Prawosławni o Antychryście, znaku Bestii –
liczbie 666, czipizacji 4/4
Na portalu Moskwa III Rzym:
17 marca 2012 r.
БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ… Праведный отрок
Вячеслав.
Автор – Николай Неустроев
BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH… ŚWIĄTOBLIWY CHŁOPCZYK
WIACZESŁAW.
Autor – Nikołaj Nieustrojew
Według przepowiedni Proroka Joela:
17 W ostatnich dniach – mówi Bóg – wyleję Ducha
mojego na wszelkie ciało, i będą prorokowali synowie wasi i córki wasze,
młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starcy – sny.
18 Nawet na niewolników i niewolnice moje wyleję w owych
dniach Ducha mego, i będą prorokowali (Dzieje Apostolskie 2, 17-18)
BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH…
1.10-LETNI PROROK SŁAWIK KRASZENNIKOW, FAKTY Z JEGO
ŻYCIA I MISJI
Sławik Kraszennikow, zwany też Czebarkulskim (od miasta Czebarkul, w którym wzrastał, umarł i
jest pochowany), Uralskim lub Syberyjskim, w Polsce jest nieznany. Nie ma o nim
filmów, nie przetłumaczono książek z języka rosyjskiego. W Rosji wśród prostego ludu
prawosławnego obserwuje się kult tego świątobliwego, 10-letniego proroka. Jego
grób w małym mieście na Uralu, Czebarkulu, przykryty szklaną konstrukcją (której szkic narysował on sam w
swoim zeszycie na kilka lat przed śmiercią i której zdjęcie zamieszczono
poniżej – od tłum.), odwiedzają setki tysięcy wiernych, którzy modląc się
za jego pośrednictwem do Pana Boga, szukają tutaj ratunku i pomocy dla swoich
chorób i dolegliwości fizycznych i psychicznych. I bardzo często ich błagania
są wysłuchane, wyjeżdżają uzdrowieni na ciele i duszy, umocnieni w wierze. Sławik znany jest też w środowiskach
prawosławnych za granica, na przykład w Kosowie, gdzie na pamiątkę dnia jego
śmierci odprawiane są nabożeństwa, śpiewane akatysty ku jego czci.
Stanowisko Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Natomiast władze Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej
nie uznały 10-letniego proroka i na wszelkie sposoby walczą z „jego kultem”. Szef Komisji Synodalnej do Spraw
Kanonizacji Metropolita Krutitski i Kołomieński Juwenaliusz uznał za niezgodny
z duchem Cerkwi kult „świętego chłopca Sławika” (ros. – „святого отрока
Славика” – nazwa „otrok”
stosuje się, szczególnie w literaturze religijnej w odniesieniu do chłopców w
wieku od 7 do 12 lat – od.
tłum.), który rozprzestrzenił się w Czelabińsku, – informuje Interfax-Religia.
„Z doświadczenia Cerkwi wiemy, jak łatwo podobne
błędy kuszą ludzi prostych i naiwnych, i odcinając od Ciała Cerkwi, prowadzą
ich do śmierci”– powiedział Władyka. Przypomniał, że Metropolita
Czelabińsko – Złatousowski Hiob według wyników badań kwestii czczenia Sławika
oświadczył, że jest ono obce „duchowi i nauczaniu Cerkwi Chrystusowej.” „Powodem tego jest ogromna żądza
popularności, duma i duchowa ślepota tych błądzących zacofanych umysłowo w
swoich przesądach „fanatyków świętego chłopca” - powiedział Metropolita
Juwenaliusz.
Autor artykułu o Sławiku – Nikołaj Nieustrojew (Kiemierowo, 2010 rok) tak pisze o nieprzychylnym stanowisku Cerkwi: „W
sprawie fenomenu chłopczyka Sławika rozmawiałem z pewnym moim znajomym
archimandrytą, opinii którego wierzę. Jak wielu innych, on również początkowo z
wątpliwościami traktował te wszystkie cuda, ale po przeprowadzonym badaniu,
łącznie ze spotkaniami z matką i ludźmi, którzy uzyskali od Sławika pomoc, jego
wątpliwości się rozwiały. A kłamstwa, które leja na tego świątobliwego
chłopczyka z diecezji – to tylko elementarna zazdrość, że tak wielu
przyjeżdżających tutaj ludzi do nich z pieniędzmi nie przychodzi”.
Oprócz książki
„BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”…(ros. – „БОГ ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ
СВОИМ”…) , będącej tematem opracowania pt. są jeszcze inne publikacje i filmy
video. Wszystko zaczęło się od książki „Ach, mamo, mamuśku… (ros. -«Ах, мама,
маменька…») Giennadija Pawłowicza Bystrowa (wydana w latach 2001-2002),
napisana ze słów matki Sławika. Sama Walentina Kraszennikowa napisała dwie
książki: „Cuda i
przepowiednie chłopczyka Sławika” (ros.
– «Чудеса и предсказания отрока Славика») i „Posłany
przez Boga” (ros. –
«Посланный Богом». Lidia Jemieljanowa napisała dwie inne: „Chłopczyk Wiaczesław
(ros. – «Отрок Вячеслав») oraz „BÓG MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”… (ros. – „БОГ
ГОВОРИТ ИЗБРАННИКАМ СВОИМ”…). W
książkach tych podaje się liczne świadectwa o niezwykłych darach i zdolnościach
chłopczyka, o jego objawieniach po śmierci i o cudach, które uczynił. W latach
2010 – 2011 zostały wydane na DVD 4-odcinkowe 2 filmy dokumentalne „Rosyjski
Anioł. Chłopczyk Wiaczesław (ros. – «Русский ангел. Отрок Вячеслав» – reżyser
Siergiej Bogdanow).
Podczas opracowania korzystano głównie z książek „Bóg
mówi do wybrańców swoich” i „Cuda i przepowiednie chłopczyka Sławikia”.
Filmy do pobrania bezpośrednio z chomika tymmar7 lub poprzez klienta torrent:
http://chomikuj.pl/tymmar7/PROROCTWA+10-LETNIEGO+S*c5*81AWIKA+CZEBARKULSKIEGO+(WIACZES*c5*81AWA+KRASZENNIKOWA)
Film pierwszy
Format DVD, 4 części, 15.65 GB, czas 8 h 18 min.
ROSYJSKI ANIOŁ. Chłopczyk Wiaczesław (Siergiej
Bogdanow), [2010 r., dokumentalny, DVD5]
РУССКИЙ АНГЕЛ. Отрок Вячеслав (Сергей Богданов) [2010
г., документальный, DVD5]
РУССКИЙ АНГЕЛ. Отрок Вячеслав (фильм
первый):
http://tymmar7.wrzuta.pl/film/7OYwSS1vCYp/russkyj_anhel_dvd-1
http://tymmar7.wrzuta.pl/film/2qjqITLrxKN/russkyj_anhel_dvd-2
http://tymmar7.wrzuta.pl/film/3uE51efVRp7/russkyj_anhel_dvd-3
http://tymmar7.wrzuta.pl/film/0Ao4tZvP1W9/russkyj_anhel_dvd-4
Film drugi
Format DVD, 4 części, 15.67 GB, czas 10 h 32 min.
ROSYJSKI ANIOŁ. Chłopczyk Wiaczesław (FILM DRUGI)
(Siergiej Bogdanow), [2011 r. dokumentalny, DVD5]
РУССКИЙ АНГЕЛ. Отрок Вячеслав (фильм второй) (Сергей
Богданов) [2011г., документальный, DVD5]
РУССКИЙ АНГЕЛ. Отрок Вячеслав (фильм
второй):
Ponadto polecam ciekawe wybrane
tematy z proroctw Sławika – na filmach youtube:
* PROROCTWA
chłopczyka WIACZESŁAWA – CZASY OSTATECZNE
ПРОРОЧЕСТВА отрока ВЯЧЕСЛАВА – ПОСЛЕДНИЕ ВРЕМЕНА
* PROROCTWA
chłopczyka WIACZESŁAWA – KOSMICI – TO BIESY
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – ИНОПЛАНЕТЯНЕ – ЭТО
БЕСЫ!
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – ROZPAD ROSJI
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – РАЗВАЛ РОССИИ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – KATASTROFY
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – КАТАСТРОФЫ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – BĘDĄ MNIE ZNIEWAŻAĆ
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – меня БУДУТ ПОНОСИТЬ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – PIECZĘĆ ANTYCHRYSTA
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – печать АНТИХРИСТА
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – CHINY NAPADNĄ NA ROSJĘ
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – КИТАЙ нападет на
РОССИЮ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – ODSTĘPSTWO OD BOGA
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – ОТСУПНИЧЕСТВО от БОГА
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – STRASZNE KATAKLIZMY
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – СТРАШНЫЕ КАТАКЛИЗМЫ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – w ROSJI BĘDZIE CAR
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – в РООССИ БУДЕТ ЦАРЬ!
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – ANTYCHRYST
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – АНТИХРИСТ
* PROROCTWA chłopczyka WIACZESŁAWA – CZIPIZACJA
ПРОРОЧЕСТВО отрока ВЯЧЕСЛАВА – ЧИПИРОВАНИЕ
O książce: „BÓG
MÓWI DO WYBRAŃCÓW SWOICH”…
Taki jest tytuł 400-stronicowej książki, napisanej
przez Matuszkę Lidię Jemielianową (żonę prawosławnego kapłana Giennadija
Jemielianowa ze świątyni pw. św. Hioba Cierpiętnika (ros. – св. Иова Многострадального
– od tłum.) na Cmentarzu
Wołkowskim w Sankt – Petersburgu i wydanej w 2006 roku z błogosławieństwem
Arcybiskupa Ufy i Stierlitamaka Metropolity Nikona. Na napisanie tej książki
autorka otrzymała też błogosławieństwo od swego ojca duchownego – przeora
klasztoru Aleksija Pieńzieńskiego (Szumilina), który po jej opowiadaniu i
zapytaniu: „Czy jest od Boga ten chłopczyk, Ojczulku”?, odpowiedział od razu
twierdząco i nawet w sposób uroczysty: „Chłopczyk
jest od Boga!” (ros. –
„Отрок от Бога!” – od tłum.). Wydanie
książki błogosławił również cieszący największym autorytetem, szanowany i
czczony w całej Rosji Starzec, Archimandryta Kiryłł (Pawłow), który powiedział: „Błogosławię, drukujcie książkę
jak najszybciej… Bardzo polecam jej nabycie wszystkim, kto troszczy się o
zbawienie duszy. Ponieważ jest ona pożyteczna, bogata w treści, ważna, aktualna
i ciekawa”.
Imię SŁAWIK – jest zdrobnieniem od imienia WIACZESŁAW, końcówka
Sław=Sławik. Matka używała jeszcze zdrobnień: Sława, Sławoczka. Urodził się 22
marca 1982 roku, zmarł w dniu swego Anioła – 17 marca 1993 roku, na 5 dni przed
osiągnięciem 11-go roku życia. W wieku 5 i pół roku (w 1987 r.) zaczął
prorokować, diagnozować i leczyć ludzi z różnych chorób, w tym psychicznych,
udzielając też rad w sprawach rodzinnych i życiowych. Jego misja prorokowania i
leczenia trwała również dokładnie 5 i pół roku, do samej śmierci. Uzdrowił
tysiące ludzi. Uzdrawianie chorych i potrzebujących obecnie trwa nadal, przy
jego grobie. Tysiące ludzi, przybywających z terenu Rosji i zagranicy, przez
modlitwy uzyskuje pomoc, uzdrowienie, umocnienie w wierze, nawraca się…
Przed podaniem proroctw 10-letniego Sławika,
szczególnie dotyczących czasów i pieczęci Antychrysta, chipów i czipizacji, a
będących tematem przedstawianego cyklu, proponuję zapoznanie się wpierw z
szeregiem faktów z jego życia, które pomogą nam wyrobić pogląd na temat jego
misji i proroctw.
Narodziny
Niezwykłe wydarzenia, związane z małym prorokiem,
zaczęły się przed jego narodzinami lub tuż po narodzeniu. Oto trzy wydarzenia,
opowiedziane przez Matkę, Walentynę Kraszennikową, zamieszczone w pierwszej
książce, napisanej przez nią pt. „Cuda
i przepowiednie chłopczyka Sławika”(ros. – «Чудеса и предсказания
отрока Славика»). Książkę tę wydano z błogosławieństwem przewielebnego Diomida
(pol. – Diomedesa – od tł.), biskupa Anadyrskiego i Czukockiego.
* Niezwykłości zaczęły się na miesiąc przed jego
narodzeniem. Pewnego razu obudziliśmy się rano z mężem od jakiejś dziwnej,
głośnej muzyki, płynącej jakby z sufitu. Była bardzo melodyjna, delikatna,
nieziemska. Powstał w nas strach: co to? Przecież tak nie może być! Ledwo
doczekałam rana i pobiegłam do sąsiadki – stuletniej prawosławnej babci,
mieszkającej w naszym wejściu. Wyjaśniła: „Dobry człowiek powinien się
narodzić!”. Uspokoiłam się.
* Następne zdziwienie było w klinice położniczej.
Wszystkim mamom przyniesiono dzieci do karmienia, a mi – nie przyniesiono.
Bardzo się wystraszyłam, ponieważ trzy lata temu w tej samej klinice zmarło
nasze dziecko. Naraz otwierają się drzwi (obie połowy) i do sali wchodzi z moim
Sławikiem na rękach ni to lekarz, ni to siostra w śnieżnobiałym stroju, jakby
ze sali operacyjnej, w wieku około 16-17 lat. Twarz miała zasłoniętą opaską z
gazy, widoczne były tylko oczy – piękne, nie dające się opisać!. Podając mi
syna, powiedziała: „Dziecko urodziło się całe w pieprzykach (ros. – „в
родинках” – od tłum.) i wyszła. Głos był delikatny, dziewczęcy, ale pełen siły
i władzy. Kiedy dzieci zabrano ze sali, zapytałam kobiety: „Czy widziałyście,
kto przyniósł mi dziecko?” Ale okazało się, że żadnej siostry nikt nie widział,
zapamiętano tylko dziecko na moich rękach. Siostry takiej nikt na porodówce nie
znał. Możliwe, że zapomniałabym o tym wypadku, ale za każdym razem, jak kąpałam
syna, od razu przypominałam ją: dlaczego mówiła ona o pieprzykach? Przecież ich
wcale nie ma! Pomyślałam, że jest młoda i nie wszystko rozumie. Ale po trzech
latach na całym ciele Sławika pojawiły się pieprzyki.
* Kiedy Sławik skończył trzy miesiące, poszliśmy z
wizytą do neuropatologa. Kobieta – lekarz, która znalazła się w gabinecie
zamiast naszego stałego neuropatologa, który na chwilę gdzieś wyszedł,
obejrzała Sławika i powiedziała: „Dziecko urodziło się z delikatnym systemem
nerwowym i psychicznym, nie wolno go szczepić”. I zrobiła w karcie taki wpis.
Później, chcąc uzyskać od niej poradę, nie mogłam nigdzie jej znaleźć. Takiego
„neuropatologa” nikt w szpitalu nie znał! Znikła bez śladu, jak „siostra na
porodówce”. Dopóki Sławik rósł, wszyscy lekarze nie rozumieli wpisu w jego
karcie, ale szczepień jednak mu nie robiono. Jedynie szczepienie od ospy
zrobiono mu jeszcze na porodówce.
Początek życia (tutaj i dalej – z relacji Matki Sławika)
Kiedy przybyliśmy z porodówki do domu, przyszła
sąsiadka. Oglądając niemowlę, powiedziała, że ma takie odczucie, jakby widział
ją na wskroś i że trochę boi się jego przenikliwego wzroku. Później sama też
miałam takie odczucie. … Minął pewien czas, nim zrozumiałam, że Sławik łatwo
czyta moje myśli. Gdy miałam jakiś kłopot, on jakby od niechcenia dawał mi
odpowiedź. Myślałam długo, że to przypadek. Gdy miał nieco ponad 5 lat,
przenieśliśmy się z mężem (wojskowym, oficerem) do jego nowego miejsca służby –
na Ural. Nie było gdzie mieszkać i ja z dziećmi pojechałam do mojej matki w
województwie Kiemierowskim, a mąż został w namiocie, w lesie, przy rekrutacji
poborowych, ponieważ w hotelu nie było miejsc. Bardzo się denerwowałam z tego
powodu. Sławik, widząc mój stan, podszedł i po raz pierwszy otwarcie
powiedział, że niedługo nam dadzą 3- pokojowe mieszkanie. Że zostało mu to
„powiedziane”. Byłam zaszokowana nie tym, że w końcu dadzą nam mieszkanie, a
tym, że to ktoś mu powiedział. „Sławoczka,
dawno z tobą rozmawiają? –
pytam. – „Zawsze, jak tylko
pamiętam. I głos jest jeden i ten sam. Kobiecy, żywy. A wasze głosy obok niego
są jakby martwe. I znam przeszłość, teraźniejszość i przyszłość”…
Szkoła, świadectwa Matki o jego darach, przypadki
pomocy potrzebującym
Matka Walentina Kraszennikowa i Sławik
W wieku 7 lat Sławik poszedł do szkoły. I od razu
zaczął opowiadać wszystkim dzieciom o Bogu. Jego pierwsza nauczycielka
mieszkała w naszym wejściu. Pewnego razu, na lekcji, cichutko powiedział jej,
że widzi w jej brzuchu maleńką dziewczynkę. Nie uwierzyła, ale lekarze
potwierdzili ciążę. W szkole poszły o nim wieści. Ciekawscy zaczęli go
wypytywać o wszystko, po kolei, a on im odpowiadał. Potem rozmowy o nim poszły
po całym naszym woskowym miasteczku i byłam zmuszona zwrócić się do cerkwi w
mieście Miass do kapłana Ojca Władimira Ziemlanowa. Porozmawiał on o czymś ze
Sławikiem przy ikonie Matki Bożej. Mi nie pozwolono słuchać, o czym mówili. I
Ojciec Władimir, jak ta stuletnia staruszka powiedział, że mój syn – to dobry
człowiek. W tym czasie męża przenieśli na nowe miejsce służby – do Szadryńska,
a starszego syna wzięli do wojska. Ale Sławik powiedział, że do Szadryńska nie
pojedziemy, a ojciec wróci z powrotem do Czebarkula. Tak tez się wkrótce stało.
