wtorek, 20 września 2011

Kordegarda IV

Zanim wrócę do nowego znaku wiary, opiszę bardzo wyraźny sen jaki miałem wiosną (27 kwietnia przed 3-cią), niezwykle dramatyczny. Znajdowałem się w mieszkaniu w wielkiej kamienicy, w której kiedyś mieszkałem (w Warszawie). Wewnątrz panował półmrok, źródłem słabego światła była chyba świeca, choć jej nie widziałem. Okna były zasłonięte jakby okiennicami. Na zewnątrz: ciemności, szalała burza. Wszystko się trzęsło, wiatr nie świstał – to był niewyobrażalny ryk. W świetle chyba błyskawic dostrzegłem, że ten sztorm porywa z balkonów ludzi, jakby wsysa ich. W żaden sposób nie mogłem im pomóc. Osoba, która znajdowała się ze mną w tym mieszkaniu sugerowała, żeby z ręczników zrobić linę dla ratowania tych nieszczęśników, ale wiedziałem, iż jest to niewykonalne. Przed balkonem naszego lokum przewalała się spieniona, dosłownie kotłująca się rzeka niosąca różnorakie śmiecie. Potem szedłem śpiesznie przez zrujnowane miasto. W pewnym momencie zaniepokoiłem się losem moich dzieci, które przez chwilę były ze mną, ale się gdzieś oddaliły. W końcu wbiegłem na wysoką górę, jakby wydmę jasnego piasku. Na szczycie znalazłem schronienie pod przeźroczystym kloszem. Wkrótce dołączył nieznany mi mężczyzna, a potem jeszcze jeden. Kiedy ten pierwszy zaproponował odmawianie różańca, drugi odpowiedział: „Odmówię po cichu”. Wtedy pierwszy zaoponował i zaczęliśmy odmawianie na głos, wspólnie. [27.04.2011]






W komentarzach do „Kordegardy III” opublikowanej przez ‘dzieckonmp ‘ 9 kwietnia 2011 ktoś zamieścił video clip „Tłumy serc zagarnięte przez jedno serce”- piosenkę Księdza Piotra Natanka trwającą 4:04. To znak, że nie sam z siebie snuję tę opowieść o nowym symbolu wiary ‘4’ lecz uczestniczy w tym Niebo (zwłaszcza, że ‘dzieckonmp’ to blog Królowej Pokoju). Znamienne, że u Mickiewicza proroctwo zawierające słynne ’czterdzieści i cztery’ wypowiada inny Ksiądz Piotr. Stosowny fragment III części „Dziadów” brzmi:


I.


‘Patrz! –ha!- to dziecię uszło – rośnie – to obrońca!


Wskrzesiciel narodu,


Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,


A imię jego czterdzieści i cztery.’


II.


Nad ludy i nad króle podniesiony;


Na trzech stoi koronach, a sam bez korony;


A życie jego – trud trudów,


A tytuł jego – lud ludów;


Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,


A imię jego czterdzieści i cztery.’


Aby przybliżyć sens tego proroctwa, sięgnijmy do Objawienia św. Jana. W XII rozdziale czytamy o Niewieście: „A jest brzemienna. I woła cierpiąc bóle i męki rodzenia (2). … I stanął Smok [barwy ognia] przed mającą rodzić Niewiastą, ażeby skoro porodzi, pożreć jej dziecię (4b). I porodziła Syna-Mężczyznę, który wszystkie narody będzie pasł rózgą żelazną. I zostało porwane jej Dziecię do Boga i do Jego tronu (5). A Niewiasta zbiegła na pustynię, gdzie miejsce ma przygotowane od Boga (6)… I nastąpiła walka na niebie: (7)… I został strącony wielki Smok … na ziemię… (9) … pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu (12). … począł [Smok] ścigać Niewiastę, która porodziła Mężczyznę (13). I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by na pustynię leciała na swoje miejsce, …, z dala od Węża (14). A Wąż za Niewiastą wypuścił z gardzieli wodę jak rzekę, żeby ją rzeka uniosła (15). Lecz ziemia przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, (16) … i odszedł [Smok] rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa … (17) I stanął [Smok] na piasku morza (18).”


