niedziela, 15 listopada 2020
Jan Paweł II - Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia....
Jan Paweł II - Jak bardzo dzisiejszy świat potrzebuje Bożego Miłosierdzia....
czwartek, 12 listopada 2020
Uwierzył w Jezusa – Mesjasza
Uwierzył w Jezusa – Mesjasza
Jest to świadectwo Icchaka, polskiego Żyda, który po kilkudziesięciu latach przyjechał z Izraela do Polski, żeby pojednać się ze swoimi przybranymi rodzicami, doprowadzić ich do pojednania się z Bogiem w sakramencie pokuty i ukazać im kochającego Jezusa, który przebacza i uzdalnia do przebaczenia, który jest Prawdą i Miłosierdziem samym. I to się udało. Żyd z Izraela przyniósł błogosławieństwo i wiarę rodzinie polskiej, zagubionej, żyjącej daleko od Boga. Przyniósł im Jezusa, Syna Bożego, Mesjasza Polaków i Żydów. Mieliśmy szczęście gościć go również w redakcji Miłujcie się! A on się zgodził napisać swoje świadectwo:
Kiedy moi przyjaciele w redakcji „Miłujcie się!” zaprosili mnie na modlitwę Koronką do Miłosierdzia Bożego, nie wiedziałem, co to znaczy. Usiadłem w kaplicy razem z nimi i słuchałem. Nagle poczułem, jak głęboka i miła Bogu jest modlitwa o miłosierdzie dla całego świata. Uklęknąłem i modliłem się razem z nimi, prosząc o zmiłowanie dla grzeszników, o nawrócenie złoczyńców, o jeszcze jedną szansę dla świata, zanim nastąpi Sąd Ostateczny. Odkryłem, że Koronka do Bożego Miłosierdzia jest znakiem miłości Pana do narodów. Prosimy w niej o miłosierdzie „dla nas i dla całego świata”. Tylko ten, kto czuje się święty, nie prosi o miłosierdzie. My prosimy, bo wiemy, że jedynie ono może nas uratować.
Jestem polskim Żydem. Tak się złożyło, że nie znam swoich rodziców, ale ponieważ ósmego dnia po urodzeniu zostałem obrzezany zgodnie z Przymierzem (Brit Mila), mam pewność, że moja matka musiała być Żydówką. Wychowywałem się w sierocińcu dla dzieci żydowskich, prowadzonym przez siostry Urszulanki. Ich miłość, opieka i poświęcenie wywarły ogromny wpływ na mnie i moją duszę, ale nie zostałem katolikiem.
Kiedy sierociniec został rozwiązany, miałem sześć lat. Zabrała mnie polska rodzina, która mnie zaadoptowała. Jestem im za to bardzo wdzięczny, choć jako mały Żyd wiele wycierpiałem. Na podwórku chłopcy wołali na mnie pogardliwie „Icek” – chociaż otrzymałem polskie imię, a im zabroniono tak mnie nazywać. Również ci moi przybrani rodzice nieraz pozwalali sobie na naśmiewanie się ze mnie z powodu mojego obrzezania – lecz nie mam im tego za złe. Przebaczam im wszystko ze względu na Jeszuę (Jezusa Chrystusa), żydowskiego Mesjasza, który zbawia ludzi z każdego narodu. Co więcej, myślę, że to wszystko musiało się wydarzyć, że moje pojawienie się na ich drodze – a ich na mojej – nie było przypadkiem. Nie do człowieka należy sądzić innych – to sprawa Boga. On jest wspaniały i sprawiedliwie sądzi każdego. Człowiek zawsze krzywdzi tego, którego sądzi; poniża go, a to świadczy o braku pokory. Nigdy nie zna i nie pozna się swojego bliźniego tak, jak go Pan zna – od wewnątrz. Nie mogłem dłużej nosić w sobie brzemienia przeszłości, dlatego przyjechałem, by pojednać się z moimi przybranymi rodzicami i by prosić ich o to, żeby poszli do spowiedzi i pojednali się z Bogiem.