Kiedy zostałam sama z synem, powiedział mi, że widzi
wszystkie narządy wewnętrzne ludzi, widzi ich wszystkie choroby od samego
początku i że wielu dzieciom w szkole już pomógł. Wie, o czym myślą wszyscy
ludzie, zna myśli naszego prezydenta i prezydenta amerykańskiego, wie, gdzie
stoją rakiety jądrowe i w ogóle, tajemnic na ziemi dla niego nie ma.
Gdy Sławik chodził do szkoły, to zdecydowanie odmówił
strzyżenia włosów, powiedział: „Niech
będą takie jak u Jezusa Chrystusa”. Z tego powodu wyśmiewali się z
niego złe dzieci, nauczyciele wywierali na mnie naciski, ale odpowiedziałam, że
nie mam wpływu na jego decyzję. Prymusem Sławik nie był, ale uczył się dobrze.
Wszystko, o czym nauczyciele mówili, on nazywał nieprawdą, ponieważ znał
Rzeczywistą Prawdę od Boga, a kiedy odrobił lekcje i dostawał „piątkę”, to
mówił: „Dla ciebie, mamusiu,
ją przyniosłem, aby było ci przyjemnie”.
Notatki, które zaczął robić, gdy żył, w czasie
pogrzebu znikły, w wraz z nimi nie wiadomo dlaczego mój szal i świeca ślubna.
Nie wyglądało to na zwykłą kradzież, ponieważ w domu było co ukraść.
Gdy były zaginięcia broni, dokumentów, rzeczy, ludzi,
zwierząt lub czegoś innego, to proszono Sławika o pomoc i on pomagał. Pewnego
razu był następujący przypadek. Przyszli do niego mąż i żona. Powiedzieli, że
skradziono im samochód. Proszą o pomoc. Nie wiadomo dlaczego, Sławik zaczął
rozmawiać z kobietą. Mężczyzna stał na boku. Sławik powiedział, że samochód
stoi prawie tuż obok: za przejazdem jest dom, tam jest stodoła i w tej stodole
stoi wasz samochód. Na pytanie: „Kto
go tam postawił? – Sławik
odpowiedział: „Pani mąż
postawił”. Kiedy ta kobieta
przyszła podziękować Sławikowi, to zapytałam ją: „Dlaczego Pani mąż tak postąpił?” Okazało się, że oni rozwodzą się i w
ten sposób mąż postanowił zostawić samochód sobie.
Temu dziwnemu chłopczykowi była odkryta nie tylko
data jego śmierci, ale i wiele innych spraw, jeśli nie wszystko w tym grzesznym
świecie, począwszy od zjawisk ogólnoświatowych: przyszłych katastrof oraz
innych najważniejszych wydarzeń, losy miast, kontynentów, krajów, narodów, itp.
aż do czysto osobistych problemów każdego człowieka, który zwrócił się o pomoc
do niego. Otwierane było o nim wszystko: jego przeszłość, teraźniejszość, a
nawet przyszłość, łącznie z jawnymi i ukrytymi chorobami, przyszłymi tragediami
i chorobami, oraz jak ich można uniknąć lub wyleczyć. Niekiedy, chociaż bardzo
rzadko, nagle stawał się on poważny, jak dorosły, mówiąc: „Tego mi nie wolno
powiedzieć” . Za życia miał dwukrotne spotkanie
z Archimandrytą Naumem, znanym Starcem, z Ławry św. Siergija i Trójcy Świętej.
Matka Sławika, Walentyna Afanasjewna początkowo
bardzo się bała i przeżywała: czy ten dar syna być może jest od diabła i czy nie
jest on bioenergoterapeutą? Żeby to sprawdzić, przeszła kilka specjalistycznych
komisji, konsultacji, spotkań, w tym z lekarzami i kapłanami, po czym uspokoiła
się, ponieważ wszyscy oni odrzucili to, chociaż jego zdolności nikt nie
potrafił wyjaśnić…
Sławik mógł komunikować się z roślinami, zwierzętami
i ptakami; znał ich język, znał też język, muzykę i tańce Górnego Niebiańskiego
Świata. Czasem próbując coś z tego odtworzyć, ze smutkiem mówił, że w ziemskim
ciele powtórzenie tego jest niemożliwe. Kiedyś rozmawiał w nieznanym języku z
kimś niewidzialnym i gdy Matka zapytała go, w jakim języku rozmawia –
odpowiedział jej, że w języku, którym posługiwał się Pan Jezus.
Z opowiadania Matki Sławika: „Sławik kochał wszystko i wszystkich. Przyjmował i
okazywał pomoc i muzułmanom i katolikom, w ogóle wszystkim, kto przychodził.
Zwierzętom i ptakom też pomagał. Bez przyczyny nie zerwał ani kwiatka, ani
listka. Starał się nie chodzić po trawie, aby jej nie gnieść. Pewnego razu moja
znajoma przyniosła piękną gladiolę. Sławik podbiegł, popatrzył i szybko odbiegł
od kwiatka. Potem zapytałam go, dlaczego tak postąpił? Odpowiedział, że kwiatek
mu się poskarżył, że jeszcze by pożył, gdyby go nie ścięto.
Albo taki zabawny przypadek. Była piękna pogoda i
wyszliśmy ze Sławikiem na spacer. Na ulicy było wielu ludzi. W piekarni
kupiliśmy bułeczek, a gdy wyszliśmy, to nagle nie wiadomo skąd przyleciały
gołębie, usiadły i otoczyły go zwartym kołem tak, że nie mógł zrobić kroku.
Ludzie zatrzymywali się ze zdziwienia i uśmiechali, patrząc na to „honorowe
koło”. Sławik stał zakłopotany. Więc wtedy ja poprosiłam gołębie, aby zostawiły
go w spokoju. Rozstąpiły się, ale jeszcze jakiś czas mu towarzyszyły, tuptając
za nim. Chociaż bułeczki były u mnie, gołębie nie zwracały na nie uwagi.
Podczas życia Sławika drobne ptaszki nieustannie
zaglądały do niego przez okno. A kiedy kilka dni leżał w szpitalu w Czebarkulu,
to przy jego oknach była prawdziwa bitwa między wronami i drobnymi ptaszkami.
Ludzie ze zdziwienia wychylali się z okien swoich sal, ponieważ był wielki
hałas. A kiedy przywieziono go po raz pierwszy do szpitala, to w ślad za nim do
bloku szpitalnego wleciała jedna z sikorek. Przyleciała na piętro i nie
wiedziała, jak się wydostać. W tym czasie Sławik wszedł do gabinetu lekarza. Póki
tam był, sanitariusze starali się otworzyć okno, aby ją wypuścić, ale ona tak
mocno uderzyła się w szybę, że upadła na parapet. Wszyscy z żalem pomyśleli, że
umarła. Ale wszedł Sławik, podszedł do parapetu okna, wziął ją w ręce, trochę
potrzymał i wypuścił na wolność. Mego męża to tak uderzyło, że wypadku tego nie
może w żaden sposób zapomnieć i zawsze, gdy o tym wspomina, to bardzo się
rozczula.
Za życia Sławika obok naszego domu rosła dwupienna
brzoza i zawsze śpiewał na niej słowik. Gdy Sławik odszedł do Pana, jedna
połowa brzozy uschła (do tej pory stoi w takiej postaci), a słowik od razu
odleciał i więcej już ani razu nie przyleciał.
Swoim otwartym duchowym wzrokiem wyraźnie widział
demony, ich świat, mógł duszą spuścić się do piekła, aby dowiedzieć się o losie
każdego człowieka. Sławoczka mówił, że jeśliby dowolny człowiek zobaczył demony
w ich naturalnej postaci, to jego serce nie wytrzymałoby i pękło z przerażenia,
na tyle oni są straszni. Dlatego Bóg zamknął ludziom cielesny wzrok na świat
duchów. Mówił również o nich, że są nieznośnie smrodliwi, rzucają straszne
przekleństwa i obrzydliwe wyrazy, w tym i na niego, wiedząc, że on ich widzi i
słyszy. Jakie tylko wyznania i sekty nie spróbowały przeciągnąć go do siebie,
widząc, jak ludzie, po jego powrocie ze szkoły, aż do nocy nieustannie walą do
niego po pomoc. I to we wszystkich sprawach, począwszy od chorób
nieuleczalnych, poważnych problemów rodzinnych, odnalezienia osób zaginionych,
skradzionych samochodów, aż do małych rzeczy. A on bez narzekania wszystkim
pomagał. Nie potrzebne mu były żadne zdjęcia osób, w sprawie których prosili
odwiedzający, ani nic innego. Wszystko było mu otwierane natychmiast, i on,
oczywiście, mówił to im od razu. Przed spotkaniem z nim, wiele osób uważało to
za brednie lub bajki. Ale tylko do pierwszego z nim spotkania. Miał niezwykle
przenikliwe spojrzenie, ludzie czuli się, jakby ich prześwietlał rentgenem. W
chwilę później mówił o wszystkich dolegliwościach ciała i duszy osoby,
potrzebującej pomocy. Wielu ludzi po spotkaniu z nim ochrzciło się, przyszło do
Wiary, do Boga.
Kiedy zaczął służyć, „powiedziano” mu z Góry (z
Nieba), aby w jego dłoni nie było ani jednego rubla, zabronione mu było branie
czegokolwiek za swoje „usługi”, a tym bardziej pieniądze. On bał się bardzo
tego. Jednak kiedyś ktoś niepostrzeżenie włożył pieniądze do jego kurtki.
Sławik od tego się rozchorował i nie spoczął, dopóki nie zwrócił pieniądze
właścicielowi. Za swoje usługi Sławik również nie brał żadnych prezentów. Gdy
ktoś potajemnie i niepostrzeżenie kładł mu pieniądze do kieszeni, to on
natychmiast to czuł i zwracał, ponieważ zaczynał chorować, odczuwać ból,
szczególnie głowy. (Ten
zakaz również działał i na jego Matkę). Jakże
wiele pożytecznych przepisów dotyczących leczenia różnych chorób, w tym
nowotworowych, a także proroctw o globalnych katastrofach, losach krajów,
miast, narodów i sławnych osób zostawił on ludziom. Wiele z nich zostało
przedstawionych w tej książce. Niektóre z nich zostały już spełnione, ale
główne, najbardziej straszne i tragiczne wydarzenia, czekają nas wszystkich w
przyszłości.
Sławoczka leczył zwracających się do niego o pomoc,
modląc się do Boga, prosząc za nich, zalecając wszystkim jak najczęstsze
przyjmowanie Komunii św. i Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; ros. –
„cоборования” – od tłum.). Najczęściej lekarstwami u niego były woda święcona,
święcony olej i różne zioła. Wiele receptur jest unikatowych i są podane w
książce o nim. Komunię św. brał co tydzień.
Dzięki synowi również i jego Mama, która na początku
czytała mu regułę modlitewną przed Komunią św., ponieważ on jeszcze po
dziecięcemu czytał powoli, zaczęła także z nim często korzystać ze Świętych
Darów (Najświętszego Sakramentu).
Nawet po śmierci trwa pomoc chłopczyka Sławika
ludziom, którzy szczerze zwracają się do niego, a szczególnie po wizycie na
jego grobie i zabraniu z niego kamyczków i ziemi. Rzadko nie ma tam ludzi.
Najczęściej przyjeżdżają oni wpierw do jego Mamy, Walentiny Afanasjewnej, a
następnie już z nią razem jadą na cmentarz, gdzie modlą się, czytają ułożony
dla niego akatyst i proszą o pomoc, a przyjezdni kapłani odprawiają nabożeństwa
i msze żałobne. W chwili obecnej pisana jest nawet książka z licznymi
świadectwami pomocy ludziom po jego śmierci. To, co zrobił za swoje tak krótkie
ziemskie życie ten dziwny chłopczyk, wymyka się z pod praw prostej logiki. Jego
wkład w dzieło zbawienia ludzi i ciała, a zwłaszcza ich dusz, jest ogromny.
Wielu z tych, którzy prosili go o pomoc, on nawet objawiał się we śnie, a
niektórym i w rzeczywistości, na jawie.
Na potwierdzenie tego niech służy świadectwo
zakonnika N. z klasztoru o bardzo surowej regule: „Pewnego dnia w grudniu 2002 roku,
modliłem się do Przenajświętszej Bogurodzicy i prosiłem: Matko Boża, pomóż mi,
ze wszystkich stron idą ludzie, są smutni, pytają, jak żyć, czy opuszczać
miasta? Czy robić zapasy żywności? Kto ze sprawą duchową, kto z życiową… Jak
mam uratować moje dzieci duchowe? Pomóż, Miłosierna Pani. Jestem już stary, a
oto i ślepnę, oczy bardzo bolą. Pomóż mi, wielkiemu grzesznikowi, ulecz,
naucz…”.
Długo modlił się zakonnik, gdy nagle jego celę
oświetliło niezwykłe światło. I widzi starzec – stoi Matka Boża, a przed Nią
chłopczyk. Upadł starzec na kolana i słyszy głos: „Oto zostawiam wam chłopczyka
(ros. otroka) na zbawienie i miłosierdzie. Wielu krajom i językom od Rosji
będzie ratunek przez to dziecko, – Wiaczesława … „. Starzec podniósł głowę i
widzi: Matka Boża powoli odchodzi w głąb celi do wyjścia. A chłopczyk stoi
wyprostowany, piękny, blond włosy do ramion, falujące, oczy dziwne, jasno –
niebieskie, promienne i dobre. Ubrany był chłopczyk w spodnie i długą, czy to
koszulkę czy jasny sweterek i dwoma rączkami do piersi przyciska niewielki
krzyż.
„Kim jesteś?” – pyta zdumiony zakonnik, a on
odpowiada: „Trzeba pojechać
do Diwiejewa, tam nabędziecie o mnie książkę, na wiele pytań waszych tam
uzyskacie odpowiedzi, i do mojej mamusi też powinniście pojechać, i oczy się
wyleczą”. I również
odchodzi do tyłu…
15 stycznia 2003 roku z kilkoma dziećmi duchowymi
zakonnik pojechał do Diwiejewa, gdzie spędzili cały dzień: byli na liturgii i
nabożeństwie, mszy pogrzebowej, „chodzili” wzdłuż rowka, a w księgarniach
potrzebnej książki nie znaleźli, nawet nie wiedzieli, jaka to książka o chłopcu
Wiaczesławie. Już było pod wieczór, trzeba odjeżdżać, gdy nagle podjechał
autobus, z którego wysiadają pielgrzymi, a jedna dziewczyna podbiega do starca
i mówi: „Ojcze, ja dla Was
i siebie kupiłam książki o chłopczyku Wiaczesławie, proszę przyjąć ją w
prezencie i pobłogosławić mnie”.
Jakież było zdumienie słuchających, że w ten cudowny
sposób książka sama przyszła do niego. Na wiele pytań otrzymał on w niej
potrzebne odpowiedzi, dziwiąc się Miłosierdziu Bożemu i jak Matka Boża słyszy
nas, grzesznych, i rozumie. Był on również u mamy Sławika, opowiedział jej o
widzeniu Matki Bożej i Sławika oraz o Jej słowach, które powiedziała o nim.
Pojechali do niego na grób, nabrali kamyczków marmurowych. I jak było
powiedziane, po opuszczeniu ich do wody święconej, kilka razy starzec umył się:
i ból w oczach minął, zaczął lepiej widzieć. Niezwykłe są Dzieła Twoje, Panie…
Mały prorok a Święty Serafim Sarowski, Car Mikołaj II
i Objawienia Fatimskie
W 1929 roku przed zamknięciem klasztoru w Diwiejewie,
pewna mniszka znalazła zeszyt z zapisem rozmów św. Serafima Sarowskiego ze
swoim przyjacielem Motowiłowem, w której ten ostatni pisze, że Święty wiele mu
opowiadał o przyszłej Rosji i chciał to wszystko spisać, ale został
powstrzymany słowami: „Nie
zapisuj, a przekazuj ustnie”. W
ten sposób na długo przed narodzeniem się proroka Wiaczesława, z ust do ust
przekazywane było proroctwo o cudownym chłopczyku, który będzie dany Rosji i
wielu krajom na ratunek.
Okazuje się, że o tym cudownym chłopczyku proroczo
mówili zarówno Święty Serafim Sarowski jak i Święty Car – Odkupiciel Nikołaj
II, potwierdzający słowa Świętego z Sarowa.