Tak, „to dziecię uszło” z życiem z obławy na nienarodzonych urządzonej z poduszczenia Szatana przez władze państwowe w Polsce w kwietniu 1956 roku, złośliwie na pamiątkę 300-lecia ogłoszenia Najświętszej Marii Panny Królową Polski. Czerwonemu Smokowi nie udało się go pożreć, chociaż ten przebrany w kitel lekarski rzeźnik stając przed mającymi rodzić kobietami zamordował miliony innych maleństw. Tego nie pożarł! Zresztą Szatan od samego początku czyha na życie potomstwa Niewiasty Obleczonej w Słońce, bo przecież to ono zmiażdży mu łeb. I dlatego tak uparcie bije w Polskę, matecznik Jej potomstwa. To dziecko ocalało, mimo że Zły starał się zgładzić także jego przodków (wojny światowe, komuna). Urosło i żyje. Mickiewicz wymienia faktycznie dwie matki: tę, dającą życie naturalne i Tę, dającą życie duchowe – podobnie jako to stoi w przytoczonym rozdziale Apokalipsy św. Jana. Nasz wieszcz również dwukrotnie akcentuje obce pochodzenie obu matek. Jak daleko sięga pamięć pokoleniowa naszych rodzin? Zwykle obejmuje 3-4 generacje, czasem 30-40 jak w przypadku możnych rodów a co ponad to, niknie w pomroce dziejów. A jednak Bóg zna linie rodów, ba, prowadzi je i czasem potomnym ujawnia ich praprzodków, zwłaszcza, gdy są to „dawne bohatery”. I tak jest w przypadku tego dziecka: z dziada pradziada Polak, a jednak płynie w nim krew obca. W szczególności o drugiej jego Matce, Niewieście Apokaliptycznej, która urodziła go jako syna-mężczyznę (późno przyjął łaskę nawrócenia!) nikt nie powie: Polka, a jednak każdy przyzna, że Błogosławiona Dziewica Maria jest wręcz synonimem Polski i Polki. Wcale nieprzypadkowo „synowie tej ziemi pałają osobliwą miłością do Mnie” - jak Wniebowzięta Królowa Polski wyjawiła świątobliwemu ks. Juliuszowi Mancinnelliemu - „i dlatego wielkie rzeczy zamierzam dla tego królestwa”, bo do nich należy także ów „wskrzesiciel narodu”. Rzeczy te są tak wielkie, że przerastają wyobraźnię najbystrzejszych. Mickiewicz także dwukrotnie powtarza liczbę „czterdzieści i cztery”, bo obie matki - każda na swój sposób - uczestniczą w tajemnicy nowego znaku wiary „4”. Zresztą 44 powtórzone dwa razy to 4444 wskazujące na kompletność każdej z części i całości, bo sumując 4 czwórki dostajemy najpierw 16 i ostatecznie „7” – liczbę doskonałości. Ujawnienie nowego znaku wiary idzie w parze ze wskrzeszeniem narodu, któremu po utracie ojczyzny (poddanie się władzy pierwszej Bestii, Brukseli) i honoru (ujawnienie się po zamachu smoleńskim drugiej Bestii podobnej do baranka,) został już tylko Bóg, który w nowym znaku wiary „4” przywróci do życia Polskę i wyniesie ją ponad inne ludy, by dała początek mariackiemu zjednoczeniu narodów pod berłem Wniebowziętej Królowej Polski, Pani Wszystkich Narodów. Odrodzona IV Rzeczpospolita Polska (wielu narodów) będzie już jawnie królewska – daremne więc nasze demokratyczne wybory.