Jesteśmy powołani, by błogosławić, a nie złorzeczyć, więc szczerym sercem chcę błogosławić zarówno im, jak i całej Polsce, i polskiemu Narodowi. Pan Bóg nigdy nikogo nie zmusza do tego, by innym błogosławić – mnie nie zmusił, bym błogosławił Naród polski, bym był dla Was bratem, bym Was kochał. Przybyłem tu, bo Pan tak chciał, On mnie do tego pociągnął, ponieważ Was kocha.
Droga do poznania
Moje silne poczucie tożsamości żydowskiej spowodowało, że po zakończeniu edukacji postanowiłem dokonać „aliji” – powrotu do kraju Praojców, do Izraela. Jak już wspomniałem, nie zostałem katolikiem, pomimo nacisków ze strony moich przybranych rodziców. Myślę, że brak przykładu autentycznej wiary z ich strony zbudował blokadę w moim sercu, bo ich sposób życia bardzo kłócił się z tym, czego doświadczałem u sióstr Urszulanek. W sercu miałem dużo szacunku do Kościoła katolickiego i byłem przekonany o tym, że chrześcijaństwo musi mieć w sobie prawdę Bożą i misję w świecie. Był we mnie jednak niepokój, tak jak u większości Żydów, że przynależność do Kościoła jest zdradą Boga Izraela.
W Izraelu zostałem studentem jesziwy – żydowskiej wyższej szkoły religijnej. Tam poznałem ogromne bogactwo duchowe Izraela: Talmud (księgi Miszny i Gemary), nauki praktycznego judaizmu (halacha) oraz księgę Zohar, zawierającą największe tajemnice duchowości żydowskiej. Halacha stała się podstawą mojego życia i postępowania, odkryłem w niej bogatą symbolikę wierności Bogu w codzienności, służby Bogu w świątyni swego serca. Uczyłem się być wiernym w małym, by móc być wiernym też w wielkich rzeczach. Odkryłem nagle, jak bliskie jest to wszystko duchowości chrześcijańskiej, o której dowiedziałem się w Polsce. Dla przykładu: księga Zohar mówi o drzewie życia (Ec Chaim) – a przecież tym drzewem jest Jezus, wyrastający z korzeni żydowskich i dający owoce życia wszystkim narodom (por. Rz 11,16-24). Znajdywałem Jeszuę – Jezusa ukrytego w każdym przykazaniu, w każdym obrzędzie i w każdej tajemnicy judaizmu, a przede wszystkim w każdej świętej księdze Biblii hebrajskiej. I tak podczas studiów w żydowskiej wyższej szkole religijnej zasłona powoli spadała mi z oczu.
W tym miejscu chciałbym zwrócić się do wszystkich chrześcijan z prośbą, by nie osądzali ortodoksyjnych Żydów za brak wiary. Ich oczy są zasłonięte i oni naprawdę nie widzą tego, że Jeszua ha-Masziach (Jezus Chrystus) jest obecny w wyznawanym przez nich judaizmie. Oni nawet mają wypisane Jego imię w swoim własnym modlitewniku i wymawiają je co roku w święta Jom Kippur: „Jeszua Sar ha-Panim” („Jezus, książę oblicza [Pańskiego]” – czyli minister, który reprezentuje Boga Izraela), nazywają Go Wywyższonym, większym nawet od aniołów. Jednak, drodzy Bracia i Siostry, uwierzcie mi, że naprawdę można wymawiać imię Jeszua i nie widzieć Go. Dlatego proszę, byście nie osądzali Żydów, lecz pomogli im zdjąć zasłonę i zobaczyć Tego, kogo oni już dawno znają, ale widzą „jakby w zwierciadle”. Oni naprawdę potrzebują Waszej modlitwy i Waszej pomocy!