W książce, napisanej na podstawie wspomnień
nauczyciela carskich Dzieci G.S. Gibbsa (+1963г), który później przyjął
prawosławie z imieniem Nikołaj i został mnichem, a zakończył życie jako
archimandryta, mówi się o tym niezwykłym małym proroku. Gibbs przytacza słowa
Imperatora Nikołaja II, powiedziane w Tobolsku (gdzie na zesłaniu przebywał Car
wraz z rodziną – od tłum.):
„Istnieje przekaz, że gdy car Aleksander I
Błogosławiony odwiedził Starca (tj. św. Serafima z Sarowa – od
tłum.), ten powiedział mu: „Twój ród będzie trwał
trzysta lat i trzy lata. Zaczął się on w domu Ipatjewa i zakończy w domu
Ipatjewa. Rozpoczął się on od Michaiła i zakończy na Michaile”. Gibbs pisze, że Car mówił jeszcze
wiele innych rzeczy. Na przykład, że „Na
relikwiach św. Serafima zostanie zbudowana kuźnia diabła”(Sarowskie Centrum
Jądrowe), że „Rosja będzie zatopiona krwią za
swoje grzechy. Ale Bóg jest miłościwy. On pomoże Rosji powstać z ruin i
popiołu, o czym uprzedzi wszystkich Rosjan cudownym znakiem w święty dzień
Przemienienia Pańskiego. Starzec mówił także o cudownym chłopczyku (ros. – о чудесном отроке – od tłum.), który się objawi, aby zbawić Ruś od
zła czarnego pogaństwa (ros.
– от скверны черного язычеств – od tłum.). Widzicie,
jak wszystko się zgadza ze słowami Matki Bożej, przekazane nam przez
portugalską dziewczynkę z Fatimy”.
W książce Gibbsa również wspomina się, że „gdzieś w
połowie października 1917 roku do Tobolska doszły gazety z opisem tak zwanego
Cudu Fatimskiego. Na zesłaniu Władca otrzymywał wiele gazet, w tym
zagranicznych, ale wszystkie one przychodziły z co najmniej miesięcznym
opóźnieniem. W połowie października przyszły gazety, które wyszły w czerwcu i
lipcu 1917 roku. Jego Wysokość dał mi przejrzeć kilka gazet, w których pod
różnymi nagłówkami podany był opis Cudu Fatimskiego.
A po objawieniu Najświętszej Dziewicy w dniu 13 lipca
1917 roku Łucja powiedziała, że Matka Boża o Rosji przepowiedziała tak: „Pan stanowczo postanowił ukarać
Rosję i nieobliczalne będą jej nieszczęścia i straszne cierpienia narodu. Ale
Miłosierdzie Boże jest nieskończone i na wszystkie cierpienia został wyznaczony
czas. Rosja dowie się o tym, że kara się skończyła, kiedy Ja przyślę chłopczyka (ros.-отрока – od tłum.), żeby ten objawił o tym,
pojawiając się w środku Rosji. Jego nie trzeba będzie szukać. On sam znajdzie
wszystkich i powie o sobie…”.
Na miejscu waszej Wysokości,- ostrożnie zauważyłem, – nie nadawałbym szczególnego
znaczenia informacjom prasowym. „O, nie, -
przerwał mi Car. – Żaden
portugalski gazeciarz nie domyśliłby się, aby włożyć w usta tej dziewczynki
proroctwa o Rosji. Po co im Rosja? W Portugalii nie tylko ta niepiśmienna
dziewczynka, ale i większość właścicieli gazet wie o Rosji tyle, ile my o nich,
a nawet mniej. Któż mógł włożyć w usta tej dziewczynki, na pewno przyszłej
Świętej, słowa właśnie o Rosji? No, niech Pan sobie wyobrazi, Panie Gibbs, że u
nas, powiedzmy, Serafim Sarowski zaczął prorokować o Portugalii, Francji lub o
Pańskim kraju? Kto by go usłyszał?”
Opisany wyżej wątek z książki Gibbsa zamieszczony
jest na kilku innych stronach Internetu rosyjskiego, m.in. na blogu Arimoja
(Аримойя –http://arimoya.ru/Articles/fatima.html)
i szerzej na blogu Borysa Romanowa: http://www.proza.ru/2008/08/23/27
Poniżej – tekst z blogu Borysa Romanowa (niektóre
wątki się powtarzają):
CAR NIKOŁAJ II i OBJAWIENIA FATIMSKIE
Czy wiedziano o Cudzie Fatimskim w Rosji w 1917? Czy
wiedział o nim, przebywający wtedy latem pod strażą Rządu Tymczasowego w
Tobolsku Car Nikołaj II?
W 1975 roku, w Nowym Jorku w języku angielskim
opublikowano pamiętniki byłego nauczyciela carskich dzieci Charlesa Sydneya
Gibbsa pot tytułem „Dom Specjalnego Przeznaczenia”, przygotowane do druku przez
wnuka jego siostrzeńca. Gibbs był wraz z rodziną carską do czasu jej wysłania z
Tobolska do Jekatierynoburga. Następnie uciekł do białych, pracował w
Jekatierynoburgu z Komisją Śledczą Nikołaja Sokołowa; po czym wrócił do
ojczyzny, do Anglii. Tam przeszedł z anglikanizmu na prawosławie, został
mnichem, przyjmując imię ojca Nikołaja i do ostatnich dni przewodził
prawosławnej wspólnocie w Oksfordzie. Zmarł w 1963 roku w wieku osiemdziesięciu
siedmiu lat. Podczas swojego życia nie lubił mówić o tym, czego doświadczył w
Rosji, ale po śmierci w jego domu znaleziono bogate archiwum. Amerykański
dziennikarz John Trevin przy pomocy krewnych zmarłego ojca Nikołaja opublikował
tę książkę. Ze wspomnień Gibbsa wynika, że Nikołaj II otrzymywał w Tobolsku
sporo gazet, w tym zagranicznych, ale przychodziły one z miesięcznym
opóźnieniem. Poniżej przytaczam fragmenty z książki (według publikacji I.
Bunicza z jego książki „Dynastyczne fatum”):
„W połowie października dotarły niektóre gazety,
wydane jeszcze w czerwcu i lipcu (1917 roku). Jego Wysokość dał mi przejrzeć
kilka gazet, w których pod różnymi nagłówkami podany był opis Cudu Fatimskiego…
Wszystkie gazety szczegółowo opowiadały o niezwykłych zjawiskach przy dębie na
polu Cova da Iria, i przy tym zaznaczały, że niepiśmienne chłopskie dzieci
(analfabeci) z głuchej portugalskiej wioski miały jakieś pojęcie o Rosji. To
było po prostu niewiarygodne! – „PAN
STANOWCZO POSTANOWIŁ UKARAĆ ROSJĘ, I NIEOBLICZALNE BĘDĄ JEJ NIESZCZĘŚCIA I STRASZNE
CIERPIENIA NARODU. ALE MIŁOSIERDZIE BOŻE JEST NIESKOŃCZONE I NA WSZYSTKIE
CIERPIENIA ZOSTAŁ WYZNACZONY CZAS. ROSJA DOWIE SIĘ O TYM, ŻE KARA SIĘ
SKOŃCZYŁA, KIEDY PRZYŚLĘ CHŁOPCZYKA (ros.-отрока – od tłum.), ŻEBY ON OBJAWIŁ O
TYM, POJAWIAJĄC SIĘ W ŚRODKU ROSJI. JEGO NIE TRZEBA BĘDZIE SZUKAĆ. ON SAM
ZNAJDZIE WSZYSTKICH I POWIE O SOBIE”… Wybiegając
do przodu zaznaczę, że były to wszystkie informacje o Cudzie Fatimskim, które
zdążyliśmy otrzymać w Tobolsku. Po rewolucji bolszewickiej gazety po prostu przestały
przychodzić. Większość rosyjskich gazet została zamknięta, a zagranicznych nie
wpuszczano do ginącego kraju… Władca po przeczytaniu tych informacji, był w
szoku:
– Na
wszystko jest Wola Boża –
powiedział. – Pan przeklął
Rosję. Ale niech Pan powie, Panie Gibbs, za co? Czy Rosja jest gorsza od
innych? Czy ona bardziej jest winna w tej wojnie niż Niemcy czy Francja, które
w żaden sposób nie mogły podzielić Alzacji i Lotaryngii?
- Na miejscu waszej Wysokości,- ostrożnie zauważyłem, – nie nadawałbym szczególnego
znaczenia informacjom prasowym. Zna Pan przecież gazeciarzy i ich stałą
skłonność do wyolbrzymiania. W krajach katolickich przypadki, podobne do Cudu w
Fatimie, nie są niczym niezwykłym. W ciągu ostatnich dwustu lat wydarzyło się
ich co najmniej kilkanaście we Francji, Włoszech, Hiszpanii i Portugalii. I w
Ameryce hiszpańskiej …
– O,
nie! – przerwał mi Car. – Żaden portugalski gazeciarz nie
domyśliłby się, aby włożyć w usta tej dziewczynki proroctwa o Rosji. Po co im
Rosja? Wiem też o podobnych przypadkach w przeszłości. Ale wszystko sprowadzało
się do tego, – jeśli w ogóle zaprzeczać boskiej istocie wydarzeń, – żeby
przyciągać pielgrzymów do konkretnego miejsca lub starać się o uzyskanie
subsydium i darowizn dla jakiegoś pobliskiego klasztoru. W Portugalii nie tylko
ta dziewczynka – analfabetka, ale i większość właścicieli gazet wie o Rosji
tyle samo, co i my, a nawet jeszcze mniej. Któż mógł włożyć w usta tej
dziewczynki, na pewno przyszłej Świętej, słowa właśnie o Rosji? No, niech Pan
sobie wyobrazi, Panie Gibbs, że u nas, powiedzmy, Serafim Sarowski zaczął
prorokować o Portugalii, Francji lub o Pańskim kraju? Kto by go usłyszał?”
***
W zakończeniu wracam do pytania: dlaczego Watykan nie
chce ujawnić światu „proroctwa o Rosji” przed rokiem 2014? Wyjaśnię, że nie
mówimy o tych proroctwach, które zostały opublikowane wcześniej (o losach Rosji
po 1917 roku i o II Wojnie Światowej), ale o tak zwanej „Trzeciej Tajemnicy
Fatimskiej” – w tej części odnoszącej się do proroctw o losach Rosji już w XXI
wieku.
Z jednej strony, odpowiedź jest niemal oczywista:
prawdopodobnie dlatego, że w tych proroctwach zawarte jest coś, co gdyby było
opublikowane przed 2014 rokiem, mogłoby (według zdania Watykanu) wpłynąć na
sytuację w Rosji – i, oczywiście, Watykan nie chce być oskarżony o to, że
„próbuje ingerować” w wewnętrzne sprawy naszego kraju.
Ale pozostaje główne pytanie: co jednak jest napisane
w tych proroctwach, które zmarła zakonnica Łucja, otrzymała, jak twierdziła (i
jak przyznał Watykan), od Dziewicy Maryi?
Borys Romanow
2004 r., Petersburgskie prognozy
Zaktualizowano 14 czerwca 2009 r.
***
Кузнецов В. Русская Голгофаhttp://www.gumer.info/bibliotek_Buks/Hi … zn1/06.php
W filmie „Rosyjski Anioł” – druga wersja, część 4-ta,
mama chłopczyka Sławika opowiada, że kiedy pewien kapłan podarował jej książkę
pt. „Rosja przed Drugim Przyjściem”, to poczuła ona silny zapach kadzidła, zaczęła
kartkować strony, skąd szedł ten zapach i gdzieś w środku książki przeczytała
przytoczone wyżej słowa o „otroku” (chłopczyku – jej synu !)
Słowo od tłumacza na temat Proroctwa Matki Bożej
Fatimskiej o małym proroku:
Nie chciałbym być posądzony o szerzenie zmyślonych
historii o Objawieniach Fatimskich. Dlatego zwracam się w wielka prośbą do
tych, którzy posiadają wiedzę o Objawieniu Matki Bożej z 13 lipca 1917 roku (i
z dalszych lat), w którym prosi Ona o poświecenie przez Papieża Rosji Jej
Niepokalanemu Sercu, skutkiem czego będzie nawrócenie Rosji i ustanie wojen.
Jak wiemy, dotąd żaden Papież tego nie dokonał. Papieże nie poświęcali Rosji (o
co prosiła MB), ale cały świat Jej Niepokalanemu Sercu, myśląc, ze rozszerzając
poświecenie na cały świat w lepszy sposób spełniają Jej prośbę. Jednak w ten
sposób wykazywali nieposłuszeństwo Bożej Rodzicielce. Do dzisiaj Rosja nie
nawróciła się i wojny trwają. A więc Niebo nie przyjęło tych poświęceń.
W załączonym wątku z książki nauczyciela carskich
dzieci pana Gibbsa wynika, ze słowa Matki Bożej o posłaniu przez Nią małego
chłopczyka – proroka czasów ostatecznych na ratunek Rosji i innych krajów –
pochodzą z gazet zagranicznych, w których była zamieszczona wypowiedź Maryi na
temat tego małego proroka. Bez tych informacji dyskusja Cara Nikołaja II z
Panem Gibbsem o posłaniu małoletniego proroka i zakończeniu kary, nałożonej
przez Boga na Rosję, nie mogłaby się odbyć. Dotąd nie wydano całości Proroctw
Matki Bożej o Rosji. Gdyby ktoś miał jakieś informacje o polskich publikacjach
na poruszony temat, zawierające całość Objawienia z dnia 13 lipca, dotyczącego
Rosji – byłbym wdzięczny za ich przysłanie na mój adres: andrzejleszczynski1@wp.pl
W polskim Internecie nie znalazłem najmniejszych
śladów opisanego powyżej wątku.
Proroctwo Sławika o własnej śmierci
Na krótko przed śmiercią Sławik po raz drugi poprosił
o zawiezienie go do Ojca Nauma, aby ten udzielił mu błogosławieństwa.
Pojechałam z nim ja i mąż. Nie było nikogo, ani mnichów, ani pielgrzymów.
Ojciec Naum w walonkach siedział na taborecie pod daszkiem. Sławik podszedł i
ukląkł przed nim. Porozmawiali pewien czas i podeszli do nas. Ojciec Naum
zaproponował nam, abyśmy się przeprowadzili do Siergijewo Posadu i obiecał nam
okazać wszelką pomoc. Po pewnym czasie pożegnaliśmy się z Ojcem Naumem i
wyruszyliśmy w drogę powrotna. Z mężem rozmawiałam o tym, jak ma odejść z
wojska, aby z powodu syna, przenieść się w pobliże Ławry. W tamtych czasach
odejście z wojska było bardzo trudne. Gdy mąż wyszedł z przedziału, Sławoczka
powiedział: „Mamusiu, nie
myślcie o tym. Nie będziecie się przeprowadzać”. Byłam bardzo zaskoczona i zapytałam: „Dlaczego, Sławoczka?” Sławik na to mi odpowiedział: „Tej jesieni, kiedy pójdę do szkoły
gdzieś około 20 września poczuję się źle, zachoruję i umrę…”. Powiedział to w lipcu, a w marcu
następnego roku już go nie było. W tym czasie Sławik chodził do szkoły z
kilkoma krótkimi przerwami, kiedy musiał przez kilka dni przebywać na badaniach
w szpitalu. Tylko przed samą śmiercią nie chodził do szkoły. Do 11 lat zabrakło
mu 5 dni. Sławik mówił:
„Bóg skrócił moje życie dlatego, ponieważ
ludzie bardzo szybko zdradzają Boga i dlatego nie zdążę wyrosnąć, a tak byłbym
wpierw lekarzem, a później mnichem”. Powiedział jeszcze, że niektórzy ludzie będą się
bardzo złościć na jego proroctwa, kiedy zaczną się one spełniać i nazwą go złym
czarodziejem.
Gdy Sławik był maleńki, to zgodnie z zapisem w karcie
nikt mu szczepień nie robił. Kiedy byliśmy w szpitalu w Czelabińsku, to Sławik
nie pozwolił, aby przetaczano mu obcą krew. Kiedy
jednak lekarka stanęła na swoim i chciała mu przetoczyć krew, to nie mogła tego
zrobić. Krew sama nie przepływała i lekarze byli zmuszeni zabrać kroplówkę.
Sławik powiedział, że wraz z cudzą krwią wchodzą w człowieka cudze grzechy. Sławik nosił wielki chrzcielny krzyż,
a na oddziale hematologii dziecięcej w Czelabińsku zastępcą ordynatora była
bioenergoterapeutka. Zaczęła krzyczeć:„Powiesił krzyż na całe brzuszysko!
Zabierz go”! Starała się
wziąć punkcję szpiku w okolicy piersi, ale również nie potrafiła tego zrobić.
Niewidzialna ręka wybiła igłę z jej rąk. Punkcję zrobili inni lekarze. Diagnozy
Sławikowi nie postawiono. Kiedy zapytałam: „Sławoczka,
masz raka?” Odpowiedział: „Gorzej, mamusiu. Jest rak – on i jest rak – ona.