Duch Święty, pouczając autora tego opracowania o nowym znaku wiary, wyczula na występowanie symbolu „4” w przedziwnych sytuacjach. W dniu 16 kwietnia 2011 uczestniczyłem we Mszy Świętej u bosych karmelitów. Ornat celebransa był ozdobiony krzyżem pomiędzy którego równej długości ramionami wyhaftowano po jednym kwadracie (jeśli ktoś wie, jak wygląda krzyż jerozolimski, to wyobrazi sobie to bezbłędnie). Na przecięciu ramion też był zaznaczony kwadrat. I teraz najważniejsze: Od kwadratów (po lewej i prawej stronie pala krzyża) i od kwadratu w środku biegły ku dołowi trzy srebrne sznurki zakończone trójkątem (tak jak w pionie murarskim). Wymowa tego symbolu? Genialne, a wręcz niemożliwe do pojęcia ludzkim umysłem, przekształcenie ‘333’ (bo 3 trójkąty) na ‘4444’ (kwadraty po lewej i prawej dają 44, kwadrat po środku i sam krzyż dają 44) i wskazanie na tożsamość tych wielkości, bo użyto tu (te trzy sznurki) właściwego matematyce znaku tożsamości Ξ (!) Polacy! Czy przeczuwacie już jak wielkie rzeczy zamierza dla nas nasza Matka i Królowa?! Co chce objawić właśnie tu, w Polsce?! Ten kapłański ornat zawiera w sobie jeszcze inne subtelne treści, które ujawniają się, gdy uwzględnimy kolorystykę i kompozycję przestrzenną umieszczonych na nim figur.


Jeszcze jeden przykład wizualnego komunikowania przez Ducha Świętego nowego znaku wiary „4”. Czy zwróciliście uwagę, że w aranżacji wystroju ołtarzy dominują już od lat 4 świece? Rzadko spotyka się 6 świec (za wyjątkiem liturgii trydenckiej). Czasem są tylko dwie. Natomiast w kościele do którego chodzę , na stopniach prezbiterium, stoją zawsze 3. Ku mojemu zaskoczeniu w niedzielę Trójcy Świętej (19 czerwca 2011) obok 3 ciężkich lichtarzy pojawił się nie mniej ciężki, zapalony paschał, choć przecież okres wielkanocny skończył się tydzień wcześniej. A więc znowu przekształcenie „3” na „4”. Także w przyległej kaplicy Matki Bożej i Adoracji Najświętszego Sakramentu tego dnia zapalono mniejszy paschał przy ołtarzu, na którym zawsze palą się 2 świece a nad nim naftowa lampka „wieczna”. Znowu 3 stałe płomienie plus ten nowy, 4-ty. Na razie poprzestańmy na tych dwóch przykładach. Gdyby ktoś bardziej „wyrachowany” kręcił głową na taką arytmetykę, niech zapozna się z mistrzowskim wykładem liczby 333 oznaczającej Boskość i liczby człowieka 666 jaki dała Błogosławiona Dziewica Maria w 407 orędziu spisanym przez czcigodnego ks. Stefana Gobbi w tomie „Do Kapłanów, umiłowanych synów Matki Bożej”.


Mickiewicz notuje słowa z wizji księdza Piotra:


„Nad ludy i nad króle podniesiony;


Na trzech stoi koronach a sam bez korony.”