Oczywiście, to działanie Mesjasza, to Pan Najświętszy, Bóg Izraela, otwiera oczy – zasłona zostaje zerwana – i nagle w pismach hebrajskich, w pismach żydowskich widzi się światło, którego nigdy w życiu nie mogłoby się o własnych siłach zobaczyć. To jest możliwe tylko dzięki światłości, która oświeca każdego z nas. Tą światłością jest „Jeszua ha-Masziach” (Jezus Chrystus), który powiedział o sobie: „Ja jestem światłem, ja jestem drzewem życia, ja jestem drogą, ja jestem poznaniem, ja jestem tajemnicą Bożą”. On jest tym pomostem, który łączy całą ludzkość i jedna świat ze sobą. Pan Wiekuisty otworzył mi oczy na tę sprawę.
Ukończyłem jesziwę, otrzymując certyfikat „sofer stam” – skryby uprawnionego do przepisywania zwojów Tory. Tradycja żydowska wypracowała mnóstwo obwarowań i ograniczeń, które zapewniły przetrwanie świętych tekstów w niezmienionej formie aż do dnia dzisiejszego, dlatego tylko ludzie spełniający wymagania tradycji (Masora) mogą zajmować się przepisywaniem Tory. Oprócz tego zdobyłem uprawnienia inspektora „kaszrutu” – czyli przepisów żydowskiej czystości rytualnej dotyczącej pokarmów i innych zagadnień codziennego życia. Pracowałem w szpitalu Bnei Brak, prowadzonym przez ortodoksyjnych Żydów, i wtedy poznałem moją przyszłą żonę.
Opowieść o jej wierze i cierpieniach jest odrębnym tematem. Zresztą w USA została wydana jej książka „His Testimony”, dlatego nie będę o tym wiele pisał. Wyjaśnię tylko, że ona pochodzi z rodziny kapłańskiej, czyli z rodu Aarona, a kiedy rozpoznała w Jezusie Mesjasza, cała rodzina się od niej odwróciła. Paradoksalnie jej krewni prawie nie byli religijni, nie praktykowali judaizmu – ale kiedy ona wyznała swoją wiarę w Jeszuę (Jezusa) i zaczęła przestrzegać szabatów oraz innych przepisów żydowskich, wszyscy uznali ją za zdrajczynię żydowskości. Została wyrzucona z domu – bez grosza, bez pracy, bez możliwości powrotu… Wtedy właśnie Bóg sprawił, że się poznaliśmy.
Wyznanie wiary
Byłem uczonym w Piśmie, człowiekiem wykształconym i przestrzegającym tradycji żydowskich. Nagle Bóg poruszył moje serce i dzięki świadectwu mojej żony wszystko ułożyło się w moim umyśle w jedną całość: moje katolickie wychowanie w Polsce, rekolekcje, w których brałem udział, spotkania z Żydami mesjanicznymi w Krakowie, zaufanie Jezusowi jako Panu i Zbawicielowi, żydowskie wykształcenie i religijność. Jeszua ha-Masziach (Jezus Chrystus), obecny we wszystkich niełatwych epizodach mojego życia, dał mi się poznać jako Ten, o kim zgodnie świadczą Biblia hebrajska, ustna tradycja żydowska, zwyczaje i obrzędy judaizmu, a także dwutysiącletnia tradycja chrześcijaństwa. Zaufałem Mu i poświęciliśmy z moją żoną nasze wspólne życie właśnie Jemu.
Oczywiście, wiara w Zmartwychwstanie i w bóstwo Jeszui (Jezusa) nie oznacza, że musimy porzucić judaizm. Sam Jeszua (Jezus) przecież był Żydem, wiernie przestrzegającym wszystkich nakazów Tory, i tak samo postępowali Jego uczniowie. Nienawiść rodaków, Żydów z urodzenia, do Niego była wynikiem zatwardziałości, która przywiodła do zbawienia cały świat pogański – obecnie pojednany z Bogiem przez Jezusa. A jednak wolą Bożą było to, by apostołowie świadczyli przed Sanhedrynem, przed przełożonymi synagog i przywódcami ludu Izraelskiego.