Więc u mnie jest – ona”. Na
oddziale chirurgicznym po wszystkich badaniach założyli, że prawdopodobnie był
to chłoniakomięsak (ros. – лимфосаркома – od tłum.). Ale nikt go nie leczył,
choroba była tak zapuszczona, ze niemożliwe było ustalenie, na co on zmarł. Oto
i całe Sławoczki życie…
Kiedy w telewizji pokazywano pogrzeb Breżniewa,
Sławik nagle powiedział: „Breżniewa
niosą żołnierze, a mnie poniosą podpułkownicy”. Sławik bardzo był lubiany przez
kolegów ojca, oficerów, z których wielu, jak tez członkom ich rodzin on bardzo
pomógł. Tak też dokładnie się stało, jego trumnę z ciałem nieśli oficerowie
jednostki, w której służył ojciec. Szkoła była zamknięta, zostały odwołane
zajęcia, wszystkie dzieci były na pogrzebie i to wszystko on również
przepowiedział. W trumnie leżał jak żywy, wszystkim wydawało się, że oto za
chwilę wstanie. Całe
wojskowe miasteczko Czebarkul chowało tego niezwykłego chłopczyka – proroka i
uzdrowiciela. Dobrze zorganizowany pogrzeb był ogólnym ostatnim podarunkiem dla
naszego syna.
Przed śmiercią Sakramentu Chorych (Ostatniego Namaszczenia; po ros. – „соборования”) udzielił mu Ojciec Władisław
Katajew ze świątyni w Czebarkulu. Ze sobą przywiózł dwie buteleczki wody
święconej. Po udzieleniu sakramentu zaproponował Sławikowi wypić wody, która
była w jednej z buteleczek. Sławik powiedział, że takiej wody, która jest w tej
buteleczce u nas jest dużo z kranu i poprosił wodę z drugiej buteleczki,
mówiąc, że ta woda jest „bardziej święta”. Zdziwiony Ojciec Władisław zapytał: „A ty skąd o tym wiesz?” – i
przyznał, że woda w pierwszej buteleczce była rozcieńczona, do wody święconej
dolał zwykłej wody.
Jeszcze jeden przypadek. Po obiedzie stałam w kuchni.
Było około trzeciej. Za oknem mróz około – 20 st ., a ja wyraźnie słyszę
pomrukiwania grzmotu, jak podczas burzy. Nie mogę zrozumieć – skąd. Nagle, jak
gdyby nie wiadomo skąd, nadlatuje gołąb i fruwa w powietrzu przed oknem,
patrząc mi w oczy. Podeszłam bezpośrednio do okna, aby odleciał. Z okna
zauważyłam na dole na dachu piętrowego przedszkola ogromny kłębiasty obłok,
bardzo puszysty o jasno białych brzegach i niebieskawą górą, a wewnątrz niego
słychać odgłosy grzmotu. Pomyślałam, że tak nie bywa i widocznie jest to
związane ze Sławikiem. Tak tez było – rankiem następnego dnia Pan zabrał
Sławika.
Pan dał Swemu małemu prorokowi w dniu pogrzebu
ciepłą, słoneczną pogodę. Poprzedniego dnia był mróz -20 st ., a w dniu pogrzebu
była odwilż i stały kałuże. Ludzie byli w rozpiętych paltach i bez nakryć
głowy. Jak tylko trumnę z ciałem przekazano ziemi, pogoda od razu zmieniła się
na gorszą. Sławik powiedział, że po jego śmierci on będzie lepiej leczył
choroby oczu i nerwów. A znajdować się on będzie tam, gdzie Bogu śpiewa się
Chwałę. I żebym nie martwiła się o niego, powiedział, że będzie przychodził i
pomagał nam również po śmierci. Sławik był bardzo dzielnym chłopcem. Do
ostatniego chodził do szkoły. Błagał mnie, abym wpuszczała do niego
przychodzących. Bez odwiedzających był on tylko jedną dobę. Kiedy zapytałam go: „Sławik, za co tobie takie męki”? – on poważnie i przenikliwie spojrzał
mi w oczy i odpowiedział: „Jakie
męki – taka i nagroda”.
Tuż przed śmiercią, kiedy Sławikowi było szczególnie
ciężko, zwróciwszy się do oblicza Chrystusa powiedział z wątpliwością w głosie: „Oto umieram… A może moja śmierć
jest daremna? I męki moje są daremne? Może Ciebie wcale nie ma? I wszystko to
nadaremnie?” Z przerażenia
zaczęły mi się włosy ruszać na głowie. Po pewnym czasie poczuł się lepiej. I z
wielkim zdumieniem szeroko otwartymi niebieskimi oczami spojrzał na narożnik z
ikonami i powiedział: „A
jednak Ty jesteś! Chwała Panu!”. O
4:50 jego dusza odeszła do Pana i nie wiadomo dlaczego w jego pokoju stanął
zegar. Dokładnie na tej
godzinie stoi do dziś.
Walka ze złymi siłami
Jak tylko o Sławiku zaczęło być głośno w miasteczku,
uaktywnili się miejscowi czarownicy. Pewnego wieczoru do naszego mieszkania
przyszła miejscowa czarnoksiężnica (ros. – чернокнижница – od tłum.) ze swoją
krewną, aby nas zastraszyć. Mówiła różnymi głosami, krzyczała, była bardzo zła,
spocona. Krzyczała, że Sławik jest zły, a ona święta, że o tym powiedziała jej
księga. Krzyczała, że Sławik nie jest od Boga, ponieważ od Boga jest ona i ona
nie chce z nim walczyć, ponieważ jest dzieckiem!. Dziwiła się: „Po co dziecku dano taką siłę?” Mówiła, że trudno, ale jej
„biednej” trzeba będzie z nim walczyć, ponieważ Sławik okazał się jej wrogiem.
Z wielkim trudem i tylko przy pomocy prawosławnej kobiety, która przyszła w
odwiedziny, udało nam się je wyprowadzić z mieszkania.
Przyszły kiedyś dwie kobiety ze Wspólnoty Roerichowej
(ros. – рериховского общества – od tłum.) i kulturalnie przekonywali, aby
Sławik więcej nie mówił o Bogu, bo to im przeszkadza i powinnam jako matka
wpłynąć na niego. Zapytałam je: „Jak
wam i waszej wspólnocie może przeszkadzać jeden maleńki chłopiec? – „Jego
rozmowy o Bogu nam przeszkadzają!” Powiedziałam
im: „Już prawie w każdej
wiosce stoją świątynie, a tam mówią o Bogu. Również w telewizji i gazetach
coraz więcej audycji o Bogu, o wierze, o prawosławiu. Ile książek wychodzi,
które mówią o Bogu i to na cały świat i one wam nie przeszkadzają? A dlaczego
Sławik tak wam przeszkadza?” Zgodzili
się ze mną, ale powiedzieli, że cała rzecz w tym, ponieważ memu synowi ludzie
wierzą za jego dzieła, za konkretną pomoc, którą on okazuje i to bardzo silnie
oddziałuje na wielu ludzi. – „Nie
chcemy z nim walczyć, ponieważ to małe dziecko, ale dana jest mu wielka siła i
jeżeli on nie przestanie uzdrawiać i głosić proroctw, to będziemy zmuszeni z
nim walczyć. A pani się nie boi? To się może źle skończyć…” Odpowiedziałam: „Najbardziej boję się Boga i na
wszystko jest Jego Święta Wola!” Na
te słowa zamilkły, zmieszały się i w pośpiechu odeszły.
Wielu przychodziło do nas: roerichowcy, czarownicy –
bioenergoterapeuci, Świadkowie Jehowy, ekumeniści, baptyści, wyznawcy Hare
Kriszna i inni. Przychodzili z propozycjami, z obiecankami wszelkich dóbr, z
groźbami.
I to nie przypadek, że tak zaciekle go nienawidzili,
grozili mu i występowali przeciwko niemu wszelkiego rodzaju ziemscy słudzy
demonów – czarownicy, masoni i najsilniejsi magowie Rosji, którzy według ich
słów sami byli naprawdę zdziwieni, dlaczego przyszło im walczyć z tym
dzieckiem, któremu z Góry (z Nieba) dana jest taka, dla nich nie do pokonania,
ogromna siła. Jakich tylko ziemskich dóbr i obietnic mu nie oferowali za to,
aby przestał pomagać ludziom, mówić o Bogu, prowadzić ich do Wiary.
Na Sławika rozpoczęły się napady miejscowych
czarowników – bioenergoterapeutów (ros. – экстрасенсы-колдуны – od tłum.).
Sławik opowiadał, że widzi, jak niekiedy złe duchy, gromadzą się przy oknie i
go straszą, mówiąc: „A jednak
cię ukatrupimy! Nie będziesz żył! Albo przestaniesz robić dobre rzeczy i
przyjdziesz do nas, będziesz wspaniałym bioenergoterapeutą, będziesz dobrze żył
i wszystko będziesz miał, albo cię ukatrupimy!”Sławik opowiadał: „A jak oni
bardzo na mnie rzucają mięsem, używają wulgarnych, ordynarnych słów! Mamusiu,
jak oni ordynarnie przeklinają!”
Walka ze złymi duchami była jednym z głównych powołań
Sławika. Niekiedy prosił mnie, aby mu nie przeszkadzać, ponieważ musi odpocząć
i nabrać sił do walki z duchami zła. Następnie przez kilka godzin leżał
nieruchomo, jakby umarły. Ostrożnie go obserwowałam, sprawdzałam, czy oddycha.
Po tym wstawał bardzo zmęczony, jak po ciężkiej, długotrwałej, wyczerpującej
pracy i prosił jeść. Wiele dziwnego i niezrozumiałego dla mnie działo się z
nim. Nieraz coś wyjaśniał, a nieraz mówił, że tego mi nie wolno wiedzieć lub
jest to dla mnie niekorzystne.
Wspomnienia o tym piszę dlatego, ponieważ widzę, jak
bioenergoterapeuci przedostają się do świątyni i jak coraz mniej zwykłych ludzi
uczęszcza do niej, a Sławik mówił, że człowiek bez wyznania grzechów
(Spowiedzi) i bez Komunii św. nie przeżyje i nie uratuje się. Bez tego ludzie
zaczną głupieć. Sławik powiedział, że do świątyni trzeba chodzić nawet wtedy,
gdy zmienią symbol wiary, trzeba chodzić dla Spowiedzi i Komunii św. A do
świątyń wtedy prawie nikt nie będzie chodził.
Kiedy Sławik żył, wielkiego najścia różnego rodzaju
bioenergoterapeutów nie było, a teraz w miasteczku kwitnie i bezczelnie działa
sekta „Radiestezja”, otworzyła swoje biura w Czelabińsku, Czebarkulu, Miassie,
Jekatierynburgu i przyjmuje oficjalnie i nieoficjalnie wielkie ilości
czarowników i bioenergoterapeutów. Sławik spokojnie reagował na działania
bioenergoterapeutów – czarowników. Pewnego razu zapytałam go:
„Sławik, a ty masz wrogów?” Na to mi odpowiedział: „Tak, mamusiu! Są prawdziwi
wrogowie. To masoni i naśladowcy Messinga”.
W tym czasie, gdy z ciężko chorym Sławikiem leżałam w
szpitalu w Czelabińsku, przyjechała Stefania, przyleciała Dżuna, przybył Longo
i Kaszpirowski. Po tym, jak wielu z personelu medycznego było u tych
czarowników, jeden z lekarzy powiedział mi, że u ciężko chorych zdarzają się
wizje przyszłości i że zdolności Sławika są od choroby. Taką oto wystawiono
diagnozę przenikliwości Sławika, a diagnozy jego choroby nadal nie było. Kiedy
lekarz odszedł, podeszła do mnie inna lekarka i powiedziała: „Niech pani ich nie słucha!
Pracuję tutaj trzydzieści lat i widziałam różnych dzieciaczków, chorych na
raka, ale żadnego proroka spośród nich nie było. Po raz pierwszy w życiu widzę
takiego człowieka! Dziękuję Bogu, że w ogóle zobaczyłam w życiu cos takiego!”
Chcę jeszcze zauważyć, że na Uralu, szczególnie w
szpitalu hematologicznym, funkcjonuje jakby przenośnik taśmowy umierających na
białaczkę dzieci. Ale będąc w takim samym stanie jak i wszystkie inne chore
dzieci (tylko w odróżnieniu od innych nie leczony) Sławik starał się swoimi
radami pomóc rodzicom chorych dzieci. Podpowiadał, jakie odmawiać modlitwy,
jakie zioła zaparzać, aby ulżyć cierpieniom tych dzieci.
Nie przypadkowo diabeł zmuszał do aktywnego działania
swoje sługi – stefanije, dżuny, longów, kaszpirowskich i innych naśladowców Messinga.
Nie przypadkowo grozili i występowali przeciwko chłopczykowi Wiaczesławowi
wielu różnego rodzaju najsilniejszych czarowników, magów, bioterapeutów,
masonów – legion czarnego zła na ciele dzisiejszej Rosji, następczyni Świętej
Rusi. Pomimo strasznej demonicznej siły, nie udało im się zwyciężyć tego Anioła
w ciele, w tej okrutnej niewidzialnej walce, którą on z nimi toczył.
Złe duchy prześladowali go wszędzie i często byłam, – opowiada Walentyna Afanasjewna, –
świadkiem tych napadów i syn niepokoił się bardziej z mego powodu, aniżeli
swego. Niekiedy wyjaśniał mi napady i ich pochodzenie.
Wolf Messing – „szarlatan, fakir, wielki mag
ubiegłego wieku”, pochodził z ubogiej rodziny żydowskiej w Polsce, stał się
słynny z różnego rodzaju cudów i skandali. „Talenty” Messinga, jak wynika z
jego biografii, mają wyraźnie wyrażoną demoniczną naturę i są oparte na
uszkodzonej dziedziczności, tak jak i jego „idee o Rozumnym Kosmosie”, o
przesądzeniu wielu zjawisk naszego życia, o możliwości odczytywania informacji z
jakiegoś tajemniczego wszechświatowego „Czegoś” …
(Po ogłoszeniu proroctwa o Hitlerze, że przegra on,
gdy pójdzie na Wschód, na Rosję – był zmuszony uciekać do Rosji, gdzie stał się
nadwornym prorokiem Stalina – od tłum.)/
Przy czym obcowanie z demonami jest zawsze w istocie
autodestrukcyjne, bez względu na formę, jaką przybiera, czy leczenie, czy
przepowiadanie, manipulacja świadomością itd. Z reguły, ludzie są urzeczeni
stroną zewnętrzną wszelkiego rodzaju cudów, w szczególności, jeśli chodzi o ich
zdrowie fizyczne, i absolutnie nie myślą o ich źródle. Jeśli jest cud – to
znaczy, że Bóg tworzy, taka jest ogólnie przyjęta opinia – na której i
spekulują różnego rodzaju czarownicy i uzdrowiciele.
Po grzesznym upadku człowieka, przez utratę
wrażliwości i brutalizację swojej natury, rozsądnie przez Boga pozbawiony
możliwości bezpośredniego obcowania ze światem duchowym, zarówno ze światem
upadłych aniołów, podobnych do upadku grzesznego duszy ludzkiej, jak i z
aniołami światłości, z miłości do Stwórcy zawsze Mu podległych. Jednak boska
osłona na życzenie i wolę samego człowieka może ulec zniszczeniu, a co więcej,
te zniszczenia są genetycznie dziedziczone. Za grzechy człowieka cierpi cały
jego ród – to jest powszechnie znane, i jest na to wiele przykładów.
Dlatego chłopczyk Wiaczesław nazwał swoimi wrogami
naśladowców Messinga? Dlatego, ze przede wszystkim są to wrogowie Boga i
wrogowie rodzaju ludzkiego i, oczywiście, jego również. To nie tylko
stwierdzenie faktu, ale przedmiot wytężonej duchowej walki, jaka prowadził z
duchami zła podniebnego chłopczyk Sławik, przy czym w sposób przemyślany i
nieprzerwany.
Tej walki nie wytrzymywali czasem wielcy asceci
chrześcijańscy, przez dziesiątki lat doskonalący się w dziedzinie duchowej, a
chłopczyk Wiaczesław, pomimo swego oczywistego Bożego przeznaczenia i darów
duchowych, był jeszcze po prostu dzieckiem. Bardzo surowo, gdy występował w
telewizji Longo lub Kaszpirowski, zabraniał Sławoczka ludziom oglądać te
audycje w telewizji, tłumacząc, że to jest nieludzkie i oddala od Boga.
Oto dlaczego masoni, Messing i jego naśladowcy –
wrogowie Boży, wrogowie chłopczyka Wiaczesława i wszystkich ludzi, wchodząc do
„Rozumnego Kosmosu” – i otrzymując informację od „tajemniczego wszechświatowego
Czegoś”, manipulując tą informacją i życiem ludzi – a nawet po prostu ich
zabijając, oszukanych i niewierzących, wysyłają dusze ludzi do piekła. Oni mają
swoje własne cele, podobnie jak i cele ich ojca – diabła: wznieść się nad nami
dowolnymi sposobami, aby nasze życie było układane nie według Przykazań Bożych
i Jego Opatrzności, ale według ich dumnej, grzesznej, demonicznej woli.
Kiedy mówimy o darach duchowych, to podstawowym i
najważniejszym jest pytanie o źródle ich pochodzenia, ponieważ zewnętrznie
często jest trudno je określić, a błąd bardzo szkodliwie odbija się na zdrowiu
fizycznym i duchowym.
Równie szkodliwe jak uznanie kłamstwa za prawdę jest
również tego przeciwieństwo – uznanie prawdy za kłamstwo. Często grzeszą tym
ludzie bardzo wykształceni, samodzielnie studiujący Pismo Święte. Czasami tak
bywa z młodymi kapłanami. Tylko własna walka duchowa, pod okiem doświadczonego
opiekuna duchowego – Starca, w miarę pokory jest w stanie ujawnić tajemnice
świata duchowego, ale tylko osobiście, doświadczalnie. Poza walką, toczoną
przez małego chłopczyka, Wiaczesława, życie duchowe jest niemożliwe – tak jak
niemożliwe dla niewidomego jest zobaczenie światła, bez względu na to, jak dużo
by o nim nie opowiadano.