Rzecz jasna chodzi o trzy cesarstwa, trzy czarne orły które rozszarpały Polskę w aspekcie materialnym i choć pozbawiły nas elekcyjnego króla to jednak nie były w stanie dosięgnąć rzeczywistej i legalnej naszej Władczyni – Błogosławionej Dziewicy Marii. Jako Wniebowzięta jest nieosiągalna dla wrogów i jako taka gwarantuje ciągłość władzy królewskiej: mimo kolejnych rozbiorów, aż po ten współczesny V, Polska wciąż jest królestwem. Nie dość tego powtarzać. Z dopustu Bożego mamy rządy coraz to gorsze po to, żeby nam do reszty obmierzła demokracja, która niszczy nasze państwo i narody od ponad 4 wieków. Dzięki oczyszczeniu narodów, zwłaszcza w godzinie powszechnego Ostrzeżenia, przybliża się dzień spełnienia żądania Pana Jezusa, aby uroczyście ogłosić Go Królem Polski, co wyjawił swej służebnicy Rozalii. Jezus Chrystus jako Król królów i Pan panów jest również Królem Polski to oczywiste, ale po wielkim Ostrzeżeniu, masowym oczyszczeniu i nawróceniu, Polacy bezzwłocznie, uroczyście ogłoszą Go swoim Królem, przyjmując tym samym Prawo Boże jako obowiązujące we wszystkich sferach życia, także społecznej, ekonomicznej i politycznej, na całym swym terytorium. Ponieważ Pan Jezus jeszcze się nie objawi widzialnie, więc do czasu Jego powtórnego przyjścia, władzę w Królestwie Polskim będzie sprawował w Jego Imieniu i w Imieniu Wniebowziętej Królowej albo regent, jak chcieli tego bł. Karol I Habsburg i Wilhelm II Hohenzollern, ostatni cesarze Austrii i Niemiec (zaakceptowali Radę Regencyjną Królestwa Polskiego w dniu 12 września 1917, a więc w święto Imienia Marii (!!!)) albo król, jeśli szczególniejsze więzi łączą go z Błogosławioną Dziewicą Marią. Będzie to władca Woli Bożej a nie z wyboru ludzkiego. I spełni się wówczas proroctwo Izajasza:


„Przez wzgląd na Syjon nie umilknę, przez wzgląd na Jerozolimę nie spocznę, dopóki jej sprawiedliwość nie błyśnie jak zorza i zbawienie jej nie zapłonie jak pochodnia. Wówczas narody ujrzą twą sprawiedliwość i chwałę twoją wszyscy królowie. I nazwą cię nowym imieniem, które usta Pana określą. Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie będą więcej mówić o tobie ‘Porzucona’, o krainie twej już nie powiedzą ‘Spustoszona’. Raczej cię nazwą ‘Moje w niej upodobanie’, a krainę twoją – ‘Poślubiona’. Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża.” [Iz 62,1-4]


Ten właśnie mąż będzie władał naszym krajem, a że proroctwo to stosuje się do Polski objawiła Opatrzność Boża już ponad trzy wieki temu. Pod Warszawą, w miejscu zwanym ongiś Góra, 26 grudnia 1668 obserwowano na niebie cudowne zjawisko. Wschodzące tego dnia słońce zatrzymało się u podstawy krzyża dobrze widocznego na nieboskłonie, natomiast księżyc najpierw stanął po środku krzyża przybierając kształt serca, a potem przesunął się nad krzyż. Jakby tego było mało, cała ta scena rozgrywała się w zachodniej stronie widnokręgu, choć to był wczesny ranek. Przez to poruszające widowisko Duch Święty wzbudził w świadkach przekonanie, że jest to znak Nowej Jerozolimy zstępującej od Boga. I tak też nazwano to miejsce a świątobliwy biskup Stefan Wierzbowski zaczął tam wznosić zespół kościołów i kaplic zwanych potocznie kalwarią. Jeden z obiektów, kościół Wieczerzy Pańskiej, powierzył opiece bł. Stanisława Papczyńskiego i dopiero co utworzonemu przezeń zakonowi Białych Marianów. I już jesteśmy w domu, bo przecież cała historia Polski jest osnuta wokół Bogurodzicy Dziewicy i Jej królowania nad nami i całym światem. Wróg Niepokalanej doprowadził po kilku dekadach zabiegów do wymazania tej chwalebnej nazwy rodzącego się miasta, lecz rzeczywistość duchowa trwa także w herbie współczesnej nam Góry Kalwarii(nadanym w 1670 roku przez króla Michała Korybuta, czciciela Najświętszej Marii Panny w Jej wizerunku rokitniańskim). Lepiej od razu zobacz w wikipedii ten herb, bo nie uwierzysz: z serca na krzyżu wychodzą cztery promienie zakończone kwadratami - 4444(!). Pełna wymowa tego znaku staje się zrozumiała dopiero teraz, na końcu czasów i dlatego ten polski cud Słońca i Księżyca rozgrywał się po zachodniej stronie nieba, jakby na koniec dnia, czyli w wigilię zupełnie Nowego Dnia. Napisałem dużą literą nazwy tych ciał niebieskich, gdyż są one figurami Jezusa i Marii i aby pobudzić cię do medytacji. Wypadki opisywane w Apokalipsie - choć dotyczącą całego świata – rozgrywają się w Polsce, w miejscach i chwilach dostrzeganych przez maluczkich a uchodzących uwadze „mądrych i uczonych”, chyba że są na usługach Złego, wtedy nagle się aktywizują i świadomie lub bezwiednie dążą do zatarcia ich wymowy.


