalam się od Jego miłości, jak bardzo ranię serce tego który mnie kocha, jak to wygląda. Podczas spowiedzi poprosiłam o jakąś dobrą książkę do przeczytania, bo czułam jak mocno dosięga mnie miłość Boga przez różne powieści, które interpretowałam do swoich sytuacji, by przynosiły mi odpowiedzi. Teraz jak to wspominam, mam wrażenie jakbym śniła, wszystko było trudnym doświadczeniem, ale teraz dopiero mogę stwierdzić, że cieszę się tym co została mi dopuszczona w życiu. Bym mogła świadczyć o Bogu i Jego Wielkiej Miłości do każdego człowieka, nie ważne na jakiej jest drodze i gdzie się zagubił, bo jesteśmy dla Boga Jego dziećmi i On zawsze pragnie byśmy byli wolni i szczęśliwi.
Zrozumiałam co jest najcenniejsze jak należy żyć i gdzie tego życia szukać, do jakich drzwi pukać i kogo o pomoc prosić. Najpierw był proces wybaczenia: To było trudne nawet bardzo, bo w obecności Boga, kiedy trzymał mnie mocno za rękę, czułam jak schodzę do miejsc dla mnie bardzo trudnych i zamkniętych, tam gdzie zamknęłam siebie w boleści i nie zrozumieniu, nie kochaniu przez innych i odrzuceniu. Ojciec umiejętnie i delikatnie dotykał moich ran i uzdrawiał prowadząc, gdzie zalewałam się podczas każdej mszy Uwielbiającej (na Służewcu) łzami i gorącem, które mnie dotykało - teraz to wiem, że tak czule dotykał mnie Jezus i leczył Miłością Ducha Świętego. Potem dostałam możliwość odczytywania tych wszystkich sytuacji i zdarzeń, jakby Pan Bóg tłumaczył mi wszystko na nowo, ale tak jak On widzi człowieka i jak Jego miłość do każdego z nas nie ustaje, mimo tego jak bardzo szkodzimy sobie i innym - nie znając wciąż miłości prawdziwej - takiej ja On nam daje, On wciąż przy nas jest mimo tego nie rozumiemy. Zrozumiałam, że Bóg nikogo nie odrzuca - to podszepty były od szatana, bym nigdy nie mogła się odrodzić, bym nigdy nie poczuła się wolna i bardzo kochana przez Boga Ojca i tak czule była tulona w Jego ramiona.

Najwspanialsze było to jak Pan Bóg uwolnił mnie z lęków wewnętrznych, gdzie obawiałam się zagubienia i nieporadności sobie w wielkich miastach. Dotknął mnie w te zapomniane i zagubione miejsca mnie samej gdzie byłam zostawiona i opuszczona przez wszystkich i strach ogarniał moja duszę w środku. Odczytywałam to wszystko po krótkim czasie jak gdzieś się wybierałam jechałam, wtedy czułam to dotknięcie i pocałunek najczulszy od mego Taty Niebieskiego, tak już wtedy zaczęło Boga nazywać. On dawał mi siebie do końca, wiedziałam wtedy że zabrał mi ten strach i lęk dał mi Siebie bym się nie lękała, bo On jest obok zawsze.