Rzeczywiste dary Ducha Świętego dawane są przez Boga
jedynie Jego wybranym, głęboko pokornym ludziom właśnie jako dary. Nie szukali
ich ani Święty Serafim z Sarowa, ani Jan Kronsztadzki Cudotwórca (ros. Иоанн Кронштадтский
Чудотворец – od. tłum.), ani
Święty Mikołaj z Miry Likijski (ros.
– Cвятитель Николай Мир-Ликийский – od tłum.), ani chłopczyk Wiaczesław, – którzy za
darmo otrzymali tę Łaskę Bożą i za darmo wspierali Lud Boży.
Niepokoi satanistów nasza Cerkiew, jej służba Bogu i
żywe świadectwo wiary – życie i działalność chłopczyka Wiaczesława, któremu
ludzie wierzą, idą do niego po pomoc i budzą się do prawdziwego życia
duchowego. Tylko osobiste świadectwo wiary i życie według niej są miłe Bogu.
Właśnie to wywołuje zaciekłą nienawiść naśladowców Messinga i innych
manipulatorów świadomością ludzką.
Praca dla Boga i ludzi
Kiedy mąż znów wyjechał do Szadryńska, do Sławika
rozpoczęło się prawdziwe pielgrzymowanie potrzebujących. Sławik bardzo się
męczył i było mi go bardzo żal, ale on błagał mnie o cierpliwość i prosił: „Mamusiu, niech przychodzą”. I ludzie szli nawet w nocy. Z głupoty
i własnej ignorancji narzekałam w myślach, a niekiedy nie wytrzymując, pytałam
Sławika: „Kiedy to się
skończy?”. Myłam, ubierałam,
pilnowałam, aby Sławik mógł odpocząć. Począwszy
od siedmiu i pół roku Sława już służył Bogu i ludziom, a ja byłam posługaczką.
Ludzie zwracali się do niego ze swoimi problemami zarówno w szkole jak i na
ulicy, ale wróg rodzaju ludzkiego nie drzemał. Obawiając się o życie swego
dziecka – ucznia, kategorycznie zażądałam od niego natychmiastowego powrotu po
zajęciach w szkole do domu i zabroniłam mu kontaktu z chorymi i okazywanie
komukolwiek pomocy lekarskiej poza domem. Sławik był bardzo posłusznym
dzieckiem i dokładnie spełniał moje żądania. Zaczęłam prowadzić dokładną
kontrolę wszystkich jego działań. Po to, aby był on pod moją kontrolą,
poprosiłam go, aby ludzi przyjmował tylko u nas w mieszkaniu. Kiedy wszystko
zaczęło się odbywać na moich oczach, to mój strach o niego zwiększył się.
Na przyjęcie do niego przyjeżdżało mnóstwo różnych
ludzi, zarówno uczeni jak i prości ludzie. Wszyscy, z którymi się spotykał,
byli zdumieni i wdzięczni za rozwiązanie za pomocą danego mu od Boga daru ich,
zdawałoby się nie do rozwiązania, problemów, ponieważ dla niego, rzeczywiście
nie było żadnych tajemnic.
Dla zobrazowania powyższego – o wizycie naukowców z
Moskwy:
Dwaj młodzi brodaci naukowcy okazali dokumenty i
poprosili o zgodę na rozmowę ze Sławikiem. Przestałam już się dziwić gościom
mego syna, ludzie przychodzili do niego po pomoc z różnymi problemami, ale ci
uczeni wywołali i u Sławika zainteresowanie. W stolicy dowiedzieli się oni o
cudownym chłopczyku, który opowiada o budowie ziemi i kosmosu, przepowiada
przyszłość i specjalnie wyruszyli w delegację na Ural, aby się z nim spotkać. Sławik długo opowiadał im o
wszechświecie, o ziemi, o Bogu. „Ale
przecież to prawda – powiedzieli naukowcy – ludzie dlatego żyją na
Ziemi, ponieważ Bóg potrzebuje ich energii, czy ludzie oddają ją Bogu”? Sławik się roześmiał, a później
poważnie powiedział: „Bogu
żadna energia nie jest potrzebna. On daje wszystko: i ludziom i zwierzętom i
światu, i energię również”. Opowiadał
potem im o kształcie Ziemi, jej budowie, pustkach wewnątrz Ziemi. Zapytali, czy
można przedstawić budowę Ziemi w postaci wzorów. Sławik odpowiedział, że można,
ale oni i tak nie zrozumieją. Powiedzieli, żeby im je podał, a oni spróbują.
Sławik podyktował im długie matematyczne wzory, których oni rzeczywiście nie
znali.Długo jeszcze opowiadał im Sławik, a oni ze zdziwieniem słuchali i
zapisywali. Odchodzili bardzo późno, z żalem, że trzeba wyjeżdżać, a tak
chciało by się jeszcze porozmawiać ze Sławikiem, tak interesującym rozmówcą. A
interesujący rozmówca jutro rano powinien iść do szkoły, a była już druga w
nocy i kleiły mu się oczy, ale mówił, że to jest ważne dla uczonych – i rozmowa
i notatki.
Chcę powiedzieć jeszcze o tym, że Sławik do
ostatniego oddechu głosił o Najświętszej Trójcy. Błagał ludzi, aby chodzili do
świątyni, w miarę możliwości pościli i jak najwięcej się modlili. Kiedy ludzie
to spełniali, to on się bardzo cieszył za nich, pozdrawiał ich za przyjęcie
Komunii św., chwalił ich, modlił się za nich. W ostatnim czasie, tuż przed
śmiercią, modlił się przez całe dnie za każdy drobiazg, wszystkim dziękował i
wszystkim się kłaniał, a szczególnie, nie wiadomo dlaczego, mi.
Przypomina mi się jedno wydarzenie. Pewnego razu
Sławik stał na modlitwie obok ikony Boga naszego Jezusa Chrystusa. Świeca
paliła się jasnym płomieniem i nagle zgasła bez żadnego powodu. Sławik bardzo
silnie to przeżył. Zamiast po prostu zapalić świecę, zaczął ze łzami prosić
Boga, aby świeca się zapaliła. Po pewnym czasie świeca zapaliła się sama, czemu
się bardzo zdziwiłam.
Słowa Matki Sławika do Rosjan
Matka Sławika – Walentyna Kraszennikowa
Sens przyjścia chłopczyka Wiaczesława, na ile
zrozumiałam, sens jego proroctw, – to przestrzec, uprzedzić ludzi. I on
przyszedł, wypełnił swój czyn – uprzedził ludzi. A uzdrawianie – było jakby
drugorzędne. On swoje słowa jakby potwierdzał takimi widzialnymi czynami, jak
na przykład w ciągu sekundy wyleczenie nerwu trójdzielnego i jeszcze mógł przy
tym spokojnie diagnozować, i w ogóle wszystko opowiadać. I jemu bez zastrzeżeń
wierzono. Dlatego obecnie jest problem u ludzi. Oni wierzą w to, co powiedział
chłopczyk – prorok, że te numery (chodzi o liczby 666 – od tłum.) są od diabła.
I tak jest. Właśnie jest teraz ten czas, właśnie te numery i właśnie to
zakończenie wieku.
I chcę bardzo prosić prostych ludzi: „nie bierzcie
chipów, nie stawajcie się trupami”. Po przyjęciu chipa każdy człowiek – jak
mówił Sławik – będzie jak kukiełka. Wyobrażacie sobie: z człowieka Bożego –
kukiełka, zabawka dla diabła. Od kukiełki tej, – mówił,- będzie odchodzić
bardzo wiele nici i wszystkie te nici będą w rękach diabła. Za jaką nitkę
diabeł pociągnie – to kukiełka będzie robić to, co on chce. Czy wyobrażacie
siebie, wy, z chipami: pociągnął on za nitkę i wszyscy zaczipowani zaczęli się
śmiać, pociągnął za inną – i wszyscy płaczecie. Czy to będą ludzie? Ludzie,
trzeba się opamiętać! Zrzućcie z oczu te zasłony! Nie jesteście przecież ślepi.
Przecież inni mówią, świadczą, że to wszystko już jest, i Bóg jest. Bójcie się Boga!
Więcej nic nie mam wam do powiedzenia. Nie bierzcie chipów, nie bierzcie. Nie
bierzcie paszportu światowego, ponieważ chłopczyk – prorok powiedział: „Wszyscy ci, którzy przyjmą ten
mikro schemat, gdy pociągną ich za nitkę, pójdą brać pieczęć”. Nie rozumiem, dlaczego takie
mnóstwo ludzi idzie w stronę mroku, dlaczego zdradzają Boga. Sławik powiedział: „Dla korzyści.” I ludzie powinni się zastanowić,
ponieważ wkrótce będzie pieczęć dla wszystkich, ponieważ chipy już weszły do
życia.
Tylko pomyślcie, popatrzcie na swoich wnuków, na
swoje dzieci. Co one mając 7-8 lat mogą wam powiedzieć? Czy mogą was wyleczyć?
Nie mogą. Czy mogą wam powiedzieć, ze nie można brać tych mikro schematów, i co
jest miłe Bogu, a co niemiłe? Nie mogą. A więc posłuchajcie małego proroka,
który powiedział: „Nie
bierzcie tych mikro schematów (chipów) pod skórę, ponieważ wszyscy, którzy je
przyjęli, nie będą mogli nie wziąć i pieczęci”. A jeśli ktoś już teraz je ma, to niech
postara się ich pozbyć. Być może coś jeszcze można zrobić. A im szybciej, im
więcej ich nabierzecie – tym bliższa będzie zagłada świata. Dlaczego nie służyć
Chrystusowi, dlaczego obowiązkowo Antychrystowi? Dlaczego taka śpiączka? Dzieci
się zabija, dzieci już się gwałci, demony gwałcą. Wiecie, że to nie bajki, to ludzie
przychodzą z różnych regionów kraju i mówią jedno i to samo.
Drodzy bracia i siostry, Sława przyszedł na ten świat,
aby Wam powiedzieć, aby Was ostrzec, żebyście nie brali ogólnoświatowego
paszportu szatana, żebyście nie przyjmowali jego chipów. Powiedział on, że
pierwszym dokumentem nie-ludzkim – był voucher. Wszystkie inne, nawet małe
zaświadczenie i wszelki inny dokument – wszystko jest od szatana i tym, którzy
przyjęli jego znak (pieczęć) na czoło lub prawą rękę, Pan Bóg nie przebaczy. On
oddał swoje życie, aby właśnie to wam powiedzieć. Można oczywiście, w imię dóbr
ziemskich i nieczystego sumienia, atakować dziecko, ale przecież to jest
bluźnierstwo, a Bóg nie pozwoli, aby Go wyśmiewano. Czy zapomnieliście, że w
pierwszej kolejności powinniście patrzeć na swoje dzieci, przecież ich zdjęć
nie palicie, nie zakopujecie do ziemi, a szanujecie, oprawiacie w ramki. A co
robicie z Bożym dzieckiem?! I nie boicie się?! Jakież zacofanie?! Życzę wam,
słudzy Boży, abyście się opamiętali – przecież Sławoczka przyniósł swój owoc, a
nasz Pan Jezus Chrystus powiedział, że po ich owocach ich poznacie. Wybaczcie
mi. Nie jestem teologiem, a po prostu matką Sławika. Błogosławiono mnie, abym
się zwróciła do was, jak umiem. Wybaczcie mi, w Imię Chrystusa. Z miłością do Was
grzeszna służebnica Boża Walentyna Kraszennikowa.
– Z
woli Bożej matka chłopczyka Wiaczesława, 05.06.2007.
2. Proroctwa Sławika Kraszennikowa
Kilka spełnionych proroctw przytoczono we
wprowadzeniu, przybliżającym osobę małego proroka: kim był i na czym polegała
jego misja. Przepowiedział on dokładnie swoją chorobę (raka) i śmierć, a nawet,
że jego trumnę będą nieść podpułkownicy oraz wiele wydarzeń z życia jego
rodziny.
W dalszej części zostaną przedstawione proroctwa
Sławika, z których większość dotyczy czasów przyszłych. Na początek kilka proroctw już
spełnionych, o których przepowiadał przed śmiercią:
*** W Ameryce wysadzą w powietrze dwa wielkie
jednakowe domy (WTC 9/11? – od
tłum.).
Następnie od dołu wysadzą Statuę Wolności. Wyglądać
to będzie tak: statua zrobi jakby krok do przodu i rozsypie się.
W Rosji również będą wysadzać domy. Na pytanie matki: „Komu to jest potrzebne? I kto
będzie wysadzał?” -
odpowiedział: „Swoi będą
wysadzać”.(Co dokładnie się już spełniło, chodziło o pretekst do wznowienia
wojny w Czeczenii i oskarżenie czeczeńskich bojowników – „terrorystów”, że to
oni są sprawcami – od tłum.)
*** Na początku lat 90-tych pojawi się wspólna
światowa waluta, pieniądze „rządcy światowego”, które będą się nazywać „euro”.
Sprawy z tymi pieniędzmi pójdą pomyślnie i jako ostatnia przejdzie na nie
Ameryka. Skąd mógł wiedzieć maleńki prowincjonalny chłopczyk na ponad 10 lat
przed utworzeniem tej waluty i wpuszczeniem do obrotu pieniężnego?. O czymś, o
czym nikt i nigdzie na świecie nie wiedział i nawet nie przypuszczał? Podając
też poprawnie nazwę tej waluty?.
*** Na dwa dni przed 8 marca (Dniem Kobiet)
powiedział matce: „Mamusiu,
będę umierał, a oni będą śpiewać i tańczyć”. Matka
nawet nie mogła sobie wyobrazić, co by to oznaczało. Dwa dni minęły spokojnie.
Obok sali, gdzie leżał Sławik był pokój ordynatora, a naprzeciwko na korytarzu
stał wielki telewizor. 8 marca w pokoju ordynatora zaczęła się zabawa
personelu, a na korytarzu chore na raka dzieci rozpoczęły śpiewy i tańce,
ustawiając głośność telewizora na całą moc. Cały oddział był wstrząsany rykiem
telewizora, a Sławik leżał cicho z zamkniętymi oczami, aby matka się nie
denerwowała i myślała, że on śpi. Czuł się wtedy bardzo źle, ponieważ robiono
mu laparoskopię.
***
Poniżej jeszcze kilka krótkich proroctw, po których
przytoczę te, dotyczące tematyki całego cyklu.
*** Los – Angeles, który obecnie się weseli, spali
się w ogniu i lawie za swoje grzechy, i nastąpi to nagle i szybko.
*** Władywostok zginie bardzo szybko – od razu całe
miasto. Fala, typu tsunami, runie na miasto i zmiecie cały Władywostok, od
którego zostanie tylko jeden słup od latarni.
*** Miasto Tiumeń samo się zawali, szczególnie jego
centrum, tam przez wiele lat wydobywano ropę naftową.
*** Gdy wszędzie będą występować katastrofy, Anglia
zatonie, rząd Anglii wie o tym, ale nie będzie w to wierzył i dopiero, gdy od
Anglii zostanie niewielki kawałek suszy, będzie zmuszony ewakuować się do
Rosji. W tym celu tam będą zachowane statki.
*** Wszystko, co się będzie dziać w Rosji, będzie się
również dziać na całej Ziemi. Wszystkie ciężkie budynki i budowle zawalą się,
będą ogromne przesunięcia płatów Ziemi. Pojawią się ogromne pęknięcia – jak
przepaście.
*** Niemcy będą się ogromnie cieszyć, kiedy się
dowiedzą, kim jestem. Gdy matka zapytała dlaczego, odpowiedział: „Mamusiu, przecież tam przeżyłem
pół życia”. (Po urodzeniu
Sławika rodzice przez te lata mieszkali w Niemczech, ojciec służył w wojsku na
terenie NRD – od tłum.)
*** Kraje nadbałtyckie – w jasny biały dzień, bez
widocznych przyczyn, nie będzie trzęsienia ziemi, ani burzy – powstanie
ogromnej wysokości fala … i wszystko zmyje, wszystko zabierze, zostanie tylko
sam piasek…
* * * Na Uralu jest miasto, położone jakby w
filiżance. W czasie uralskiego trzęsienia ziemi miasto to zostanie zawalone
skałami i zalane wodą i nawet żadne zwierze nie uratuje się z tego miasta, a w
Moskwie nawet nie pomyślą, aby przyjść mu z pomocą.
„A u ciebie, mamusiu, – powiedział Sławik,- rozbiją się nie tylko wszystkie
naczynia, ale i wszystko, co szklane. Rozsypie się tez stojące obok
przedszkole, które przed tym będą długo remontować. Matka potwierdza: „Rzeczywiście, remont przedszkola
trwał ponad 6 lat i oto całkiem niedawno zostało otwarte”. „W przedszkolu nikt
nie zginie, tam w tym czasie nikogo nie będzie” – powiedział Sławik.
Na Uralu będzie kilka trzęsień ziemi o bardzo
wielkiej mocy.