Przyszły władca Polski u Mickiewicza „Na trzech stoi koronach”, bo Niepokalana Królowa nasza przez te wszystkie wieki poczyniła swą suwerenną władzą istotne nabytki terytorialne pokaźnie rozszerzając zasięg swego Królestwa, włączając do Korony Polskiej rozliczne ziemie, ludy i narody. (Trzeba w tym miejscu zaznaczyć, że Bogurodzica jest Matką i Królową naszego narodu od samego początku, od lat tysiąca, i dlatego świątobliwemu Juliuszowi Mancinelliemu przedstawiła się trzykrotnie jako Królowa Polski. Nie był to tytuł postulowany.) Jakie to nabytki?


Prusy (hołd pruski na Wawelu 10 kwietnia 1525) i wszystko co później z nich wyrosło, a więc Cesarstwo Niemieckie (Rzesza).
Moskwa (hołd ruski w Warszawie 29 października 1611) i wszystko czym później obrosła ta stolica z pretensją do bycia Trzecim Rzymem.
Ziemie skandynawskie, które król Jan Kazimierz (Lwów, 1 kwietnia 1656) ofiarował Matce Bożej jako dziedziczny król Szwedów, Gotów i Wandalów.
Wiedeń (odsiecz tego miasta 12 września 1683 i hołd cesarza Leopolda I) i wszystkie kraje Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego.
Cesarz Leopold I Habsburg nieopatrznie złożył po bitwie wiedeńskiej hołd zwycięskiemu królowi Janowi III Sobieskiemu: pyszny Niemiec wyciągnął rękę na powitanie w momencie, gdy Polak uniósł swą prawicę, by podkręcić wąsa. Co za konfuzja! Ale stało się! Cesarstwo poddane królowi Polski! Scena iście biblijna przypominająca historię Ezawa, który za miskę soczewicy stracił prawa pierworodnego na rzecz młodszego Jakuba - nie bez udziału Rebeki, ich matki. Cóż, Niebieska Królowa upodobała sobie w Polakach, a i oni „pałają do Niej osobliwą miłością”. Akt hołdu złożonego przez cesarza królowi Polski został zatwierdzony na wyżynach niebieskich, bo jeszcze tego samego roku gdański astronom Jan Heweliusz nazwał nowoodkrytą konstelację Tarcza Sobieskiego i tak już pozostało. Próżno szukać na gwiezdnym firmamencie pamiątek po Prusach, Moskwie czy Wiedniu. Zresztą i najwyższy Namiestnik Chrystusowy, ówczesny papież bł. Innocenty XI upamiętnił to wiekopomne wydarzenie obrony chrześcijaństwa przed Turkiem przez ustanowienie Święta Imienia Marii, bo to przecież Ona, Waleczna Hetmanka, jest prawdziwą Zwyciężczynią tej bitwy. To na Jej polecenie, przekazane przez osobistego spowiednika, król Jan III ruszył śpiesznie pod Wiedeń, jednakże zatrzymując się pod drodze u tronu Najjaśniejszej Królowej na Jasnej Górze. Któż był tym królewskim penitencjarzem? Otóż sam bł. Stanisław Papczyński, sławny czciciel Niepokalanej, pierwszy biały marianin. Gwiazda tego świętego dopiero rozbłyśnie! Ileż dobra ten pokorny zakonnik wyświadczył dla Rzeczpospolitej będąc na ordynansach u naszej Wniebowziętej Królowej!