Dziś jest podobna sytuacja. Gdybym przestał przestrzegać tradycji żydowskiej, przestałbym istnieć dla mojego narodu. Byłbym uznany przez nich za goja, który nic nie wie o prawdziwym judaizmie, który zdradził wiarę Praojców. Dlatego również ze względu na nich pozostaję nadal Żydem, świętującym szabat i obchodzącym święta żydowskie, przepisującym koszerne zwoje Tory i przestrzegającym halachy. Poza tym moje sumienie w Bogu nie pozwoliłoby mi porzucić całej mądrości i duchowości Izraela, w której jest „zaszyfrowany” Zbawiciel, Pan Jeszua ha-Masziach (Jezus Chrystus). Wierząc w Jezusa Chrystusa, jako mojego jedynego Pana i Zbawiciela, czuję się spełnionym Żydem.
Z woli Bożej gorliwi prześladowcy, zaślepieni jak niegdyś Szaul – św. Paweł – donieśli naczelnemu rabinowi naszego miasta o mojej wierze. Zostałem wezwany i rabin uroczyście ogłosił, że jako odstępca nie mogę więcej przepisywać świętych ksiąg judaizmu. Zapytałem go, skąd wie, że jestem odstępcą. Odpowiedział triumfalnie: „Bo czytasz gojowski Nowy Testament i wierzysz w Jeszuę, jakby był Mesjaszem”. „Tak – odpowiedziałem – ale czyż sam rabbi nie wymawia imienia »Jeszua Sar ha-Panim« w czasie Jom Kippur? Czy nie o Mesjaszu, synu Józefa, mówi nasz Talmud? Czyż nie o cierpiącym Mesjaszu mówi prorok Izajasz? Czy nie o Mesjaszu, drzewie życia, mówi Zohar? Czy nie Mesjasz, syn Dawida, ma panować nad narodami? Ja w ogóle nie potrzebuję czytać Nowego Testamentu, by wierzyć w Jeszuę Mesjasza – żyjącego Syna Bożego! Czy nie większymi odstępcami są wyznawcy rebego z Lubawicz, których wszyscy szanują i uważają za pobożnych Żydów, a oni wierzą, że umarły rebe może kogoś zbawić?”.
Rabin pomyślał i orzekł: „Masz rację. Nie jesteś odstępcą. Zgadzam się z tobą, że wiara w Jeszuę nie zaprzecza naszej tradycji i jest z nią zgodna. A jednak, ze względu na tłumy, muszę ci zabronić przepisywania Tory”.
Cóż, Bóg ma swoje plany. Jestem przekonany, że niektórzy uwierzyli w nasze świadectwo, ale zachowali milczenie, by „nie wyłączono ich z synagogi”. Dla mnie osobiście i dla wielu Żydów mesjanicznych Dzieje Apostolskie się nie zakończyły. Wiara rodzi się w podziemiu. Nasze wyznanie, że Jeszua ha-Masziach (Jezus Chrystus) jest Mesjaszem całego świata, Izraela także, wywołuje ostrą reakcję Żydów ortodoksyjnych. Jesteśmy na wszystko gotowi, bo wiemy, że Izrael jest taki sam jak przed dwoma tysiącami lat. Dla tych, którzy mnie prześladują, modlę się o błogosławieństwo Boga Izraela, bo On jest moim Bogiem.