Mimo miłości, zrozumienia wciąż czułam jakbym się dusiła od wewnątrz, nie rozumiałam dlaczego?! Ciągle chodziłam na msze Uwalniające i Uzdrawiające(na Służewcu) wciąż rosło we mnie większe pragnienie bycia blisko w jedności z Bogiem. W trakcie mszy o uzdrowienie poczułam, że to jest ten dzień dla mnie gdzie Bóg dotknie mnie i uwolni. Czułam, że muszę być jak najbliżej Niego, mimo wielu ludzi w kościele, mimo tych którzy pragnęli wyzdrowienia i także Go o to prosili. Ja czułam, że dzisiejszy czas będzie inny, że muszę być twarzą w twarz z Jezusem Przed Najświętszym Sakramentem. I tak uczyniłam, uklękłam tuż za kapłanem, stanęłam z Jezusem w prawdzie o sobie i swojej grzeszności (to było prowadzenie Ducha Świętego, któremu się poddałam). Wszystko Mu opowiedziałam, co było złe, niedorzeczne, grzeszne, co mnie odsunęło od Niego, wzięłam siebie grzeszną i z tym co czyniłam nieodpowiedniego względem Jego wielkiej miłości i moim wstydem jak zraniłam Jego serce. Zaczęłam prosić Jezusa o uwolnienie mego serca z węzłów szatańskich, które nie pozwalały mi czuć i miłować swobodnie.
Mocno płakałam i czułam znów wiele gorąca, które napłynęło na moje ciało, aż w końcu kapłan z Jezusem stanął nade mną i usłyszałam tylko krótkie słowa "Otwórz się!". Wciąż miałam zamknięte oczy, ale widziałam obok siebie przeogromną jasność i osobę na biało ubraną jak anioła. Odczułam przez moment spokój i odczuwałam, że staję się jak małe dziecko, mała dziewczynka. Było to coś niezwykłego jakby wyprowadzenie z tych ciemności i wprowadzenie mnie do mojego dzieciństwa, a Duch Święty pokazał mi dalej miejsca we mnie, które potrzebują uleczenia i oddania Jezusowi. Tata (tak zaczęłam zwracać się do Boga, którego już nie odbierałam jak obraz wymyślony, jak nieznanego - On był mi bardzo bliski i mocno Go pokochałam), ciągle mnie utulał do Swego serca, nie pozwolił się lękać obawiać, wciąż był obok i podczas tego procesu uleczania i uzdrowienia mnie od wewnątrz. Nauczyłam się tak wiele rzeczy dostrzegać, ale i patrzeć już innymi oczami, oczami Jego - mojego ukochanego Jezusa. Nauczyłam się Mu ufać bezgranicznie w każdej sytuacji zwłaszcza kiedy zostaje sama i zastanawiam się w którym kierunku się udać.
Zawsze w tych trudnościach uciekałam do kościółka, do spowiedzi, bym znów zbliżyła się do Boga, bym w żaden sposób nie czuła się oddalona od mojej wielkiej miłości, którą On stał się. W końcu dostałam propozycję przeczytałam książki "Chatę" Wiliama P.Young gdzie było przepięknie opisana relacja człowieka z Panem Bogiem. To było zaproszenie listowne od Ojca Niebieskiego dla człowieka, który doświadczył wiele cierpienia w swoim życiu. Ale również by mógł doświadczyć bliskości w relacjach z Bogiem w trzech osobach Boskich. Bardzo tęskniłam osobiście za taką propozycją, wydałoby się nie realna. Tylko, że przyznaję bo właśnie ona mi się przydarzyła jak dostałam zaproszenie na rekolekcję do Sióstr Szarytek na ul. Tamka 35. Moja dobra znajoma, nie pytając mnie o zgodę zapisała mnie na ten czas spotkania. Tam zrozumiałam że te zaproszenie jest przez posłańców od samego Pana Boga, zawsze odczuwałam obok siebie bliskość aniołów. Mówię tak, bo doświadczyłam w tym miejscu dotyku Ducha Świętego i od Jezusa dostałam Jego Matkę (ona mnie przytuliła do Swego serca i nie pozwoliła się lękać, zaczęła uczestniczyć w moim życiu jak matka biologiczna, której miłości nie poznałam, bo była zajęta sprawami przyziemnymi). Przez każdego z uczestników tych rekolekcji czułam jak Bóg Ojciec się posługuje nimi odpowiednio. Ja czułam się jakbym była w „Chacie” z opowieśc,i tej którą czytając pragnęłam doświadczyć (takiej cudownej bliskości i rozmowy z Bogiem). Siostry miały przepiękny ogród, a ja czułam się w nim niesamowicie. Wszędzie widziałam jak Duch Święty oczyszcza mnie wewnątrz, pokazuje które miejsca w duszy są do zaleczenia, które pragną wyrzucenia z brudu i chwastów. Wiele łez wylałam w tym ogrodzie - to było dotykanie mnie od środka mojej poranionej duszy przez Ducha Świętego. Każde spotkanie z siostrą, która wybrała tą drogę do Boga było napełnieniem duchowym, a łzy z moich oczu wylewały się jak strumienie wody. Oczywiście miałam pierwszej nocy atak ze strony szatana, który przypomniał mi dziwnie że należę do niego, ale ja zaczęłam modlić się słowami Ojcze nasz... i zjawa zniknęła. Rano, powiadomiłam kapłana prowadzącego nasze rekolekcje o nocnym moim zajściu - zapytałam się dlaczego w takim miejscu nachodzą mnie jeszcze takie rzeczy. Usłyszałam, że mam brak wybaczenia sobie i stwierdziłam do tego kapłana, że nie potrafię kochać moja mamę. Nie umiejętność kochania mojej matki jest jakby także brakiem uwolnienia od tych dręczeń przez demona.