Czasy Antychrysta, znak (pieczęć) Bestii, chipy,
czipizacja
Przyjdzie czas, opowiadał Sławoczka, że na Ziemi do
władzy przystąpi nowy władca światowy (Antychryst), który dopuści wszystkie
wady, tłumacząc, że Bóg rzekomo nie potrzebuje, aby ludzi się powstrzymywali,
że wszystko zostało stworzone po to, aby ludzie się cieszyli i doznawali
rozkoszy, przyjemności. Ludzie będą oburzeni tym, że ich „nieprawidłowo”
nauczał Kościół Święty. Przyjmą fałszywe nauczanie władcy świata, o tym, że
Bogu nie jest potrzebna wstrzemięźliwość i posty, i w ogóle pobożne życie.
Sławik trzymał się za serce, patrząc na tworzące się
wszędzie nieprawości. Szczególnie się dziwił zachowaniu kobiet. Po prostu jego
to zdumiewało. Mówił: „Mamusiu, jakie te panie są
bezwstydne! Jakie rozpustne! I im bliżej do przyjścia Chrystusa, tym bardziej
ludzie będą rozpustni”.
Sławik powiedział, że kiedy diabeł będzie czynić
fałszywe cuda i mówić, że on – jest Bogiem, to chrześcijanie zobaczą w nim
Jezusa Chrystusa, muzułmanie – Mahometa,
a buddyści – Buddę, ale niektórzy buddyści zaczną się wahać, ponieważ Budda nie
zamierzał przyjść.
Sławik mówił: „Mamusiu,
wokoło niego będzie tyle demonów! I ludzie będą widzieć w nim Boga, przy czym
każdy swego, a demony będą im się wydawać Aniołami. Od diabła będzie szedł
silny smród, ale ludzie tego nie będą czuli. Tylko niektórzy nie pójdą patrzeć
na niego.” Sławik dziwił się,
mówiąc: „Jakiż on jest
bezwstydny! Jaki straszny! Twarz, jakby posypana mąką, – biała i tak ze złością
na mnie patrzy.” Diabeł
będzie „przesuwał” góry, a ludzie będą dotykać te góry, które „przyszły” zza
morza z wielkim zdziwieniem, a w rzeczywistości żadnej góry tam nie ma! To im
się będzie tylko wydawało. Ale ogień z nieba, który będzie pokazywał, ten
będzie realny.
Ludzi, którzy pozostaną wierni Bogu, Pan będzie
ukrywał taką siłą, że ludzie ci, mieszkający w małych osadach, będą niedostępni
dla sił zła. Ich po prostu nie będzie widać. Ci, którzy nie zdradzą Boga, w
niczym się nie zmienią, po prostu pozostaną zwykłymi ludźmi. I to jest ich
zwycięstwo.
Sławik powiedział, że będzie taka osada, do której
nie będzie mógł przeniknąć żaden „zaszóstkowany” (ros. – «зашестеренный», czyli ten, który przyjął
pieczęć Bestii – trzy szóstki – od tłum.). Wszystko dokoła zostanie otoczone fosą, a rów
wypełniony wodą. Wszystkie wrota zostaną szczelnie zamknięte. Jednak jednej
osobie w jakiś sposób uda się dojść do ściany, ale Boża Moc tak go odrzuci, że
przeleci on z powrotem przez rów, wstanie na czworaki, otrzepie się i z wielką
złością odejdzie.
Później wrócą wszystkie choroby, o których ludzie już
zapomnieli. Jedna choroba pojawi się bez nazwy, od której będzie mnóstwo trupów
na ulicach i nikt nie będzie ich chował. Będą po nich pełzać robaki i wokół
będzie panował smród. Sławoczka powiedział: „Mamusiu, ludzie będą iść i umierać
w ruchu, ponieważ zupełnie nie będą mieć energii. W naszym mieście będzie tak
samo”.
„To, co będzie się dziać w Rosji, tak samo będzie
i w innych krajach” – często mówił Sławik.
- „Sławoczka, a co to za choroba, jak ona się
nazywa?”- zapytała matka. – „Niech popatrzę, mamusiu. Oto dom,
gdzie mieszkamy, i po cichutku, powoli chodnikiem idzie kobieta. Idzie i widzi,
że przed wejściem do domu obok ławeczki umiera
jej znajoma, upadła i umiera. Kobieta
się zatrzymała i myśli: „Może jej pomóc? A czy starczy mi sił? Czy dojdę potem
do mieszkania i zobaczę swoje dzieci?” …
I powoli idzie do wejścia… Nie, mamusiu, ta choroba nie ma nazwy”.
Pewnego razu Sławoczka opowiadał o lekach, które
później będą fałszowane. „Jak
to,- powiedziałam, -
będą fałszować leki?” – „Wiesz,
mamusiu, teraz, jeśli ktoś ma ból głowy, to wypije Analgin (polskim
odpowiednikiem jest Pyralgina – od tłum.) i ból głowy ustaje, jeśli boli żołądek,
to popije tabletkę na żołądek i ból przestaje. A później będzie tak: zabolała głowa,
zażył Analgin, tylko on już jest sfałszowany i ból głowy nie ustaje, a będzie
jeszcze silniejszy, przy niewielkim bólu żołądka wypije lekarstwo na żołądek i
człowiek dostanie kolki, oto, co znaczą sfałszowane leki. A ludzie długo nie
będą podejrzewać, że ktoś tak specjalnie fałszuje lekarstwa, żeby nie leczyć i
ludzie będą pić jeszcze i jeszcze, a bóle będą co raz silniejsze… tysiące ludzi
będzie umierać, zatrutych takimi lekarstwami. W tym czasie profesor profesorowi
po znajomości będzie dawał pół tabletki Analginu ze starych zapasów, ponieważ
wszystkich ludzi będzie bardzo bolała głowa”.
Któregoś razu w kuchni piliśmy herbatę i
rozmawialiśmy. Nagle skronie moje przeszył bardzo silny ból, pojawił się nagle
i szybko znikł. Sławik to zauważył i powiedział: „Mamusiu, złe duchy nieustannie
atakują człowieka z góry. Energia demoniczna w postaci czarnych grudek
nieustannie się przemieszcza z wielka szybkością, starając się wejść w
człowieka, przebić go, a gdy to im się nie udaje, to człowiek i tak odczuwa
ostry ból w którymś miejscu swego ciała, w tym, jak teraz u ciebie, w
skroniach”.
Jeszcze Sławik powiedział: „Będą ginąć drzewa i pewien
człowiek zrobi lek jakby z destylacji brzozy i to lekarstwo będzie bardzo
pomagać ludziom i ludzie będą gotowi oddać mu wszystko, co tylko mają za to
lekarstwo i mógłby on być bardzo bogaty, ale jemu jest to niepotrzebne”.
Często powtarzał: „Świat
cały zgubi korzyść!” i
intonacja jego głosu była albo gniewna, albo smutna, albo prosząca: żeby ludzie
nie dokonywali wyboru, opierając tylko na tym, czy „jest to korzystne dla mnie
lub nie”? Sławik bardzo się dziwił, że tak beztrosko ludzie żyją: oprócz sławy,
przyjemności, władzy i dorobkiewiczostwa wielu nie szuka niczego więcej. To go
bardzo dziwiło i wtedy powtarzał: „Przecież kiedyś i tak każdy stanie przed
Bogiem! I co wtedy powie Bogu?”.
Sławika często pytano o to, jak będziemy żyć w
przyszłości, co będzie się działo w Rosji, na świecie, o władcach naszego
kraju. To, co opowiadał Sławoczka było niesamowite, czasem – przerażające,
niekiedy – wydawało się
niemożliwe, ale bardzo wiele już się spełniło teraz.
Bardzo mało pamiętam jego przepowiedni o przyszłości.
Przypominam, że w grudniu 1991 roku mówił mi, że
na Kaukazie będzie krwawa, niekończąca się wojna, zginie bardzo wielu cywilów,
będą zniszczone miasta. Że będą spadać i rozbijać się samoloty. Mówił, że bez
wojny będzie ginąć i „znikać” więcej ludzi niż na wojnie. Że od ciężkiej
choroby umrze Raisa Gorbaczowa, i że przed śmiercią u niej nie wszystko będzie
dobrze z głową, a Gorbaczow zostanie sam, nikomu niepotrzebny. Że bardzo zachoruje Borys Jelcyn, ale nie
umrze, ale w końcu będzie zmuszony
odejść ze stanowiska
prezydenckiego. Następnie będzie przywódca, który
nie należy do żadnej partii i nikt go nie zna. Ostatnim przywódcą będzie ten, który
opowie prawdę o Gorbaczowie i Jelcynie. Że zaczną
się różne znaki na Ziemi i na Niebie, ludzie bardzo się nimi zainteresują i zapomną o nich. O
znakach tych Sławik opowiadał dokładnie tak, jak napisano o nich w Ewangelii, o zwodzeniu ludzi. Prosił mnie, abym
nie patrzyła, nie interesowała się tymi „cudami”, których wiele będzie pokazanych na Niebie i
Księżycu – to będą demoniczne
zwodzenia. Że na Księżycu jest bardzo wiele demonów (diabłów, biesów – od
tłum.), będą oni pokazywać różne
sztuczki i na Księżycu i na Niebie oraz
Słońcu. „Dlatego ,- powiedział, – interesować się tym, tobie,
mamusiu, nie wolno, bez względu na to, co by tam ciekawego nie występowało”. Że Ameryka dla pozoru zawrze pokój z
Rosją, ale na wszystkich granicach
Rosji będą stać amerykańscy żołnierze. Zaczną
wwozić do Rosji amerykańskie produkty żywnościowe
i wyroby powszechnego użytku, wszyscy z radością będą je kupować, sklepy będą
zawalone tą „obfitością”. Wszystko
będzie u nas amerykańskie, nawet kino.
Sławik mówił, ze ludzie
nauczą się leczyć raka. Że nadejdzie czas, kiedy zaczną podnosić ceny i pensje,
a na półtora do dwóch lat przed
głodem zarobki zostawią wysokie, a ceny
na towary, szczególnie na żywność, znacznie
obniżą. Znów zostaną otwarte
sklepy państwowe i hurtownie. Praca komór celnych się zmieni i towary będą bez przeszkód przechodzić
przez nie. Początkowo jakość
towarów będzie niska, ale później będzie lepsza. Ludziom pozwolą trochę pożyć dobrze, a
później żywność schowają przed
ludźmi pod ziemię i zacznie się
głód. Rosja zacznie się dzielić.
Nawet niewielki republiki, typu Tatarstan, będą się oddzielać, Będzie to sprzyjać przeżyciu
ekonomicznemu, ale podczas powstania katastrof nie będzie wzajemnej pomocy,
ponieważ każdy region będzie zajęty tylko swoimi problemami. Wyłączenia prądu
zaczną się od Dalekiego Wschodu,
a następnie będą wyłączać
wszędzie. Wszędzie będzie zimno,
ponieważ nie będzie włączane
ogrzewanie. Wyłączą gaz i prąd. W
szkołach nie będzie nawet kredy i
papieru. Dzieci będą wałęsać się
na ulicy. Wrócą wszystkie choroby. W Czelabińsku zakłady staną i opustoszeją,
pozostanie tylko straż. Następnie
te opustoszałe zakłady będą
zapadać się pod ziemię. Wszystkie gigantyczne budowle zapadną się pod ziemię. Pozostali na
ziemi ludzie będą cierpieć głód i
pragnienie. Woda zacznie znikać z powierzchni Ziemi, uciekać. (Mówił już o tym św. Serafim
Sarowski. Gdy postawi się obok studni krzyż, to woda zawsze w niej będzie – od
tłum.). Woda, która
pozostanie, zacznie robić się
gęsta, cuchnąca i czerwona, podobna do krwi umarłego człowieka. Rośliny
przestaną rosnąć. Nie będzie
wiatru, ani deszczu. Wszelkie paskudztwo
wylezie z pod ziemi na wierzch.
Dla tych, którzy przyjmą pieczęć Antychrysta, zbudują sklepy, w których będą
najlepsze towary i najlepsze produkty
spożywcze. Dla tych, którzy nie przyjmą pieczęci, również przez pewien czas
będą otwarte sklepy, w których będą towary złej jakości i bardzo wysokie ceny.
Następnie i tych sklepów nie
będzie. Młodych ludzi Antychryst zdeprawuje
przyzwoleniem na wszystko, dopuści wszystkie
nałogi i zboczenia. Swoich Bóg
ochroni i nikt nie umrze z głodu, tylko przez niedługi czas ludzie będą
cierpieć uciążliwości, a Bóg pospieszy im na pomoc. Aniołowie Pańscy będą
bronić ludzi, którzy nie zdradzili Boga.
A nasze
zakłady i fabryki w tym czasie zostaną zamknięte, pojawi się bezrobocie. Ale wszystko
„nie nasze” szybko Rosjanom
znudzi się i będą oni z radością oglądać nawet mały
rosyjski znaczek. Czas diabelski – czas
zamiany wszystkiego: uczuć,
wiary, towarów. Na Dalekim Wschodzie Rosji opustoszeją miasta, szczególnie miasteczka wojskowe,
ludzie będą stamtąd wyjeżdżać,
ponieważ nie będzie światła i ogrzewania. A Chińczycy, Koreańczycy i
Wietnamczycy masowo zasiedla te tereny i będą jak u siebie w domu. Jeszcze
Sławik mówił, że zacznie się straszna wojna światowa i to, co dzieje się w
Rosji, będzie się dziać we wszystkich państwach. Rosja będzie również wciągnięta do tej
wojny światowej, „niechętnie, nie chcąc, ze względu na jakieś okoliczności i
spełnienia niektórych przepowiedni na temat Rosji -wyzwolicielki”. Do armii rosyjskiej będą brać wszystkich
mężczyzn, a później i kobiety. W
domach zostaną tylko starsze kobiety, starcy i małe dzieci. Wszystkie
dziewczęta i kobiety, które nosiły spodnie, będą przymusowo wcielone do armii,
ponieważ armia w tym czasie będzie w stanie „upadku” i prawie w całości trzeba będzie tworzyć ją na nowo. W armiach
innych krajów będzie tak samo.
Sławik powiedział, że w domu nie wolno trzymać psów, że psy powinny
żyć na dworze. Że nie wolno zbierać masek, czaszek, książek fantastycznych
itp., ponieważ osiedlają się w
nich złe duchy. I odwrotnie – obrazów
Świętych złe duchy nie wytrzymują. Nie lubią one palących się świec, zapachu kadzidła,
modlitw, np. „Ojcze nasz”, od których zaczynają się miotać i znikają. Świątynie
będą puste, i nieoficjalnie pozwoli się w nich otworzyć niewielkie warsztaty,
głównie stolarskie. Kiedy będzie głód, straszny głód, kobiety z głodu powiozą swoje skarby, w tym stare,
zabytkowe ikony, do sklepów komisowych w Czelabińsku, a głodni sprzedawcy będą
ze strachem pracować w tych sklepach obrazów, ponieważ Bóg będzie te sklepy
palił ogniem.
Wyżsi dowódcy, którzy nasłuchali się o Sławiku,
prosili mego męża o spotkanie z nim, czasami mąż zabierał syna na poligon, gdzie dyskutował z wojskowymi. On
bardzo kochał naszą armię, dorastał w miasteczkach wojskowych, i sam jako syn
wojskowego – bardzo ubolewał, że
armię wkrótce rozwalą, i zamiast
niej utworzą brygady szybkiego
reagowania. On tak i nazwał je – „brygady szybkiego reagowania”, które przed przybyciem władcy świata –
Antychrysta, będą każdy, nawet najmniejszy przejaw ludzkiego niezadowolenia,
„gasić” swoim szybkim pojawieniem się.
I te brygady już są…Sławoczka mówił, że na wszystkich naszych granicach będą
stali Amerykanie, ale do Rosji nie wejdą.
Państwo nasze będzie
policyjne, w pociągach, na drogach, wszędzie
będą sprawdzać dokumenty i
pieczęć i kto jej nie będzie miał, temu będą mogli nanieść ją siłą.
Człowiek nie będzie mógł żyć w dwóch miejscach, na
przykład w domu i w mieszkaniu, ponieważ wszelkie przesunięcia ludzi, wyjazdy
poza miejsce zamieszkania, będą ściśle ograniczone, szczególnie tych osób,
które nie przyjęli znamienia Antychrysta. To obecnie ludzie mogą na weekendy i
latem pojechać z mieszkania do domu lub domku letniskowego (ros. – daczy – od tłum.), a w czasach ostatnich lepiej jest
mieszkać w domu, ponieważ zamieszkanie i wyżywienie są w pobliżu. I wyłączenie wszystkich „wygód”
łatwiej jest znieść w domu niż w mieszkaniach w mieście.
Bóg nie przebaczy … Dodano potwierdzające cytaty z
Apokalipsy św. Jana
… Jeszcze
w czasach sowieckich Sławik powiedział: „Mamusiu,
w tajemnicy przed rodzicami w niektórych moskiewskich klinikach położniczych
noworodkom wszczepia się pod skórę mikro schematy (chipy), rodzice nie wiedzą, od czego takie
mądre dziecko im się urodziło”. Matka
Sławika:„A dzisiaj widzę, że
proroctwa jego się spełniają i satanistyczne chipy przygotowane już są dla
wszystkich. O tym z dumą
informują w telewizji, pokazują laboratorium, w którym na każdego z nas jest
przygotowany ten żywy mikro schemat, tj. biochip. A co to jest? I kim jest właściciel, który zajmie
nasz organizm, wejdzie do każdej komórki naszego organizmu i kim będziemy po tym?