Służba Bogu w świątyni serca
Świat potrzebuje Mesjasza – Chrystusa, Emmanuela – Boga z nami, a naszym powołaniem jest niesienie Prawdy i wydawanie owoców miłości, dobroci i oddania się Panu. Te owoce przyniosą ziemi pokój. Wierzę, że dzięki Niemu Izrael przyjmie prawdziwego Mesjasza, na którego czeka. Wierzę, że Polska będzie uratowana od wszystkich nałogów, od wroga tego świata. Nie można podążać za jego duchem, bo on prowadzi do grzechu, do śmierci. Jezus ten grzech zwyciężył. Zbawiciel jest tak blisko, On jest tu, On jest między nami! Wyroki Pańskie i miłość Pańska nie mają granic, a myśl ludzka nie jest w stanie przeniknąć mądrości boskiej w sprawie Izraela i w sprawie każdego człowieka. Zbawienie zostało przygotowane dla każdego człowieka, dla każdego narodu. Jezus jest drogą wyjścia z upadku, z upodlenia. Nawet tym, którzy popadli w alkoholizm, narkomanię i wszelkie inne nałogi, Jeszua ha-Masziach (Jezus Chrystus) może przywrócić pełne człowieczeństwo, może ich uczynić błogosławieństwem dla drugiego człowieka, dla rodziny, dla dzieci. On może podnieść każdy naród, bez żadnego wyjątku. Słowo Boże, które otrzymaliśmy, ma moc uzdrawiania, leczenia dusz. Ono wyzwala z zatopienia w sprawach tego świata, wyzwala z każdej niewoli, bo Chrystus przyszedł nas uwolnić od wszelkich więzów.
Do przyjęcia Jezusa, Zbawiciela, uzdalnia nas tylko pokuta. Tylko pokuta, modlitwa i przebaczenie prowadzą do Drzewa Życia i do spożywania jego owoców. Jeśli człowiek spożywa te owoce i żyje nimi, Boża świętość uzdalnia go do miłości bliźniego, do wspólnej modlitwy, do burzenia istniejących murów i podziałów. Każdy, kto przystępuje do sakramentu pokuty, aby przyjąć Boże Miłosierdzie, z pewnością jest do czegoś zobowiązany. Jeśli ukradłeś, oddaj, a jeśli kogoś skrzywdziłeś, przyznaj: „nie byłem człowiekiem, gdy w stosunku do ciebie byłem taki i taki”. Chodzi o to, by zadośćuczynić. Pojednanie z bliźnim jest czymś przepięknym przed Najświętszym, Wiekuistym.
Przebaczać potrafi tylko człowiek modlitwy. Nie ulega wątpliwości, że podstawą, fundamentem życia wiarą jest codzienne życie modlitwą. Człowiek, który się nie modli, wystawia się na pokuszenie, jest zagrożony grzechem, po prostu jest zaprzedany grzechowi. Modlitwa jest ochroną. Rozpoczyna się przed wschodem słońca i kończy się po zachodzie – powinna trwać nieustannie, zawsze, cały dzień – przez błogosławienie darów i nieustanne dziękczynienie. Z modlitwy czerpie się siły do wykonania wszystkich zadań, do wypełnienia swojego posłannictwa. Bez modlitwy człowiek może liczyć tylko na swoje siły. Ona uczy ufności w Wiekuistego, zdania się na Jego łaskę, na Jego Ducha, na Jego mądrość, nie zaś na ludzką mądrość czy wykształcenie. Pokorni rabini zawsze mówili, że pycha przychodzi przed upadkiem i zamyka drogę do poznania. Pan Jezus powiedział: „uczcie się ode mnie, bo jestem cichy i pokornego serca”. Dla prawdziwie wierzących Żydów mesjanicznych modlitwa jest głębokim, bardzo głębokim osobistym spotkaniem z Bogiem, osobistym spotkaniem z Jeszuą ha-Masziach (Jezusem Chrystusem). To spotkanie zawsze prowadzi do miłości Pana i miłości ludzi. Jeśli modlitwa nie prowadzi do miłości i przebaczenia, to nie jest modlitwą, lecz tylko wymawianiem pięknych formuł. Jedynie człowiek, który rzeczywiście jest pojednany, idzie drogą Pańską. W Nowym Testamencie ukazuje to modlitwa Jezusa: „I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. Przebaczając człowiekowi, przebaczając narodowi, otrzymujemy przebaczenie dla samych siebie. I to jest podstawą chrześcijaństwa – pokuta, przebaczenie, pokora – taki przykład dał nasz Pan. Jeśli człowiek nie trwa przy Drzewie Życia, przy Jezusie, i jeśli nie jest z Nim związany, to zdany jest tylko i wyłącznie na swoją filozofię. Łaska zaś Pana wszczepia nas do Drzewa Życia. Jeśli my uciekamy od łaski, jeżeli zaniedbujemy się w dążeniu do pojednania, jeśli nie nawiązujemy osobistej relacji z Bogiem, wtedy łatwo, tak jak kiedyś Ewa, sięgamy po owoc grzechu. To mój osobisty kontakt z Mesjaszem i moje poważne zamiary dążenia do celu, który mi Pan postawił, uzdalniają mnie do Jego służby, do której zostałem powołany, uzdalniają mnie do wierności w rzeczach małych i rzeczach wielkich. Każdy jest powołany do służby innym, powołany do tego, by swojemu otoczeniu, swojej rodzinie, swojemu domowi przynieść lekarstwo, by nieść je wszędzie tam, gdzie jest jakakolwiek choroba.