Duch Święty posłużył się tym kapłanem, by Światło Boże mogło oświecić mi tę ciemność i pokazać kierunek tego co nie może we mnie zostać uwolnione. Odchodząc od niego z rozmowy, czułam jak jestem prowadzona ręką Boża, jakby Pan miał wobec mnie plany i dlatego chciał bym wydostała się za pomocą tego miejsca i wielkiej miłości, którą tam doświadczyłam spotykając Boga, Jezusa, Ducha Świętego i Maryję - i przez te wszystkie osoby które tam spotkałam.
Zbliżały się imieniny mojej mamy Zofii i w piątek 14 maja do popołudnia niedzieli 16 maja pojechałam do mamy w dniu jej święta. Chociaż ten wyjazd był wcześniej bardzo oporny. Nie chciałam tam pojechać, bo to jest te miejsce, gdzie umarł mój ojciec i byłam z nim podczas całej choroby i umierania jego, gdzie parałam się okultyzmem i gdzie doświadczyłam wielu cierpień z dzieciństwa. Przyznaję, że Pan Bóg jest niesamowitym aktorem i ten wyjazd był dla mnie bardzo ważny, bo dotknął mnie prawdziwym, delikatnym przywitaniem w domu rodzinnym. Mój kochany Niebieski Tata, odradza i czuję jak ulecza między mną a moja mamą miłość - tą utracona i poranioną. Maryja uczy mnie cały czas wielkiej pokory i przyjmowania wszelkich trudności w relacjach z najbliższymi, w relacjach z moją mamą - jest naszą pośredniczką. Cieszę się z tego powodu, bo dla każdej z nas należy się druga szansa, bo Jezus ją dał nam nie bez powodu. Po rekolekcjach, mam bardzo bliski kontakt z Maryją i Ona jakby ulecza moje wszystkie zmartwienia i cały wewnętrzny ból z moimi bliskimi, zwłaszcza z moją mamą, od której nie dostałam miłości jako dziecko. Bóg właśnie zaprosił mnie do Chaty mojego dzieciństwa i dorastania, do miejsc gdzie trwałam w okultyzmie - tak jak tego mężczyznę z tej powieści (by wyjaśnić jak to wyglądało naprawdę). Bóg przez Swojego Syna mnie już Uwolnił z rąk szatana, teraz trwa u mnie proces Uzdrawiania z pozostałych ran, to wszystko jest dla mnie jak kołysanie w ramionach Ojca. Jest jeszcze troszkę bólu i cierpienia – ale proszę Jezusa i Maryję by mnie prowadzili i są przy mnie cały czas. A mój ogród duszy w którym widzę Mateńkę jako młoda dziewczynkę ubrano w piękną jaśniejącą sukienkę, która tańczy miedzy pięknymi zakwitłymi drzewami, widzę ją jakby w moim ogrodzie mego serca:)Czuję, jak wszystko po woli wraca do normy mnie samej i tego w jaki sposób Bóg zasadził ziarno, a ono we mnie wydaje plon Wielkiej, Prawdziwej Miłości i pełnego szczęścia w moim wnętrzu i już nowej osobie. Po ostatnich wspaniale prowadzonych rekolekcjach przygotowujących na Zesłanie Ducha Świętego, zrozumiałam i właściwie dostała odpowiedź od Boga o swoim powołaniu, o swoim kierunku drogi, którą pragnę podążać. Moją najgłębsza tęsknotą, która skupia moje myśli jest droga rozwoju Ewangelii do dróg Jezusa i Jego życia. Duch Święty podczas tych rekolekcji rozłożył mnie na łopatki w pozytywny sposób, bo pragnienie trwania przy Nim jest we mnie przeogromna. Myślę, że będę szukała dalszego rozwoju w drodze do bycia bliżej niż jestem obok przy sercu Jezusa. Teraz kiedy widzę jego oczami i czuję Jego sercem - to jakbym mogła oddalić się na jeden krok od Niego, nie mogłabym za mocno Go pokochałam by odejść.
Z Panem Bogiem, nie pozwólcie by działanie złego ducha spowolniło wasz proces drogi do Boga - On ciągle czeka na nasz powrót i przytulenie nas w Swoje ramiona.

On jest Wielka Miłością i o Nią trzeba pilnie dbać, by ciągle rozkwitała w sercu człowieka jak piękny kwiat.
Agnieszka

Printfriendly

Print Friendly and PDF