Wnioski trzeba robić samemu. Pierwszym nie-ludzkim dokumentem w naszym kraju był voucher, również następne dokumenty będą od szatana.
Przyjdzie czas, kiedy człowiek będzie
chciał otrzymać małe zaświadczenie, a mu powiedzą: „Weź numer, inaczej
zaświadczenia nie damy”. Dokumentem
końcowym będzie paszport światowy”. Po
biochipie Sławik powiedział: „Będzie
maleńka, bardzo sympatyczna szara płytka (kartonik) – światowy paszport i kiedy
ludzie będą go odbierać, to specjalne
urządzenie zostanie zainstalowane w taki sposób, że na czoło lub prawą rękę,
którą, z reguły, wyciągamy, gdy coś bierzemy, w tym czasie naniesie promieniami
(jakimiś izotopami) trzy maleńkie szóstki (666) w postaci tatuażu i Bóg nie
przebaczy nikomu, kto przyjmie pieczęć”.
„A inny anioł, trzeci, przyszedł w ślad za
nimi, mówiąc donośnym głosem: „Jeśli ktoś wielbi Bestię i obraz jej i bierze
sobie jej znamię na czoło lub na rękę, ten również będzie pić wino
zapalczywości Boga przygotowane, nierozcieńczone, w kielichu Jego gniewu; i
będzie katowany ogniem i siarką wobec świętych aniołów i Baranka. A dym ich
katuszy na wieki wieków się wznosi i nie mają spoczynku we dnie i w nocy
czciciele Bestii i jej obrazu, i ten, kto bierze znamię jej imienia”. (Apok. Św. Jana 14: 9, 10,
11).
„I sprawia, że wszyscy, mali i wielcy, bogaci i
biedni, wolni i niewolnicy otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło” (Apok. św. Jana 13, 16).
Początkowo te
szóstki nie będą widoczne, ale potem jak elektroniczna
tablica na czole i na ręce będą świecić zielonym
światłem. Jeśli osoba spróbuje pozbyć się tych szóstek i odrąbie sobie rękę, to
szóstki pojawią się na kikucie, i wtedy, gdyby człowieka porąbać na kawałki, to
na każdym kawałku pojawia się trzy szóstki. Na
początku ludzie będą się wstydzić i ukrywać ten znak, ale później przestaną się
krępować i zaczną otwarcie nosić
tę pieczęć Antychrysta.
W Apokalipsie Świętego Jana opisano to w ten sposób: „I poszedł pierwszy (Anioł) i
wylał swą czaszę na ziemię. A wrzód złośliwy, bolesny, wystąpił na ludziach, co
mają znamię Bestii i na tych, co wielbią jej obraz” (Apok. Św.Jana 16, 2).
Stopniowo ci ludzie staną się bardzo źli, będą ich męczyć choroby i ropiejące
rany. Szczególnie będą źli na tych, u
kogo nie będzie tej pieczęci. Jeżeli człowiek nie wytrzyma głodu, wejdzie do sklepu
i weźmie sobie produktów, to,
przechodząc przez kasę, postawią mu „666”, jeśli nie miał tego znaku. Ludzie,
którzy prawdziwie lub przez
kłamstwo otrzymali szóstki, nie będą mogli umrzeć. Staną się jakby
nieśmiertelni. Sławik powiedział, że „jeśli taka osoba ze względu na
straszne życie zechce zakończyć życie samobójstwem i rozpędziwszy się
samochodem uderzy np. w mur, i zostanie wraz z samochodem rozerwana na kawałki,
to jak potwór w filmach horroru ponownie pozbiera się z kawałków w całego
człowieka i znów ożyje”.
W Apokalipsie św. Jana napisano na ten temat: „I w owe dni ludzie szukać będą
śmierci, ale jej nie znajdą, i będą chcieli umrzeć, ale śmierć od nich
ucieknie”. (Apok. Św.
Jana 9, 6). Według Apokalipsy ma
to trwać 5 miesięcy.
Święty Jan Ewangelista mówi: „I że nikt nie może kupić ni
sprzedać, kto nie ma znamienia – imienia Bestii lub liczby jego imienia” (Apok. Św. Jana 13,17).
Sławik mówił również, że ci, którzy nie przyjęli pieczęci,
nie będą mogli nic w sklepie kupić, również „zaszóstkowane” jedzenie tez nie
będą mogli jeść.Nawet nie będą go mogli przełknąć, kiedy ludzie, którzy
przyjęli pieczęć, ich krewni, zechcą im pomóc, oddając część swoich produktów.
W tych czasach, w niektórych miejscach dzieci
będą umierać z głodu, a Moskwa będzie
żyć świątecznie, ale później zacznie zapadać
się pod ziemię. Będzie się poruszać jak po równi pochyłej, a kiedy Jezus Chrystus postawi stopę
na Placu Czerwonym, to wtedy resztki Kremla wraz z gwiazdą ostatecznie się
zapadną. W tym czasie przywódca,
prawdopodobnie, przeniesie się do Bonn i stamtąd będzie rządzić narodem.
Ludzie, którzy otrzymali
nowe paszporty światowe, będą na początku korzystać ze wszystkich
dobrodziejstw, wszystko kupować, wszędzie jeździć, jeśli będą mieć pieniądze,
ponieważ i biedni i bogaci pozostaną przy swoich możliwościach (stanach
posiadania) i tytułach, ale potem oni również nie będą mogli nic nabyć i zrozumieją, że zostali
oszukani i będą bardzo źli… Nastanie straszny głód, zostanie on wywołany
sztucznie…
Przyjdzie czas, kiedy donosić i zdradzać będą nawet bliscy
ludzie, i z powodu donosów będą
torturować, wysyłać na zesłanie i zabijać uczciwych ludzi i prawosławnych
chrześcijan, prawdziwych kapłanów i zakonników. Oprócz tego, będzie bardzo dużo urządzeń podsłuchowych,
nawet na ulicy ludzie będą się bali rozmawiać. Nastaną czasy gorsze, niż za Stalina. Zwykłych normalnych ludzi pozostanie bardzo
mało. Prawie wszyscy będą
zajmować się spirytyzmem i żyć,
słuchając podpowiedzi i pod kierownictwem demonów, ponieważ będą ich wyraźnie słyszeć i
nawet z nimi rozmawiać, uważając ich za „wyższy rozum”. Będą się oni wyśmiewać ze zwykłych
ludzi, uważając ich „za zacofanych, nie
współczesnych, niewykształconych i niepotrzebnych na Ziemi, ale z nimi będzie Bóg. Święty Jan Apostoł przytacza słowa Pana
Jezusa: „To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli, Na świecie
doznacie ucisku, ale miejcie odwagę. Jam zwyciężył świat.” (J 16,33).
A z czasem, kiedy zrozumieją, że to oni, którzy
otrzymali znak Bestii, wpadli w sidła diabła, będą tak źli, że byliby gotowi
własnymi rękoma rozerwać tych, którzy ocaleli. Tak jak za czasów Noego, przed
potopem, szli zdemoralizowani, a przed nimi biegła złość, tak i w nadchodzących czasachnormalni,
ocalali ludzie, będą zmuszeni chować się przed
zwiedzionymi, ale nadejdzie czas: ”I
otrze Bóg z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby,
ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Apok. Św. Jana 21, 4).
Sławik powiedział, że Bóg nikomu nie przebaczy, kto przyjął
światowy paszport i pieczęć Antychrysta, bez względu na to, co tylko ludzie nie wymyślą na swoje
usprawiedliwienie. „Oto
przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka
jest jego praca”. (Apok.
Św. Jana 22, 12)
UFO, kosmici (przybysze z innych planet, ufoludki
itp.)
Sławik mówił, że
tzw. kosmici, przybysze z innych planet, ufoludki czy jeszcze inaczej nazywani – to są po prostu demony, które znajdują się w powietrzu i kiedy zaczną często rozbijać się samoloty i
helikoptery, to nie od tego, że są stare lub coś w nich się uszkodziło, a będzie to się działo tak długo,
dopóki ludzie nie zdadzą sobie sprawy, że
zajmowanie przez nich przestrzeni powietrznej jest niepożądane, ponieważ loty ludzi przeszkadzają UFO, czyli demonom
przeprowadzać swoje czynności w powietrzu, albowiem przygotowują się oni do wojny z Bogiem i zawracają
ludziom głowy, znajdując się w kontakcie z najpotężniejszymi ludźmi tego
świata.
Kosmici porywają ludzi i wykorzystują ich jako
niewolników, jest u nich wiele miejsc, w których w niewoli pracują „zaginieni”. Na przykład, na
Ziemi jest tak zwany przez ludzi Rów Mariański, na dnie tego rowu jest gruba
warstwa mułu i innych osadów wodnych, a pod nimi jest jeszcze drugie dno, dokąd
zapadła się Atlantyda. Miasto
jest w dobrym stanie i jest chronione przez UFO, czyli demony, aby ludzie tego miejsca nie znaleźli. Niewolnikami UFO są żywi
ludzi, których oni kradną, ale
sami im się nie pokazują, aby
ludzie by zwariowali, ponieważ wygląd tych „przybyszów z innych planet” jest
przerażający.
Gdyby Atlantyda została zbadana przez ludzi, to
wyobrażenie ludzi o wszechświecie bardzo by się zmieniło. Wtedy ludzie by
zrozumieli, kim są ich prawdziwi wrogowie i zaczęliby z nimi walczyć. A „im”
jest to niepotrzebne. „Oni” bardzo boją się Jezusa Chrystusa i ze strachu są
ograniczeni w swojej działalności, inaczej
ludzi, jako takich, już dawno nie byłoby na Ziemi. Dla „nich” najważniejszym jest – aby człowiek
zginął bez nawrócenia się do Boga, bez
prawdziwej wiary, traktując życie i śmierć niepoważnie, jako zabawę. A po śmierci żeby stał się ich
własnością, chociaż niektórzy już
i przy życiu są wykorzystywani jako
wykonawcy zła, ci ludzie „zabawki” w rękach demonów.
Ludzie mogliby znaleźć jeszcze jedną budowlę, która
otworzyłaby im oczy na swoich wrogów, ale ona jest również ściśle strzeżona
przez te same siły. Budowla ta jest typu ludzkiego umysłu – komputera, ale o wiele bardziej
doskonałego, znajduje się ona w górach, w skale, w idealnym stanie, wyglądem
zamaskowana pod skałę.
Sławik tez mówił, że pół materialne UFO wykorzystują jako paliwo brylanty
(diamenty), które dostarczają demonom dla UFO „silni tego świata”, tj.
„Illuminaci” z Rządu Światowego.
Im większy brylant, tym lepiej dla „nich”, dlatego historie kradzieży dużych znanych
brylantów są zawsze związane z zabójstwem wielu
ludzi wcale nie ze względu na
wartość tych brylantów, lecz z tego powodu, że powinny być one przechowywane u
określonych ludzi.
Po pewnym czasie ludzie
nauczą się robić takie same statki, jak UFO, tylko na innym paliwie. Ludzie
uwierzą, że Jezus Chrystus jest
Zbawicielem i w każdym statku powietrznym będzie
niegasnąca lampka i ikona Pana. Będzie
to krótki okres, kiedy Pan
pozwoli człowiekowi stoczyć walkę z demonami pod nadzorem Niebios.
Sławik mówił, że kiedy
kosmici biorą od człowieka skórę, rzekomo do analizy, to później, w
rzeczywistości, z maleńkiego kawałeczka skóry hodują wieki płat ludzkiej skóry,
który naciągają na siebie. Oni przygotowują
się do zejścia do nas pod postacią przybyszów z innych planet, prześladowanych
przez „złe siły kosmiczne”, a w
rzeczywistości przez Boga, ale
ich prawdziwy wygląd będzie bardzo zamaskowany i działać w świecie rzeczywistymbędą
oni pod postacią prawdziwych ludzi, a czasami będzie następować straszna „zamiana”- w miejsce skradzionego człowieka pojawi się
„ten”,całkowicie zewnętrznie nie do odróżnienia
od prawdziwej osoby, a ludzie porwani
(ukradzeni) zostaną albo zlikwidowani albo wysłani do niewoli.
Do UFO, które wylądują na całej Ziemi demony zaproszą
ludzi do badania i leczenia. Ludzie
masowo pójdą do nich po zdrowie,
a wyjdą jako „zdrowi zombie.” To
tylko jeden z rodzajów oszukiwania ludzi, będą też inne metody zombizacji, w zależności
od poziomu duchowego człowieka.
Innym razem Sławoczka powiedział, że nie wszyscy
naukowcy uwierzą „ich” cudom i to sprawi, że wykonają
oni takie urządzenie, które pozwoli naukowcom wśród ludzi rozpoznawać tzw.
„przybyszów z innych planet”, czyli
ucieleśnionych demonów, którzy są przerażający, bardzo straszni. W tym
urządzeniu wszystko fałszywe, co zostało zrobione „pod człowieka”, u diabłów
będzie widoczne jak na rentgenie, cała ich wewnętrzna istota.Będzie ich taka
ilość, że naukowcy po prostu się przerażą. Pewnego
razu Sławik powiedział swojej mamie: „Będzie
taki uczony, który mi, mamusiu, bardzo uwierzy i wraz ze swoimi kolegami – uczonymi skonstruuje
przyrząd do określania demonów, zamaskowanych pod ludzi”. Żeby sprawdzić przyrząd w
działaniu schowają się oni w określonym miejscu. Będzie głucha, ciemna noc, i
naraz bezszelestnie pojawią się ci ludzie – nieludzie. Naukowcy przygotowywali
się do ujrzenia straszliwego widoku tych nieludzi, ale gdy zobaczą ich w
urządzeniu – jest ono podobne w
działaniu do lornetki, to znaczy,
że będzie ich widać z daleka, to z przerażenia prawie zaczną krzyczeć, albowiem ogarnie ich panika. Jednak
uczeni wytrzymają i nie
zakrzyczą, nie uciekną – dlatego
zostaną żywi i będą tych nieludzi obserwować. W
ten sposób w świecie pojawi się informacja, potwierdzona przez uczonych o tym,
jak i co się dzieje z zamianą ludzi. Urządzeń
tych zostanie zrobiona wielka ilość i będą one bardzo przydatne dla ludzi.
Używane będą bardzo różnorodnie. Sławoczka nie tylko opowiadał, on jakby brał
udział w przyszłej rzeczywistości, dlatego
jego opowiadania o przyszłych wydarzeniach są tak żywe i wiarygodne.
… W
domach i mieszkaniach będzie niespokojnie. Ludzie
będą oglądać różne anormalne zjawiska.
Wojna z Chinami
W tamtym czasie powstanie konflikt Ameryki z Chinami i kiedy
będą oni na krawędzi wojny, to
Amerykanie w ostatniej chwili przestraszą się Chin i napuszczą je na Rosję. I zacznie się straszliwa wojna z Chinami. Wojna będzie taka, że niekiedy bez jednego wystrzału
ogromne terytoria zostaną zajęte przez Chiny:
wieczorem mieszkańcy zasną jako Rosjanie, a rano obudzą się jako Chińczycy. Ale
w wielu miastach i wsiach będą
krwawe walki.Sławik mówił, że Chińczycy będą
zabijać naszych mężczyzn i chłopców, i sterylizować naszą ludność na podbitych
terytoriach. Na podbitych ziemiach Chińczycy będą
okrutni we wszystkim. Świątynie chrześcijańskie i muzułmańskie meczety zdobywcy
tylko trochę przerobią, zrobią dachy po chińsku,przed wejściem umieszczą smoka,
który zamiast dzwonu będzie głuchym, przeciągłym dźwiękiem zwoływał naród do oddawania czci,
natomiast ci, którzy nie pójdą, zostaną bezlitośnie zabici lub powieszeni.
Chińczycy jak mur pójdą podbijać ziemie różnych
narodów, ludzi, tam mieszkających, będą
zabijać, i wtedy Amerykanie, po raz pierwszy w świecie na tak masową skalę
zastosują na Chińczykach nową broń psychologiczną (psychotroniczną? – od
tłum.), która oddziałuje tylko na
tę rasę i pogonią ich z powrotem. Chińczycy,
którzy znaleźli się pod działaniem tej broni, będą uciekać ze wszystkich
podbitych ziem z powrotem do
Chin, i tam będą chować się w ciemne miejsca i drżeć, jak ze strachu. Działanie
tej broni psychologicznej jest takie, że nawet u siebie, w Chinach, oni już
nigdy nie będą mogli być normalnymi ludźmi. Wszyscy Chińczycy, którzy trafią
pod działanie tej broni, wymrą.
Od tłumacza
Zainteresowanych odsyłam do artykułu „Imperium Bioterroru”,
który przetłumaczyłem w sierpniu 2014 r. dla <Wolnej Polski>. Opisano tam prace amerykańskich
naukowców mikrobiologów nad tworzeniem nowych
form wirusów i bakterii, które m.in. maja działać wybiórczo tylko na pewne
rasy, grupy etniczne ludzi. Załączam wyjątek z tego artykułu. Zainteresowanym
chętnie wyślę ten artykuł (mój adres: andrzejleszczynski1@wp.pl ). Artykuł dotyczy współczesnej broni
biologicznej (bakteriologicznej), natomiast broń, która będzie użyta wobec
Chińczyków jest bronią psychotroniczną (psychologiczną). Ta pierwsza broń
działa na ciało, a ta druga – na psychikę.
