Trwa walka o kształt polskiego rolnictwa. Jako chrześcijańscy ekolodzy chcemy w debacie nt. GMO zaprezentować swoje stanowisko.
Organizmy zmodyfikowane genetycznie wydają się być wielkim, niekontrolowanym i kosztownym eksperymentem dążącym do opanowania światowej produkcji żywności i podporządkowania rolników swoim komercyjnym celom. Już znane negatywne skutki sprawiają, iż GMO jawi się jako jeden z największych problemów etycznych w historii nauki.
Co my jako chrześcijanie możemy wnieść do tej trudnej debaty o wprowadzaniu żywności zmodyfikowanej genetycznie?
Myślę, że przede wszystkim możemy wprowadzić tu naszą troskę o ochronę życia – zarówno ludzkiego, jak i życia całego stworzenia. Troska o naturalny świat darowany nam przez Bożą Miłość wydaje się jednym z ważniejszych naszych zadań.
Najgłębszą i najpoważniejszą implikacją moralną kwestii ekologicznej jest brak szacunku dla życia, który charakteryzuje wiele zachowań sprzecznych z zasadami ochrony środowiska – przed laty przestrzegał Jan Paweł II (zob. Orędzie z 1.01.1990 nr 11).
Gdy myślimy o Bożym stworzeniu i ochronie życia zawsze na pierwszym miejscu stawiamy troskę o człowieka, o jego godność i prawa. W tym wypadku są zagrożone prawa zarówno rolników i ogrodników, jak i konsumentów. Zagrożone jest też poczucie odpowiedzialności za owoce pracy na roli.
Człowiek dzisiejszy zdaje się być stale zagrożony przez to, co jest jego własnym wytworem… Coraz bardziej bytuje w lęku… Nie dostrzega innych znaczeń swego naturalnego środowiska, jak tylko te, które służą celom doraźnego użycia i zużycia. (RH 15)
Zatem zaangażowanie w ochronę przyrody przed manipulacjami genetycznymi jest dziś troską o nasze dobro wspólne, o zrównoważony rozwój całej społeczności ludzkiej, również tej ubogiej żyjącej z owoców ziemi, której już dziś nie stać na konkurowanie z wielkim agrobiznesem.
A gdzie jeszcze postulat nowej solidarności, tak często przypominany przez bł. Jana Pawła II, solidarności, która powinna obejmować zarówno relacje wewnątrz społeczności ludzkiej,
troskę o przyszłe pokolenia, jak i stosunek do przyrody i środowiska naturalnego.
Jest więc wiele treści, które powinny być wzięte również w polskiej debacie na temat otwarcia się na GMO w rolnictwie. Nasuwa się tu szereg pytań. Oto niektóre z nich:
Czy można traktować życie w kategoriach ludzkiego wynalazku?
Czy Bóg stwórca bioróżnorodności chce świata monokulturowego, ściśle kontrolowanego przez człowieka?
Żywe istoty stworzone przez Boga, powstałe w czasie milionów lat ewolucji pod miłującym okiem Boga Stwórcy i Pana Świata są dziś zamieniane w materiał dowolnie traktowany w laboratoriach globalnych firm. Czy można się zgodzić na to, aby technologia (i to technologia kontrolowana przez nielicznych potentatów) zastąpiła naturalny cykl życia?
W jaki sposób owe technologie hodowli zwierząt czy uprawy roślin mogą istnieć obok żywej przyrody? Czy nie jest tak, że trwale naruszają one naturalne zależności między organizmami, ów niezwykle delikatny system życia, że następuje nieodwracalne biologiczne skażenie życia?
Obserwując choćby konsekwencje tzw. Terminator Technology, gdzie nasiona roślin zawierają zmodyfikowany gen uniemożliwiający ich kiełkowanie (oczywiście po to, aby je kupować od producenta). Zatem w przypadku krzyżówek z innymi uprawami i przekazania im swoich genów kończy się ich życie. Czyż nie można tu mówić wprost o zamachu na życie na Ziemi?
Skąd bierze się postawa traktująca istoty żywe jako automaty, którymi można dowolnie manipulować, a ich geny jako oprogramowanie którym można się bawić bez konsekwencji?
Czy ta prymitywna forma XVII-wiecznego kartezjanizmu może konkurować poznawczo z rozległym spectrum nauk współczesnych odkrywających przed nami wielkie bogactwo i zróżnicowanie żywego świata?
Dlaczego zatem próbuje się sprowadzić fenomen życia jedynie do wyników ilościowych? Dlaczego akcent kładzie się na technologię i prawa patentowe, pomijając tradycje rolnicze, lokalną kulturę upraw, współpracę między gospodarzami i ignorując ich odpowiedzialność i miłość do Ziemi? Czy tworząc rolnictwo bez rolnika nie skazujemy milionów mieszkańców wsi na nędzę i wykluczenie społeczne?
Wreszcie – czy nie odbywa się na nas, ludziach gigantyczny eksperyment, testujący naszą odporność na żywność zmodyfikowaną genetyczne?
Gdzie znaleźć niezależny, obiektywny naukowy sąd, jeśli zdecydowana większość kompetentnych naukowców pracuje wprost dla przemysłu, a wiele instytutów naukowych jest sponsorowanych przez producentów GMO?…
Trzeba też naszej modlitwy. Prosimy Pana Stworzenia przez wstawiennictwo Królowej Świata o błogosławieństwo w działaniach chroniących tradycyjne uprawy przed działaniami międzynarodowych korporacji. Jesteśmy bowiem nieufni wobec postawy lekceważącej Boże prawa i naturalne cykle przyrody, a zmieniającej rolnictwo w technologię nastawianą wyłącznie na szybki zysk.
Modlimy się też o mądrość dla podejmujących ważne decyzje parlamentarzystów, senatorów i wszystkich naszych polityków, o odpowiedzialność dla rolników i ogrodników oraz o solidarność dla nas wszystkich.
Z pozdrowieniami dla wszystkich, którzy czytają te słowa i wspierają nasze działania!
dr Stanisław Jaromi OFMConv.
przewodniczący Ruchu Ekologicznego św. Franciszka z Asyżuhttp://www.refa.franciszkanie.pl
ekai.pl/blogi/ekoblog