wtorek, 20 września 2011

Próbowałam przekonać posłów

Rozmowa z Maliną Świć, chorą na zespół Turnera, studentką III roku medycyny, zaangażowaną w akcję "Stop aborcji"
Co Pani czuła, widząc wyniki głosowania, w którym większość posłów odrzuciła ustawę całkowicie chroniącą życie człowieka od momentu poczęcia? Zabrakło jedynie pięciu głosów...
- Rzeczywiście zabrakło tak niewiele. Muszę przyznać, że bardzo mnie to zasmuciło, bo oznacza, iż posłowie wciąż nie uznają tego, że także dzieci chore mają prawo do życia. Ale uważam, że nadzieja na przyjęcie ustawy całkowicie zakazującej aborcji wciąż jest bardzo duża.

Na czym Pani ją opiera?
- Na tym, że świadomość społeczna rośnie i Sejm w następnej kadencji może być bardziej przychylny prawu chroniącemu życie. Z badań wynika, że ponad 80 procent Polaków opowiada się za pełną ochroną życia.

Co według Pani zadecydowało o takim, a nie innym wyniku głosowania?
- Na podstawie przebiegu głosowania dobrze widać, że z całą pewnością nie bez znaczenia była dyscyplina wprowadzona przez Platformę Obywatelską. Myślę, że stanowisko tej partii, mimo że wyłamało się 15 posłów, odegrało decydującą rolę w odrzuceniu projektu obywatelskiego.

Dziwi fakt, że większość posłów głosujących za odrzuceniem tego projektu to katolicy.
- To świadczy o tym, że są ludźmi będącymi gorliwymi obrońcami tego szkodliwego kompromisu, którzy nie chcą w tej sprawie powiedzieć: "Tak, tak; nie, nie" (Mt 5, 37). To pokazuje również, że wpływ społeczeństwa na parlament jeszcze jest zbyt mały.

Dlaczego Pani tak aktywnie angażuje się w obronę życia dzieci poczętych, szczególnie tych dotkniętych wadą genetyczną, których zabijanie dopuszcza obecna ustawa?
- Ponieważ dotyczy to mnie podwójnie. Po pierwsze: jestem kobietą z zespołem Turnera, a z powodu wykrycia tej wady u dzieci poczętych bywają one zabijane lub też płaci się za ich życie odszkodowanie. A po drugie, jest to niezwykle ważne dla mnie jako dla przyszłego lekarza, ponieważ zabijanie pacjenta dlatego, że jest chory, jest całkowicie sprzeczne z etyką lekarską. Na studiach medycznych miałam możliwość zetknięcia się z Zakładem Genetyki Klinicznej - dzięki temu mam dodatkową wiedzę, którą zamierzam wykorzystać w swojej działalności.

W jaki sposób przekonuje Pani rodziców, że nie powinni się bać narodzin dziecka z wadą genetyczną?
- Niezależnie od skutków, jakie wywołuje zespół Turnera, życie dotkniętych nim dzieci jest bezcenne. Poza tym na temat tej choroby pojawia się dużo nieprawdziwych informacji, zwłaszcza w internecie. Rodzice boją się, gdyż opisy, które tam znajdują, są najczęściej dość drastyczne. Bardzo często różnią się od tego, jak naprawdę wygląda życie osoby z zespołem Turnera, i tego, jak ona funkcjonuje. Nie jest prawdziwe twierdzenie, że w przypadku osób cierpiących na ten zespół zawsze zaburzone są proporcje ciała, że zawsze są one bardzo niskie i mają wady narządów wewnętrznych. Jeszcze niedawno powszechne też było przekonanie, iż do tego wszystkiego dochodzi upośledzenie umysłowe. Tymczasem są osoby z zespołem Turnera, które tak jak ja podejmują studia. To samo dotyczy wzrostu - nawet bez leczenia hormonem wzrostu mierzę 150 cm, co nie jest czymś dramatycznym. Dlatego uważam, że możliwość poznania takiej osoby jak ja rozwiewa szereg wątpliwości i obaw u rodziców oczekujących na dziecko.

Wróćmy jeszcze do sprawy odrzucenia społecznego projektu ustawy, który całkowicie chroniłby życie poczętych dzieci. Co chciałaby Pani powiedzieć posłom, którzy doprowadzili do odrzucenia tej ustawy?
- Powiedziałabym im, że życie ludzkie powinno być chronione bezwarunkowo. Przecież także dzieci chore czy też poczęte wskutek przestępstwa mają prawo do życia. A bezzasadny przepis pozwalający na zabicie dziecka w przypadku zagrożenia życia matki już raz doprowadził do zawstydzenia Polski w Strasburgu.

Czy Fundacja Pro - Prawo do Życia, z którą Pani współpracuje, próbowała w jakiś sposób dotrzeć do posłów przed tym głosowaniem?
- Jak najbardziej. Byłam gościem połączonych komisji sejmowych: Zdrowia oraz Polityki Społecznej i Rodziny. Na własnym przykładzie próbowałam przedstawić posłom sytuację konkretnej osoby, która w świetle obecnego prawa mogłaby się nie urodzić.

Jaka była reakcja posłów na Pani słowa?
- Od razu znaleźli się tacy, którzy próbowali podważyć to, co mówiłam. Twierdzili, że wykryty u dziecka poczętego zespół Turnera nie jest powodem do aborcji. Tyle tylko, że te powody nie są określone. Znany jest natomiast przypadek kobiety, której Trybunał w Strasburgu przyznał odszkodowanie za to, że urodziła córeczkę z zespołem Turnera. Ale byli też posłowie, którzy dziękowali mi za moje świadectwo. Liczę na to, że przynajmniej niektórych udało mi się przekonać.

Czy wynik głosowania mobilizuje Panią do jeszcze intensywniejszych działań na rzecz obrony życia dzieci poczętych, szczególnie tych, których zabijanie dopuszcza obecna ustawa?
- Oczywiście. Wraz z fundacją będziemy dążyć do informowania wyborców o sposobie głosowania poszczególnych posłów. Polacy powinni wiedzieć, czy głosują na przeciwników życia i obrońców obecnego kompromisu, czy też na posłów, którzy opowiadają się za życiem. To z tego powodu niektórym parlamentarzystom przyznawany jest certyfikat Posła Przyjaznego Życiu i Rodzinie. Jeszcze w dniu głosowania taki certyfikat otrzymało trzech z nich. Będziemy również działali w kierunku poszerzenia świadomości Polaków w kwestii niezasadności istnienia wyjątków dopuszczających możliwość aborcji.

Dlaczego Pani zdaniem kwestia tak elementarna, jak obrona życia, jest słabo obecna w większości polskich mediów?
- Mimo że jest to sprawa kluczowa, to dało się już słyszeć głosy kilku polityków, iż w kampanii wyborczej nie czas na takie głosowania i na takie projekty. Jeśli zaś chodzi o media, to być może większość z nich nie uważa tego tematu za dostatecznie chwytliwy. Niewykluczone też, że unikają go, gdyż jest niewygodny dla rządzących.

Do czego prowadzi obecny stan prawny?
- Prowadzi do tego, że jednych ludzi uznaje się za godnych życia, a innych nie. Kogoś uważa się za gorszego i odmawia się mu prawa do życia tylko dlatego, że jest chory albo jego ojciec jest przestępcą.

Dziękuję za rozmowę.
Bogusław Rąpała

Źródło: Nasz dziennik