I tak oto Pani Nieba i Ziemi w ciągu 158 lat (od 1525 do 1683) uczyniła Polskę, swe umiłowane Królestwo legalnym i jedynym dziedzicem całego Cesarstwa Rzymskiego usuwając wszystkich pretendentów. Teraz, na końcu czasów Polska będzie tą opisaną u Izajasza „prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga”. To jest właśnie Korona Północy, Corona Borealis, która zdobi skroń Pani Nieba i Ziemi (ukryta w Jej wizerunku z Guadelupe). Polacy! Czy rozumiecie już jak wielkie rzeczy zamierzyła dla nas Wniebowzięta Królowa i je wypełnia?! Ale przecież to jeszcze nie wszystko! Wręcz trzeba powiedzieć, że to dopiero początek już nie wojowania lecz cierpliwej pracy. Niepokalana nie czyni nas dziedzicami wszystkich tych ziem po to, aby nam powetować szkody duchowe, moralne i materialne jakich doznaliśmy przez wierność dla Niej, ani tym bardziej, żeby wbijać nas w pychę. Nie, nie! Czyni to wszystko po to, żeby „Podnieść znak dla narodów!” [Iz 62,10c], aby nazywali nas „Ludem Świętym, Odkupionymi przez Pana” [Iz 62,12a] i dali miano „’Poszukiwane, ‘Miasto nie opuszczone’” [Iz 62, 12b]. Błogosławiona Dziewica Maria jest tym Mistycznym Miastem Bożym a my Jej nie opuściliśmy i nie opuścimy choć Czerwony Smok napuścił na nas dwie Bestie, żeby rozszarpały Polskę. Zwiążmy się mocniej różańcem świętym, by wytrwać do końca, bo już niedługo właśnie stąd „wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”, jak objawił nasz Pan, Jezus Chrystus, św. Faustynie Kowalskiej [„Dzienniczek”, nr 1732]. Takie są wyroki Boże, więc popłyną do nas liczne narody, by uczyć się życia społecznego według Prawa Bożego, bo


„Pokój się Boży ustali w Warszawie


Polska od morza granicami stanie


Potężna w trójprzymierzu, bogactwie i sławie”


[z proroctwa sł.B. biskupa Jana Cieplaka, z roku 1889]


Pisząc ten tekst w środowy wieczór 24 sierpnia odmówiłem swoim zwyczajem brewiarzowe Psalmy w układzie czterotygodniowym. I patrz: Psalm 44 - według mnie najbardziej polski, bo najlepiej opisujący nasze narodowe losy – czyta się dwa razy w miesiącu w liturgii godzin drugiego i czwartego czwartku. Widzisz to? Popatrz na tę lekturę w czwarty czwartek: 4444! Ale to nie wszystko! Psalm ten umieszczono w godzinie czytań, a więc odmawia się go w środę wieczorem, czyli w trzeci dzień tygodnia. Duch Święty, w jeszcze inny sposób, objawia nam przemianę „3” na „4”, nowy znak wiary.


I jeszcze jeden czytelny symbol jaki Duch Święty dał przez najsławniejszego Lechitę, bł. Jan Paweł II, Kościołowi powszechnemu: 4-ta część różańca świętego dołączona do istniejących od niepamiętnych czasów 3!


[25 sierpnia 2011], na 106 urodziny Pani Kowalskiej, św. Marii Faustyny od Najświętszego Sakramentu






Jacek Miron