Broń etniczna i genetyczna
Poczynając od lat 70-tych w USA były prowadzone
przyspieszone opracowania „broni etnicznej”. I jak uważa wielu ekspertów, do
chwili obecnej wynaleziono nowe szczepy śmiertelnych wirusów, które mogą
rozprzestrzeniać się tylko w określonym środowisku etnicznym.
Tak więc, „nietypowe zapalenie płuc” atakuje przede
wszystkim Chińczyków i mieszkańców Azji Południowo-Wschodniej, Ebola i AIDS –
Afrykanów. Izraelscy naukowcy próbują stworzyć podobną broń biologiczną,
skierowaną przeciwko Arabom.
Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne niedawno
oświadczyło, że „postępowy
rozwój genetyki może już w niedalekiej przyszłości stać się przyczyną
przeprowadzenia na niespotykaną skalę czystek etnicznych”.
Pomysł utworzenia „biologicznej dominacji nad
światem” dojrzewa już nie tylko w umysłach szalonych kanibali – wirusologów,
ale i w kalkulacjach polityków, strategów wojskowych i ekspertów! I tak,
niedawno idea ta została nagłośniona przez poważnych neokonserwatywnych
polityków USA w raporcie „Nowe rubieże obrony Ameryki”.
W raporcie jest napisane, że, oczywiście, dominację
militarną na świecie powinny przede wszystkim zapewnić rakiety balistyczne i
skrzydlate, samoloty sterowane przez radio („drony”) oraz łodzie podwodne i
broń satelitarna. Ale wraz z tym, „w ciągu najbliższych kilku lat sztuka
prowadzenia wojny w powietrzu, na lądzie i na morzu będzie się zupełnie różnić
od obecnej, a walki będą się odbywać w nowych wymiarach – w kosmosie, „cyberprzestrzeni”, a
także na poziomie
wewnątrzkomórkowym i drobnoustrojowym (mikrobowym)”.
Dalej mówi się o tym, że „zaawansowane formy broni biologicznej, które będą
wybierać jako cele określone genotypy ludzkie, potrafią wyprowadzić ten
kierunek ze świata terroru na godne miejsce wśród politycznie uzasadnionych
środków!”.
***
Jeszcze Sławik powiedział, że w Chinach nastąpi
poważna awaria – duży wyciek promieniowania, tak
wielki, że będzie to zagrożeniem
dla całego świata. Chińczycy z
początku będą milczeć o awarii, ale nie będzie można tego ukryć, ponieważ sami
nie będą w stanie poradzić sobie z awarią, ani zatrzymać wycieku. Gdy Chińczycy już nie będą ukrywać
awarii, wtedy naukowcy wielu państw na całym świecie będą proponować i
wypróbowywać różne warianty usunięcia awarii, ale bezskutecznie. „Wtedy oni potajemnie, oszukując
cię, mamusiu, załadują mnie do samolotu i przewiozą do Chin, w sam środek
promieniowania, i przez pewien czas, –
opowiadał Sławik, - będę się
tam znajdował, ale pomóc im w niczym nie będę mógł, – prawdopodobnie nie będzie
na to Woli Bożej”.
I jeszcze – właśnie w Chinach będzie największe i
najgłębsze na świecie pęknięcie w Ziemi, tam Ziemia jakby się rozstąpi. Zginie
ogromna liczba ludzi.
Piekło
Sławik powiedział, że piekło jest realne i jest pod
nami. Zapytałam o Stalina. Wyjaśnił, że w piekle jest miejsce, gdzie cieknie wrzątek
i w tym wrzątku jedni stoją po kostki, inni – po kolano, jeszcze inni – po
pierś, a Stalin cały, z głową jest w nim. […] (Pomijam
opisy urządzenia piekła, o kotłach, przygotowaniu do ich drewna… -od tłum.). „Jakie grzechy, takie i
miejsca” – mówił Sławik.
Demony (biesy) strasznie nienawidzą ludzi za to, że Bóg
świętymi ludźmi uzupełnia liczę upadłych aniołów, których za nieposłuszeństwo zrzucił na
Ziemię i przemienił w demonów (biesów). Sławik mówił, że jeden święty ceniony
jest bardziej, niż cała ziemska nauka, i droższy jest od wielu kapłanów razem
wziętych, a są również zwykli, prości ludzie, którzy nawet nie podejrzewają,
jak są święci. Są również
zamaskowani pod świętych,których lud uważa za świętych, ale w istocie to są
czarownicy. W historii ludzkości były przypadki, kiedy świętych uważano za czarowników i
odwrotnie. I do dzisiaj tak
uważają. Powiedział jeszcze, że niedługo
prawie wszystkie biesy (demony) wylazą na powierzchnie Ziemi razem z diabłem i
w piekle przez pewien czas będzie spokojniej niż na Ziemi, ponieważ pozostali w piekle demony (biesy) nie
będą gorliwie wykonywać swoją pracę
Morze Czarne
Morze Czarne umrze, ale nie od razu, lecz stopniowo.
Początkowo, na Morzu Czarnym
będzie gigantyczna eksplozja, ponieważ na powierzchni morza pozostała niewielka
warstwa wody, a pod nią jest gaz – siarkowodór, a pod tym gazem kolejna
warstwa wody. Na dnie morza żyją
organizmy, podobne do robaków, których jest tam bardzo dużo i które wydzielają
siarkowodór. Cała ta podwodna
przestrzeń wybuchnie, eksplozja będzie straszna, dotrze do górnych warstw
atmosfery, gdzie z winy człowieka zgromadziła
się ogromna ilość chemikaliów i innych odpadów. Palić się będzie wszystko, będzie
takie wrażenie, że płonie woda, Ziemia i Niebo. Wszystkim krajom nad Morzem Czarnym
będzie źle. Odessę miasto uratuje pęknięty rurociąg słodkiej wody, który zaleje
słodką wodą palące się miasto, utworzy
się kurtyna z pary, i przez to
wielu się uratuje. Sławik powiedział, że pomoże uratować swoją kuzynkę – córkę
naszych krewnych, którzy teraz mieszkają w Odessie, nawet opowiadał, jak to się
odbędzie: gdy wszystko będzie palić się w Odessie, dziewczyna ze strachu wlezie
pod komin. Sławik nawet ze zdziwieniem powiedział: jak ona tam się zmieści, tam
nie ma żadnej przestrzeni, a wyleźć stamtąd sama nie potrafi. Wtedy przybiegnie
ojciec i z ogromnym trudem wyciągnie ją całą mokrą i brudną, drżącą ze strachu.
W tym czasiestatki na morzu i u nabrzeży będą palić się i eksplodować. Część
ludności zginie. W ogóle, na morzu będzie
kilka dużych eksplozji, w odstępach czasu, i
tak stopniowo Morze Czarne przestanie istnieć.
Izrael
Sławik szczególnie podziwiał Izraelczyków.
Powiedział, że w Izraelu rozpocznie
się wojna, i Izraelczycy, otoczeni ze wszystkich stron przez Muzułmanów, będą się wytrwale bronić. „Mamusiu, - mówił z podziwem Sławik – jacy oni są odważni, wykażą po
prostu cuda odwagi, ale zostaną jednak pokonani. Nasze chrześcijańskie świątynie
Muzułmanie zbezczeszczą, czym
bardzo rozgniewają Boga”. Sławik
mówił, że szatan chce rozpalić
wojnę między Muzułmanami a Chrześcijanami, ale Bóg nie dopuści do wojny
światowej między nimi, ponieważ
powstaną Buddyści i Chińczycy.
Kaukaz
Na Kaukazie będzie wojna, krwawa, okrutna,
niekończąca się wojna, która zabierze wiele istnień ludzkich po obu stronach,
oprócz wojskowych zginie ogromna ilość cywilów. Później będzie wiele trzęsień
ziemi i, ostatecznie, z Kaukazu
nic nie pozostanie, góry tam pomieszają się z błotem i pozostaną maleńkie
wysepki, gdzie życie będzie zachowane.
Kilka słów od autora artykułu
Dla wierzącego rosyjskiego serca i nie obojętnych
ludzi naszej umęczonej Świętej Rosji dzisiaj jest bardzo ważne, aby prorocza
wieść o przebaczeniu Rosji, jej nadchodzącym ratunku i o dobrym
zwiastunie tego długo oczekiwanego wydarzenia – chłopczyku – proroku
Wiaczesławie Uralskim i Syberyjskim (Czebarkulskim)
z geograficznego centrum naszej Ojczyzny – Uralu, przyszła z głębin naszej
tragicznej Historii właśnie przez usta Świętego Cara -. Odkupiciela Mikołaja
II. Tego, który w imię ratowania Ojczyzny i swoich poddanych oddał w ofierze
najdroższe, co miał – ukoronowaną głowę, a nawet życie swojej ukochanej Świętej
Rodziny. Wszystko, co mógł, bez reszty, On dobrowolnie ofiarnie położył na
ołtarzu zbawienia ukochanej Ojczyzny, wszedł
na nią tam, na Uralu, na Jekatierynburgską Rosyjską Golgotę.
My, żyjący obecnie, komu droga jest Ojczyzna – Święta
Ruś, nasza Prawosławna Wiara i Cerkiew Chrystusowa, również powinniśmy stale mieć przed swoimi ziemskimi i
duchowymi oczami w celu naśladowania te ofiarne czyny: Zbawiciela – naszego
Boga, Jego żywą ikonę w Ziemi Rosyjskiej –Świętego Cara Mikołaja II, jak
również tak krótką, ale obficie usłaną dobrymi owocami, – służbę tego
niezwykłego ziemskiego Anioła w
ciele – chłopczyka Sławika Czebarkulskiego, który również jak tylko mógł, ofiarnie, bezinteresownie i bez
reszty, oddał całego siebie Bogu, Ojczyźnie i swoim rodakom. On został nam wszystkim dany przez Boga
dla umocnienia w wierze, dla
pocieszenia i pomocy chorym, cierpiącym i smutnym w naszym trudnym i złym
czasie. On przyszedł, aby zawczasu nas poinformować,
przygotować do najważniejszych prób wszystkich ludzi na Ziemi w przeddzień
wejścia na tron Antychrysta, a w Rosji – Pomazańca Bożego – prawosławnego Cara
– Zwycięzcy, w przededniu Drugiego Chwalebnego Przyjścia na Świat Zbawiciela i
Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Od tłumacza:
Nie sposób umieścić wszystkich wątków, opisanych w
książkach o małym proroku. Może kiedyś któraś z nich zostanie w Polsce
przetłumaczona. Podczas szperania w rosyjskim Internecie natrafiłem na bardzo
ciekawą książkę pt. „Z pomocą
wiernym. Posłaniec prawosławny”, (ros.
– „В помощь верным. Православный вестик”), https://vk.com/poslannyj_bogom przeznaczoną dla Rosjan na czasy ostateczne, czasy
Antychrysta jako poradnik, w którym podane są rady, jak przeżyć ten okres i nie
zatracić swojej duszy. Instruuje
się wręcz ludzi, jak mają się zachowywać w warunkach masowego terroru, jak
unikać aresztu, jak organizować
ucieczki, jak zachowywać się w śledztwie, gdy
zostanie się aresztowanym (chodzi o czasy, kiedy Chrześcijanie będą
prześladowani i wyszukiwani z powodu nie przyjęcia znaku Antychrysta, trzech 666). Podaje się dokładnie, jak należy
przygotować się do ucieczki do lasów, co spakować do plecaków i mnóstwo innych
porad… Podano też, w jakie leki
należy się zaopatrzyć, a także umieszczono rady
małego Proroka Sławika, dotyczące leczenia
ziołami różnych chorób, również raka. Może kiedyś i ten poradnik trzeba będzie przetłumaczyć
na użytek również wierzących ludzi w Polsce.
Do niniejszego opracowania załączam z tej publikacji
rady Sławika o leczeniu raka
(tylko, niestety) i jak zbierać i leczyć się ziołami.
Niektóre zachowane rady chłopczyka Wiaczesława
dotyczące leczenia chorób ziołami (recepty na raka)
Przy każdym rodzaju raka: sok jaskółczego ziela (glistnika, ros. – чистотела)!!!
6.7.2014 r.
Podczas suszenia ziele traci prawie wszystkie swoje
właściwości lecznicze, dlatego należy robić sok. W czasie kwitnienia ścięte
zioło (nie myć!) przepuścić przez maszynkę do mięsa (wyciskarkę soku, lub
sokowirówkę – od tłum.) i wycisnąć sok przez gazę. Przechowywać w lodówce.
Jeżeli później na powierzchni pojawi się pleśń, można ją ostrożnie usunąć i sok
używać nadal. Zażywać po 5 – 7 kropli na łyżkę wody na noc, w ciągu 10 dni,
następnie przerwać zażywanie na 10 dni. Powtórzyć 3 razy, następnie 30 dni
przerwa.
Jaskółcze ziele – to zioło trujące, niekiedy może
boleć głowa i trochę pogorszyć się wzrok, ale są to zjawiska przejściowe, wzrok
powróci do pełnej sprawności i bóle głowy znikną. W razie konieczności podaną
procedurę powtórzyć. (Zamiast chemioterapii przy złych
wynikach powtórzyć do 3 razy).
Są dwa warianty leczenia jaskółczym zielem: albo
przyrządza się sok, albo też od wiosny do późnej jesieni (do śniegów) zjada się
niewielki listek jaskółczego ziela dziennie.
Sok z jaskółczego ziela należy wyciskać w czasie jego
kwitnienia, ponieważ
najsilniejsze działanie lecznicze ma kwitnące ziele. Kiedy jest rak skóry – to
chorą skórę smaruje się po prostu sokiem z jaskółczego ziela.
Pomoc chorym i cierpiącym
Rady chłopczyka Wiaczesława dotyczące zbioru,
gromadzenia ziół i leczenia
Sławik mówił, że podczas leczenia wszystkich chorób
należy koniecznie pić codziennie świętą wodę, pobraną w Święto Objawienia Pańskiego(ros. – святую Богоявленскую воду, według
kalendarza juliańskiego – 19 stycznia – od tłum.) na czczo – po łyżeczce od
herbaty i świętym olejem na noc robić krzyżyk na piersi, w miejscu, gdzie
znajduje się serce. Ale przed tym należy wpierw odmówić modlitwy „Ojcze nasz” i
„Zdrowaś Maryjo” oraz złożyć ziemski ukłon (do ziemi). Wszystko to należy robić
w ciągu 40 dni, wtedy leczenie będzie szybsze i lepsze. Zioła do leczenia należy zbierać
samemu lub przez kogoś bliskiego, kochającego nas i podczas zbierania ziół
należy obowiązkowo się modlić (odmawiać modlitwy, jakie znamy).
Zioła należy zbierać w czystych miejscach. Nie wolno
zbierać ziół obok zbiorników wodnych, należy je zbierać w dość dużej odległości
od tych zbiorników. Matka Sławika mówi, że zapomniała, ile metrów powinna
wynosić ta odległość. Wydaje się jej, że mówił o co najmniej 20 m . Nie zbiera się ziół nad
brzegami jezior i rzek.
Najlepiej zioła zbierać podczas ich kwitnienia. Zebrane
zioła nie myć i nie zbierać ziół po deszczu. Na tym samym miejscu co roku nie
można zbierać ziół. Powinno się odczekać co najmniej kilka lat. Jeżeli ścięło
się krzak, to dopiero po kilku latach znów będzie można z niego ściąć. Sławik
mówił, że inaczej uzyskuje się po prostu trujące zioło i ono nie leczy. Zalecał
nie suszyć ziół, tylko wyciskać z nich sok, ponieważ większość pożytecznych
substancji, do 80 % podczas suszenia się traci. Mówił, że sok jaskółczego ziela bardzo
dobrze leczy raka – dowolny rodzaj raka.
A jeżeli jaskółcze ziele się wysuszy, to podczas
suszenia traci się prawie wszystkie jego własności. Dlatego jaskółcze ziele
należy przyrządzać w postaci soku. Sławik zalecał robić to tak: wpierw sam
człowiek przez maszynkę do mięsa powinien przekręcić zioła i następnie też sam,
powinien przez gazę wycisnąć sok (żeby nie ktoś, tylko właśnie sam), wlać go
szklanego ciemnego naczynia, zamknąć i wstawić do lodówki. I to wszystko. Soku niczym się nie rozcieńcza.
W lodówce może on stać 2-3 lata. Jeśli i pojawi się na nim potem jakaś pleśń,
to łatwo ona się zbiera i gdy sok nie jest gesty, ciągnący się – to znaczy, że
jest dobry. Jak wspomniano – sokiem się leczy, niczym go nie rozcieńczając.
Należy pamiętać o tym, że sok jaskółczego ziela jest trujący i zażywać go
trzeba w ściśle ustalonych małych proporcjach – zgodnie z recepturą!!!
Nie zalecał zalewać ziół wódką ani spirytusem. Jeżeli
zalewa się zioła wódką – to tam już prawie nie ma żadnych korzystnych
własności. Zioła powinny się macerować we wodzie lub być zaparzane, a najlepiej
wyciskać z nich sok. Na przykład, podbiał pospolity, jego sok również przez
długi okres można przechowywać w lodówce. We
wszystkich recepturach, wg słów Sławika, najlepiej wykorzystywać wodę nie z
wodociągu, a ze źródła lub dobrej studni. Rozcieńczać soki z ziół należy tylko
wodą, to zapewnia zachowanie ich leczniczych własności.
Opracował i tłumaczył Andrzej Leszczyński
Grudzień 2014 – styczeń 2015