Oczywiście, nie ma na ziemi ani jednego człowieka sprawiedliwego, ale święty Bóg wzywa nieustannie: „Świętymi bądźcie!”. Mesjasz jest źródłem świętości, bo On jako święty, czysty, niepokalany, niewinny Baranek oddał siebie, ażeby tę świętość dać nam w darze. Jak my możemy przyjąć ten Jego dar? Poprzez to, że słowa Jego żyją w nas. To Boże słowo zmienia otoczenie, stwarza atmosferę miłości i pokoju.
Miłować
Bóg mówi: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego, z całej myśli i duszy swojej, a bliźniego swego jak siebie samego”. Jak można kochać bliźniego? Tego, co Tobie niemiłe, nie czyń drugiemu, to, co dla Ciebie dobre, uczyń Twemu bratu. Gdyby Pan teraz przyszedł, zawołalibyśmy: „O! Król!”. Ale bliźniemu powiedzielibyśmy – „Co ty znaczysz? Kim ty jesteś? Człowieczkiem!”. Nikt jednak nie odważyłby się z Pana zrobić takiego człowieczka. Pan chce, żebyśmy jeden drugiego traktowali jak króla. Wtedy, gdy kochamy, jesteśmy solą ziemi. Nasze ciało jest jednak słabe, ono musi być posolone wartością słów życia, żeby się nie popsuło. Świat kusi nas techniką, wygodą, pragnieniem posiadania. Czy Szatan do Jeszui ha-Masziach nie mówił: mam wszystko w swoich rękach, wszystko jest mi poddane, zobacz, każdy władca, nawet Żydzi są mi poddani? To jest kłamstwem, oszustwem. My zaś wiemy, że tylko Jezusowi mamy wierzyć, tylko Jemu ufać, Jego kochać i dla Niego żyć. Ze względu na Jeszuę (Jezusa) współodczuwam z tym bratem, który cierpi – jeśli jego boli, to tak, jakby i mnie bolało, bo wszyscy jesteśmy Ciałem Pańskim. I jeśli ktoś cierpi, w Pańskim Ciele cierpi. I dlatego Jeszua (Jezus) wzywa: „Jeden drugiego brzemiona noście!”. Tego Pan pragnie od nas. On nas do tego nie zmusza, On się tylko tego spodziewa. Mówi: „Ty jesteś wiernym sługą, ja się nie obawiam o ciebie. Z pewnością weźmiesz brzemię drugiego i tym udowodnisz, że owoc życia jest zwycięski. Udowodnisz, że Chrystus Pan zmartwychwstał i żyje w tobie. Jesteś powołany, by innym nieść światło życia”. Kościół wciąż na nowo pobudza do tego, by żyć Bożym słowem, by po wyjściu z kościoła nieść do domu pokój i zgodę w rodzinie, by każdego dnia żyć Bożym objawieniem, że Jezus Chrystus zmartwychwstał, by zawsze rozkoszować się Chrystusem – w każdym miejscu: w domu, na ulicy, w pracy – wszędzie.
