W tym pięknym dniu kończacym Uroczystośc Chrystusa Króla Wszechświata przesyłam Wam artykuł, który mam do najbliższego numeru Echa Medjugorje.
Rzeka zawsze znajdzie drogę do morza - i niech ten artykuł będzie pełęn optymizmu i nadzieji dla chrzesćijan patrząc na to wszystko co się dzieje, na wszystkie przepowiednie, bo przeciez Chrystus Zmartwychwstał i nasze miejsce jest w Niebie, a przeciez nie obiecywał nam sielanki na ziemi.
Nadchodzi Nowy Rok
Gęste chmury zbierają się na coraz ciemniejszym niebie. Dalekie grzmoty stopniowo przybliżają się i coraz wyraźniej słychać ich groźne głosy. Wiatr porusza najpierw liśćmi, potem większymi gałęziami, a w końcu pod jego niszczącą siłą uginają się całe pnie, wprowadzając zamęt na polu, które jeszcze przed momentem było zupełnie nieruchome.
Zaczyna się burza. Być może będzie to prawdziwa nawałnica, gdyż leje jak z cebra i ziemia nie jest w stanie pochłonąć całej spadającej na nią wody.
W obliczu takich zjawisk człowiek zawsze pozostaje nieprzygotowany, mimo że nadejście złej pogody wpisane jest w cykl zmian pór roku. Wstrząsy wywoływane przez naturę, w której przeciwstawne elementy zdają się toczyć ze sobą walkę, wywołują niepokój w ludzkich sercach, stworzonych do pieknej pogody. To prawda, że głęboko fascynują je czasem zmiany zachodzące w przyrodzie, takie jak zażółcone jesienią liście, które odrywają się od swoich gałęzi... Ale gwałtowne burze czy sztormy niszczące delikatną równowagę materii nie są mile widziane, bo przynoszą jedynie złe samopoczucie i wywołują szkody. Jesteśmy ich świadkami podczas wielu katastrof naturalnych, podczas których tysiące ludzi tracą życie, zdrowie, domy czy cały swój dobytek.
Potem jednak, niebo robi się znowu pogodne. Zawsze. Wcześniej lub później. Ta pewność musi towarzyszyć naszej duszy podczas dotykających nas katastrof, prób, które przewracają nasze życie, wywołując w nim zamęt i brak równowagi. Gdy tracimy bowiem kontrolę nad sprawami, gdy wszystko zdaje się nas przerastać, bądź przeciekać między palcami, rodzi się w naszych wnętrzach poczucie frustracji wynikające ze świadomości jak bardzo jesteśmy delikatni i podatni na zranienie. A tego właśnie nie możemy znieść. Musimy wtedy odwrócić wzrok i spojrzeć w inną stronę nieba, tam gdzie Ten, który stworzył wszystkie żywioły i zarządza nimi siłą swoich myśli, uspokaja je, przywracając porządek i pokój w całym stworzeniu i we wszystkich stworzeniach.
Czasy, w których przyszło nam żyć stają się coraz bardziej burzliwe. To wyraźnie widoczne w każdym ważnym dla ludzkości aspekcie. Wszyscy mówią o kryzysie: politycznym, ekonomicznym, społecznym, środowiskowym. Kryzys wartości, kryzys rodziny, kryzys nerwowy! Im bardziej pogłębia się niepewność i zagubienie, tym więcej pojawia się ekspertów w różnych dziedzinach, a także wyznawców dziwnych teorii, uzdrowicieli oraz magów, wmawiających nam, że dysponują lekarstwem na nasze bolączki, podczas gdy naprawdę uciekają się do trików, którymi nas oszukują, niczego nie rozwiązując. Dlatego podążamy naprzód przestraszeni i niepewni, a przez to łatwo możemy się uzależnić od osób decydujących według własnego widzimisię o kierunkach, w których zmierzać ma świat. Pewni e wielu nie zdaje sobie z tego sprawy, ale ludzie umieją już nawet sterować pogodą i ktoś może zadecydować czy nad naszym domem będzie akurat padać deszcz...
Nie powinniśmy teraz skupiać się na próbach dociekania, kto konkretnie trzyma w rękach losy świata, przyglądając się mu niczym rozłożonej na stole mapie i przesuwając pionki z jednego miejsca na drugie, jak w grze, w której trzeba zdominować wszystkich przeciwników. Jeśli damy się poprowadzić Bożej Mądrości, jeśli otworzymy się na przemawiający w naszych duszach Boży głos, zdobędziemy wystarczające rozeznanie, by zrozumieć, że nasze życie staje się coraz bardziej wirtualne. Dajemy bowiem się sterować przez skomplikowaną sieć pozbawiających nas własnej tożsamości systemów, które w niezauważalny i niezwykle wyrafinowany sposób ograniczają naszą wolność: wolność myślenia, działania i przede wszystkim wolność nadziei.
Czego potrzeba, by wszechmogący Bóg w mgnieniu oka rozwiązał wszystkie nasze problemy? Niczego. On może wszystko. Lub raczej prawie wszystko. Jest bowiem coś, co wiąże Bogu ręce: nasza wolność. Dar, który otrzymaliśmy od Niego jako wyraz szacunku dla właściwej nam godności dzieci Bożych, dziedziców Jego królestwa.
Szatan doskonale wie, że jeśli za pomocą kuszących przyjemności uda mu się uśpić naszą czujność lub osłabić ją przez wzbudzenie w nas paniki, będzie w stanie wpływać na naszą wolność wyboru i zmusi nas, byśmy oddali w ręce innych decyzje o naszej przyszłości. W ten sposób odłączy nas od Boga, co stanowi przecież jego podstawowy cel.
Nadchodzi Nowy Rok. Otwiera się przed naszymi spojrzeniami. Co nam przyniesie? To zależy tylko od nas. Od naszych pragnień, od tego, na co czekamy. Wszyscy możemy bowiem wpływać na bieg rzeczy, jeśli tylko pozwolimy, by moc Ducha Świętego posługiwała się nami zgodnie ze swoim planem pokoju i harmonii.
To nie ogromne firmy, ani skomplikowane systemy będą rządzić światem. To Pan Bóg będzie działać poprzez nasze serca, nawet jeśli czujemy się mali i niezdolni. Użyje naszej gotowości i posłuży się nami jako kanalikami swojej miłości, która odbuduje na nowo delikatną równowagę zaburzaną przez grzech.
Rzeka zawsze znajdzie drogę do morza, nawet jeśli napotyka na przeszkody. Podobnie jest z łaską prowadzącą nas do Boga. Jeśli tylko tego chcemy, nie zabraknie jej również w Nadchodzącym Roku. I zaświeci Słońce.
Stefania Consoli