Platforma Obywatelska i jej poplecznicy już nawet nie udają, że zależy im na choćby pozorach pluralizmu medialnego. Konserwatywni i wierni nauczaniu Kościoła katolicy mają zniknąć z przestrzeni medialnej. A najlepszym na to dowodem pozostaje potwierdzenie decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji w sprawie miejsca dla tej stacji na platformie cyfrowej.
Gdy Komisja Europejska zajęta jest obroną rzekomo zagrożonej wolności słowa na Węgrzech, polskie władze właśnie rozprawiają się, i to całkiem na realnie – a nie tylko w umysłach lewicowych intelektualistów – z jednym z ostatnich niezależnych od władzy głosów w przestrzeni mediów elektronicznych. Telewizja Trwam, choć daleko jej do zasięgu TVN czy Polsatu okazała się na tyle dużym zagrożeniem dla dominującego przekazu medialnego, że zdecydowano się potwierdzić odmowną decyzję w sprawie jej obecności na platformie cyfrowej. I nie pomogły nawet apele rady stałej Konferencji Episkopatu Polski.
Ta decyzja całkowicie jednoznacznie pokazuje, że proces ograniczania wolności słowa i opinii w Polsce idzie coraz dalej. Ludowi katolicy, zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości mają zamilknąć, a przestrzeń debaty otwarta ma być tylko dla lewicy i liberalnych katolików. A gdy już zniszczy się wolne od władzy media, będzie można z satysfakcją oznajmiać, że katolicy czy prawica nic sama nie umie zrobić, i tylko zazdrości lewicy. Pamięć przeciętnego odbiorcy medialnych przekazów nie jest dłuższa niż pamięć złotej rybki, zmasowany atak propagandy szybko przykryje więc niewygodne dla władzy fakty i prawdę o tym, że wolne prawicowe media były niszczone nie tylko za pośrednictwem michnikowej propagandy (któż jeszcze pamięta losy polskich, prawicowych projektów, zniszczonych przez jeden telefon z ulicy Czerskiej), ale też decyzjami KRRiTV.
Ale tym razem nie można odpuścić. Niezależnie od stosunku do Radia Maryja, Telewizji Trwam czy samego ojca Tadeusza Rydzyka trzeba bronić resztek wolności w mediach. Nie może być tak, że dziennikarze czy instytucje niewygodne dla władz są niszczone decyzjami administracyjnymi. Nie wolno nam się zgodzić na to, że odbiera się ostatnim katolickim nadawcom elektronicznych, niezależnym od wielkich medialnych, lewicowych korporacji (warto przypomnieć, że Radio Plus jest już własnością Eurozetu) głos.
Nie wolno się na to zgodzić nie tylko z przyczyn pryncypialnych, z troski o wolność debaty i pluralizm medialny, który pozostaje fundamentem demokracji, ale także z rozsądnej troski o własne interesy. Nie ulega bowiem wątpliwości, że gdy już zdusi się Telewizję Trwam czy Radio Maryja przyjdzie czas na pozostałe media niezależne. „Gazeta Polska” dowie się nagle, że Ruch nie chce jej kolportować, bowiem nie jest w stanie znieść krytyki ukochanego przywódcy. Fronda.pl dowie się, że rząd uznał, że portal zagraża bezpieczeństwu Wandy Nowickiej, a wPolityce.pl zostanie zlikwidowane w imię „obrony pluralizmu” zagrożonego przez braci Karnowskich.
Gdy zatem KRRiTV nie uznała za stosowne zareagować na spokojne postulaty i apele, nadszedł czas na większą akcję. Jak pokazał protest lekarzy rząd Tuska nie jest szczególnie odważny, więc trzeba zorganizować protesty. Sto tysięcy ludzi – a choć często z ojcem Tadeuszem Rydzykiem polemizowałem, to sam się do nich dołączę – przed kancelarią premiera, albo przed KRRiTV powinno wystarczyć, by Braunowi zaczęły trząść się nogi, a Tusk uznał, że nie warto zadzierać z katolikami. I prawdopodobnie nawet pochodnie w tym marszu nie będą konieczne. Teraz jest czas na taki protest. Jeśli się na niego nie zdecydujemy może być za późno. I powoli dorżnął watahę do końca.
Tomasz P. Terlikowski
Źródło: fronda.pl