Moja wiara w Chrystusa przywiodła mnie do Was, do Polaków, by dać Wam świadectwo życia codziennego Żyda wierzącego w Mesjasza. Pan uczynił mnie pośrednikiem między narodem żydowskim a narodem polskim i każdym innym. To jest jakby proroczym zwiastunem pojednania i pokoju dla świata. Przyjdzie czas, że wszystko się rozjaśni. Wtedy wszystkie narody poznają Go i wypowiedzą jedno zdanie: „Pan i Król jest jeden, Jego imię jest jedno i On jest Królem całego świata”. W Nim znajdziemy odpowiedź na wszystkie pytania, na wszystkie troski.
Ja tu przyjechałem z łaski Pańskiej. Modlę się, aby wszyscy Polacy rozpoznali w Jeszui ha-Masziach (Jezusie Chrystusie) prawdziwego Mesjasza, który przebacza wszystkie grzechy i daje zwycięstwo w życiu osobistym, rodzinnym i społecznym. On niesie razem z nami krzyż cierpienia i pomaga przyjąć wszelkie braki i niepowodzenia. Przyjechałem Was prosić, byście się na nowo pojednali ze sobą nawzajem i z Bogiem, który zawsze daje szansę, który nie zamyka swego miłosierdzia dla tego, który upadł. A wroga, który Wam przeszkadza – złego ducha, który chce zamieszkać wśród tych, którzy są oddani i poświęceni Bogu – pięknie ze swojego życia wyproście. On musi Was opuścić, bo Pan jest z Wami!
Boże Wiekuisty, Boże Izraela, Boże Rzeczypospolitej Polskiej przychodzę w imieniu Jeszui ha-Masziach, Mesjasza Izraela i Mesjasza Polski, i innych narodów i dziękuję Ci, że poznałem mych braci. Proszę o błogosławieństwo dla wszystkich, w każdym miejscu, w każdym domu i w rodzinie. Niech Pan, Wiekuisty Pan, Bóg Izraela, błogosławi Was wielkim i obfitym błogosławieństwem swojej łaski. Niech wyleje swą łaskę na Polskę, na tych, którzy potrzebują wybawienia, uzdrowienia z chorób i ocalenia z niedoli i ze słabości. Panie, Ty słyszysz, Ty znasz mnie – i dlatego im błogosławię i dziękuję; z pewnością oni błogosławią też mój naród. Ja dziś oświadczyłem, że polski Naród jest moim narodem, a oni są moimi rodakami, bo się tu urodziłem. Ty mnie przywiodłeś tu, choć myślałem, że to jest niemożliwe. Ty, Panie Wiekuisty, czynisz cuda, Ty czynisz rzeczy wspaniałe, Ty nas kochasz. Niech będą błogosławieni kapłani i ci, którzy nimi będą. Ja wierzę, Panie, że dałeś dar Kościołowi katolickiemu. Oni trzymają się wiernie Twych zasad, uświadamiają całemu narodowi, że powinien by odpowiedzialnie przyjmować te łaski, które Ty poprzez nich dla wszystkich dajesz. Niech będzie ich naród błogosławiony! Proszę Cię, ratuj Naród polski. Proszę, pobłogosław wszystkich Polaków, żeby oni jeden drugiego podnosili, jeden drugiemu pomagali, kochali i wzmacniali się nawzajem w imieniu Jeszui ha-Masziach (Jezusa Chrystusa).
Módlmy się, by wszystkie narody poznały Mesjasza. Módlcie się za Żydów, by otworzyły się ich oczy i serca. Świadczcie o żydowskim Mesjaszu (Jezusie Chrystusie) swoim życiem i słowem. Błogosławcie naród Izraela, który przez niewiarę zamknął drogę Miłosierdziu Bożemu i nie może zaznać pokoju już od dwóch tysięcy lat. Odmawiając koronkę do Miłosierdzia Bożego, pamiętajcie o potomkach Abrahama, „żydach z urodzenia”, aby każdy z nich powiedział: „Jeszua, ani batuach becha!” („Jezu, ufam Tobie!”).
Icchak – Żyd z Polski
24 stycznia 2017r - MiłujcieSię